niedziela, 28 lutego 2010

Czego terroryści mogą nauczyć nas o ochronie środowiska i permakulturze?

Sonda pokazała, że Czytelnicy bloga, którzy wzięli udział w ankiecie raczej do obszarników nie należą :)
Dlatego dzisiejszy wpis będzie traktować o tym, jak wykorzystać zasoby z nie swojego terenu - brak lub niedostatek jakichś surowców nie powinien być przeszkodą - wystarczy dobrze zakombinować.

Zacznijmy od wytwarzania żyzności. Załóżmy, że właśnie skończyła się budowa domu, chcemy zabrać się za zakładanie ogrodu. "Gleba", czy może trafniej mieszanina cementu, piachu, styropianu, gruzu i innych różnych dziwnych substancji to jak zapewne domyślacie się nie jest idealne medium do sadzenia truskawek, sałaty, czy chociażbyś drzewek owocowych. By móc sadzić rośliny można kupić wywrotkę ziemi, albo dwie. Można też zastosować ściółkę.
Zwykle na jesień ludzie mają pełno liści. Cześć ludzi również nie kompostuje swoich "odpadów" ogrodowych, tylko je wyrzuca. Jeśli jesteśmy w dobrych stosunkach z takimi sąsiadami można zostawić im dużą, plecioną siatkę plastikową (taką jak babcie używają ;) Regularnie będzie się odbierać taki pakunek i dzięki temu powoli zwiększać poziom materii organicznej w glebie - czyli zwiększać żyzność. Oprócz tego, że zwiększymy żyzność gleby to przyczynimy się do ochrony środowiska - z gnijącej materii organicznej  powstanie metan (gaz cieplarniany) a nasze wyspiaka śmieci starczą nam na krócej.

Następnym sposobem jak wykorzystać cudze surowce są pszczoły - do ich posiadania nie potrzeba bardzo dużo miejsca a produkują nam pokarm wykorzystując duży, nie nasz obszar. Nie jest to metoda całkiem "na sępa" ;) bo osoba, która dostarcza naszym pszczołom pożytek ma lepiej zapylone rośliny - osiąga zatem potencjalnie wyższe plony.

Kolejna metoda na darmowe (po poniesieniu początkowych kosztów;) surowce to zbudowanie budek lęgowych dla ptaków. Jeśli umieścimy je na naszej posesji , to ptaki będą zjadać owady i małe owoce - te zaś posiadają w sobie dużo fosforu. Odchody ptaków zatem również są bogate w fosfor (oraz azot i mikroelementy). Widziałem w sklepie 200g opakowanie guano za kilka złotych - możemy mieć świeże, niemal za darmo. Taka budka lęgowa to nie tylko mała fabryka nawozów fosforowych, ale również lokalny punkt ochrony roślin. Jeśli zbudujemy budkę dla sikor, to możemy mieć świadomość, że jedna taka rodzina zje około 70 kg larw i owadów, głównie szkodników.* Znowu realizowana jest zasada każdy element spełnia minimum dwie funkcje.

Następny punkt jest bardzo ważny - to woda
Sposób ten ma wielkie znaczenie na bardzo dużą, jak i małą skalę.

W Polsce średnia opadów to około 600 mm na rok. W niektórych miejscach jest bardziej mokro (góry) w niektórych (Wielkopolska i Kujawy) bardziej sucho. Nie oznacza to jednak, że dysponujemy tylko taką ilością wody. Oczywiście możemy użyć studni i pompy... Jednak na dużą skalę  jest to drogie do zainstalowania i niepotrzebnie zwiększa to koszta produkcji (prąd, amortyzacja pomp). Można wykorzystać przecież wodę sąsiada "z góry" - skoro on wody nie szanuje, to czemu my mamy z niej nie korzystać?

Obrazek tłumaczy o co chodzi:


Kliknij, żeby powiększyć. Na czerwono zaznaczona jest teoretyczna działka. Kolorem srebrnym zaznaczyłem skąd na działkę może potencjalnie płynąć woda. Niebieska strzałka pokazuje koryto wydrążone przez erozje wodną. Widać zatem dobrze, że woda jest tylko, że w czasie deszczu szybko spływa do morza, zamiast być produktywnie wykorzystana w tym suchym i podatnym na pożary kraju Ile wody zatem jest do dyspozycji, skoro średnie opady w Grecji to około 400mm na rok? Może odpowiednik 4000mm, może więcej. Trzeba tylko ją zmagazynować w czasie obfitości- najlepiej w za pomocą swalei i żyznej, wyściółkowanej gleby... Zdjęcie  zrobione przez Aleksandrę Majdę w Diros, Grecja.


Warto wspomnieć, że można sprawić, że ludzie będą nam płacić za to, że będą nam dawać surowce.

Zatem czego mogą nas nauczyć terroryści o ochronie środowiska i permakulturze? Tego, że jednej osoby odpad jest kogoś innego surowcem. W przypadku terrorystów mam na myśli pożądane przez nich odpady promieniotwórcze, które są dla normalnych ludzi... odpadem. A dla terrorystów materiałem do produkcji brudnej bomby.
 Brudna bomba nie jest teoretycznie (bo nigdy nie została jeszcze zastosowana) bardzo skuteczna w zabijaniu ludzi, jednak jest skuteczna w sianiu paniki i niszczeniu gospodarki.

My, perma-kulturyści ;) powinniśmy starać się przetwarzać swoje odpady na miejscu. Odpady, czy zanieczyszczenia to przejaw źle zaprojektowanego systemu.

*Wie może jakiś pszczelarz, czy sikorki zjadają pszczoły?

A Ty co o tym myślisz?

sobota, 27 lutego 2010

Jak kupić dobrą, permakulturową działkę? Cz.1

Często dostaję pytania dotyczące tego czy dana działka będzie dobra czy zła do celów permakulturowych. Czy lepsza jest płaska czy stroma, wilgotna czy sucha, gleba gliniasta czy piach...

Przed dalsza lektura polecam przeczytać te wpisy, jeśli wcześniej ich nie czytałeś:

Dlaczego teren pagórkowaty nie jest wadą według permakultury?
Niezmienność rzeczy


Dowiesz się z tych wpisów dużo nt tego jak umieszczać poszczególne części samowystarczalnego siedliska oraz tego, że położenie dom jest 6 z kolei rzeczą a nie pierwszą, którą powinniśmy uwzględnić jeżeli chcemy żyć wygodni, tanio i w zgodzie z naturą.

Zatem jaka działka byłaby idealna? Pomijam w tym momencie takie ważne czynniki jak dojazd do pracy, dostępność do szkół...)

Dobrze by było, by była to działka położona na południowym stoku, lub chociaż jej część miała taką wystawę - chcemy pozyskać darmową energie słoneczną do ogrzewania i oświetlania naszego domu. To jeden z ważniejszych czynników - na przestrzeni kilkudziesięciu lat zapewni to ogromne oszczędności. Warto uwzględnić, że kiedyś paliwa kopalniane się skończą a na długo zanim to nastanie będzie wzrastać ich cena. W konsekwencji doprowadzi to do wzrostu ceny innych źródeł energii - np. drewna. To, że będziesz miał swoje drewno nie zmieni tego, że będziesz spalał produkt wart kupę kasy - mógłbyś przecież je sprzedać, czy przerobić na jedzenie.

Jeśli zatem rozważasz budowę domu autonomicznego, to ten czynnik będzie bardzo ważny - poprawi to skuteczność paneli słonecznych oraz zmniejszy zapotrzebowanie na płatną energię innego rodzaju (przecież dostajesz całkiem sporo za darmo od Słońca). No i jaśniej w domu będziesz miał:)

Teraz dochodzimy do następnego czynnika - jakość gleby. Czytelnicy tego bloga wiedzą już, że jakość gleby można poprawić - na dużą skalę przyspieszając procesy glebotwórcze kilkaset razy za pomocą "orania Keyline", na skalę mniejszą stosując ściółkę.
Czynniki, które można zmienić to jeszcze ilość wody, która jest w glebie. Łatwiej jest paradoksalnie sprawić, że wody naszej posesji będzie więcej, niż mniej. Wystarczy wykopać swale'e , zastosować projektowanie Keyline. Jak pokazałem w pierwszym odcinku cyklu programów opublikowanym na youtube Czytelnicy obawiali się czy moja konstrukcja nie sprawia, że wody jest za dużo, co uważam za sukces:) .



Trudniejsze, choć nie niemożliwe jest drenowanie terenu. Opcja ta jest zwykle również bardziej kosztowna...

Jako, że zajmujemy się permakulturą, to warto zwrócić uwagę na zasadę "Minimum wysiłku, maksimum efektu" Pisze o tym we wpisie Pochwała lenistwa - Minimum wysiłku maksimum efektów.




Dysponujemy technologią umożliwiającą robienie wielu rzeczy, niektóre z nich są całkiem niesamowite - wysłanie człowieka na Księżyc np. To, że coś jest wykonalne nie oznacz, ze jest to ekonomicznie opłacalne. Można otworzyć w okolicach Suwałk, na bagnach plantację aloesu. Glebę przecież można zdrenować, roślinki doświetlić i dogrzać. Nie tędy jednak droga, należy iść po najmniejszej linii oporu. Jeśli mamy glebę podmokłą, niemal bagnistą, to czemu tego nie wykorzystać i nie uprawiać żurawiny, która lubi takie warunki? Po co kopać się z koniem jak można fikanie konia ukierunkować i to wykorzystać na naszą i konia korzyść?
Oczywiście na skalę mikro (ogródkową) warto modyfikować pH gleby, mikroklimat, nawet w znacznym stopniu - przecież człowiek nie może żywic się tylko żurawiną. Na dużą skalę dużo lepiej dla nas i natury - wojna nie ważne z kim/czym zwykle sporo kosztuje.

Teraz kilka słów jeżeli chodzi o cenę ziemi. Zwłaszcza jeśli kupujemy ziemię kiepskiej klasy jeśli przychodzi do płacenia to nie bierzmy pod uwagę tak bardzo tego ile możemy stworzyć na tej ziemi (znając zasady permakultury), tylko jaka jest jej wartość rynkowa. Prawda zaś jest taka, że ziemia 5 i 6 klasy jest ziemią niemal beznadziejną dla konwencjonalnego rolnictwa. Nakłady rolnik musi ponosić duże a zwrot słaby i niepewny. Mainstream (główny nurt) rolniczy nie wie, że można gleby w tak szybki sposób ulepszać. Klasa gleby to coś danego raz na zawsze i ziemia 6 klasy już taka będzie na zawsze. No może jak się las posadzi, to po 1000 lat się centymetr gleby stworzy, o ile las będzie dobrze zarządzany (podobnie do naturalnego). Jeśli jeszcze ta licha gleba jest na stoku, to już w ogóle niska cena powinna być...Lepiej w czasie negocjacji nie informować sprzedającego o permakulturze :D

Nie uwzględnione w tym zostały takie czynniki jak odległość do pracy, szkoły itp. Nie twierdzę, że to nie jest ważne.

Mogli by się rolnicy wypowiedzieć jaki mają zysk (na rękę) z 1 ha kiepskiej gleby (powiedzmy 4,5,6 klasa)? Pomoże to innym w negocjacjach. Zachęcam do komentowania.

piątek, 26 lutego 2010

Permakultura a woda cz.3 - co zrobic, jeśli nie mozna wykopać swale'a?

Swale (czytaj słejl) to jeden ze sposobów zabezpieczania ziemi przed erozją wodną. W skrócie, jest to rów wykopany po to by spowolnić spływ wody. Dzięki temu możemy zabezpieczyć się przed suszą, gdyż taki rów sprawi, że woda dłużej pozostanie na naszej posesji. Umożliwi to jej lepsze wykorzystanie przez rośliny. 

Czasami jednak takiego rowu nie można wykopać - z wielu powodów. Jednym z nich może być obecność korzeni w miejscu gdzie mamy kopać swalea...

Gdy ulepszałem gospodarstwo mojego przyjaciela byłem zafascynowany ideą swalea. Przyjaciel poprosił mnie bym wykopał swale'e dla jego drzewek posadzonych na północnej części jego siedliska, gdyż zauważył znaczną poprawę we wzroście drzew gdzie zrobił odpowiednie doły, które sprawiły, że woda tak szybko nie spływała po jego bardzo piaszczystej ziemi.

Zabierając się do łopaty (jak wiecie chłopo-robotnikiem jestem;) zacząłem kopać swalea przy pierwszym drzewku.Szło bardzo ciężko, gdyż w tamtym miejscu to dobrze tylko perz rośnie (niesamowita roślina chroniąca przed erozją i swego rodzaju dynamiczny akumulator:) . W trakcie kopania natrafiłem nie tylko na klaczą perzu, ale również na korzenie tych już trochę podrośniętych drzewek, dla dobra których kopałem te "dobroczynne rowy".

Im więcej korzeni sosen przecinałem tym bardziej dochodziłem do wniosku, że takie "robienie dobrze" młodym drzewkom  to się gwałt nazywa ;) Zastanowiłem się co tu można zmienić. Doszedłem do wniosku, że swale nie jest dobrem samym w sobie, pożyteczna jest funkcja jaką wykonuje. A ta funkcja to... zatrzymywanie wody. Zatrzymać wodę może zarówno rów, jak i struktura "nadziemna" - wał.

W myśl powiedzenia, które Krzysztof Lis promuje - "rozsądny człowiek unika pracy" (czy jakoś tak;) albo jednej z zasad permakultury "Minimum wysiłku, maksimum efektu" Zabrałem się za usypywanie wałów ziemi. Ziemię brałem z zaoranego pola, które przylegało do terenu, na którym urzędowałem. W ten sposób (myśląc i unikając pracy):

-mniej się zmęczyłem - przekopywanie ziemi na której jest perz to mordęga

-nie uszkadzałem korzeni drzewek

-rów, który powstał na polu gdy wybierałem ziemię posłużył mi do sadzenia nowego rzędu drzew, (zasada każdy element spełnia minimum dwie funkcje)

-mój przyjaciel mniej mi zapłacił (za pracę płacił mi na godziny).

Stworzyłem dziś krótki film o budowie i działaniu takiego wału ziemnego. Pogoda mi dopisała - były roztopy, więc wszystko dało się ładnie i obrazowo przedstawić.



Film jest bardzo cicho, z czasem nauczę się również z tym problemem radzić. W miarę zdobywania doświadczenia będę również naturalniej wyglądał przed kamerą :)

czwartek, 25 lutego 2010

Jak znaleźć klienta na produkty ekologiczne i jak znaleźć tanią żywność ekologiczną, której można zaufać?

Marketing jest bardzo ważny, zwłaszcza w produkcji ekologicznej.

Jak znaleźć klienta, który zapłaci za żywność odpowiednią cenę, która uczciwie wynagrodzi trud włożony w jej produkcję?

To pytanie zadaje sobie większość rolników, czy ogrodników a zwłaszcza producenci żywności ekologicznej. Rynek w Polsce na produkty ekologiczne jest mały, co powoduje, że często rolnik ekologiczny nie jest w stanie dostać ekstra za to, że produkuje ekologicznie. Koszty zwykle jednak są wyższe lub produkcja jest niższa niż w gospodarstwie konwencjonalnym (gdy się zasady permakultury dobrze zastosuje to jedno i drugie dużo lepiej wygląda). Przeczytaj wpis o niszach ekologicznych w permakulturze i jak zwiększyć wydajność pastwiska pięciokrotnie.

Zatem co można z tym zrobić?

Stworzyć więź z klientem - do tego nie potrzeba mieć działu marketingu z budżetem w wysokości setek tysięcy złotych.

Wystarczy darmowy blog. Celem prowadzenia takiego bloga jest informowanie o tym, jak się rzeczy mają w gospodarstwie, czy jest plaga szkodników, czy zdrowie krowy, która chorowała się poprawiło, jak tam świnki się mają... W skrócie opisuje się normalne, codzienne życie w gospodarstwie. Dość istotne jest by prowadzić produkcję ekologiczną. Nie trzeba mieć do tego certyfikatu, ważne by czytelnicy bloga wiedzieli jak się rzeczy mają. Od czasu do czasu można coś napisać o szkodliwości GMO, pestycydów w żywności - to przyciągnie ludzi szukających informacji.

Trudno oczekiwać, że ludzie będą kupować Twoje truskawki jak będziesz opisywał tego typu rzeczy:

"Wczoraj na truskawkach pojawiła się szara pleśń, nie ma się jednak co martwić, bo jak tylko zauważyłem to opryskałem pole podwójną dawką fungicydów. Jak tylko minie okres karencji, to będzie można jeść te smaczne i bogate w witaminy owoce. Wyobraź sobie ten cudowny smak świeżo zerwanych truskawek. Daję specjalną zniżkę w wysokości 10% dla Czytelników. Wystarczy użyć hasła "Lubię Bloga Zdzicha-Rolnika" :)"

Rozumiecie o czym piszę? Dlatego ważne jest by produkować żywność ekologiczną, ewentualnie starać się przejść na taką produkcję. Ludzie to kupią, całkiem możliwe, że nawet przyjadą do Twojego gospodarstwa, by te produkty sami odebrać. W ten sposób zmniejszasz koszta transportu i pośredników. Może uda Ci się w ten sposób rozpocząć program zwany "Rolnictwo wspierane przez wspólnotę"? Zwykle taki model sprzedawania żywności jest możliwy blisko dużych miast, gdzie ludzi chcących zdrowo jeść jest więcej.Można też zdywersyfikować dochód i zająć się agroturystyką - wtedy rynkiem w jakimś sensie będzie cała Polska. Jeśli stworzy się leśny ogród, może to przyciągną ludzi jego pięknem, a gospodarzowi dostarczyć ciekawych, rzadkich roślin, które można serwować klientom (za odpowiednią cenę). To sposób na wyróżnienie się.

Oto amerykański przykład takiego bloga rolniczego - również na bloggerze (czyli strona internetowa jest za darmo) The Beginning Farmer (Początkujący rolnik). W Polsce również są już takie blogi rolnicze. Jednym z nich jest blog Indianki Rancho na Mazurach Garbatych.
Indianka opisuje w nim z jakimi trudnościami przychodzi jej się zmierzyć i jak je przezwycięża. Opis bloga dużo tłumaczy o czym Indianka Pisze:
"Codzienność na Mazurach Garbatych. Blog samotnej emigrantki z miasta, wielbiącej naturę i życie w harmonii z nią, wiodącej sielskie życie na rancho zakłócane od czasu do czasu brutalną lokalną specyfiką regionu... Prawdziwe życie na wsi mazurskiej, nie żadne obłudne, lukrowane pierdoły ;)"

Dość istotną częścią takiego przedsięwzięcia jest możliwość osobistego odbioru produktów, czy odwiedzane gospodarstwa - dzięki temu dokonuje się również "inspekcji" warunków produkcji żywności. Widząc jak prowadzona jest produkcja można mieć pewność, że żywność jest naprawdę zdrowa (mimo, że rolnik może nie posiadać certyfikatu ekologicznego.

Inny sposób na promowanie działalności permakulturowej jest odpowiedni marketing (najlepiej łączyć bloga i zasadę, którą zaraz opiszę).
Niedawno odpowiadałem na wiadomość jednego z Czytelników bloga. Zajmuje się on produkcją mleka. Myśli o tym, by produkować sery żółte, gdyż to pozwoli uzyskiwać większy dochód. Doradziłem mu by pomyślał o tym, by karmić swoje krowy drzewami :) Konkretnie karaganą syberyjską, oliwnikami, morwą białą, wierzbą...
W ten sposób jego ser żółty nie będzie zwykłym serem żółtym, ale będzie serem żółtym z mleka od krów jedzących drzewa :) W marketingu ważne jest by się wyróżniać - myślę, że taki sposób wyróżni go z tłumu producentów mleka/sera.

Jeśli stworzysz blog rolniczy i zajmujesz się produkcją żywności ekologicznej zgłoś się do mnie po napisaniu kilku postów. Chętnie Cię podlinkuję.

Zdjęcie pochodzi ze strony Speak Media Blog

A Ty co o tym sądzisz?

środa, 24 lutego 2010

Wyręczanie natury? Nie, dziękuję!


To tylko część profesjonalnego sprzętu do opieki nad trawnikiem...
Ostatnio za namową jednego z Komentatorów zacząłem lansować się i permakulturę na forum muratora.
(dla tych co chcą, zwykle przeczytać mnie można w dziale Pamiętajcie o ogrodach i Ekologiczne - projekt, dom, życie.

Ostatnio, ktoś odświeżył wątek
Jak (kiedy) wertykulować?
Dla tych co nie wiedzą co to wertykulacja (ja sam jeszcze przed chwilą jeszcze nie wiedziałem co to jest) -
to jeden z zabiegów piękności jakim niektórzy właściciel trawników poddają swoje trawniki. O historii i genezie powstania trawnika możesz poczytać tutaj. Polecam - jest to epicka opowieść o miłości, zdradzie i chędożeniu;) Słowem wszystko co sprawia, że powieść i życie jest ciekawe. Wracając do tematu wertykulacji trawnika. Wytłumaczę co to wertykulacja (przyklejam z Wikipedii):

Wertykulacja - zabieg pielęgnacyjny wykonywany na trawnikach ozdobnych i sportowych, polegający na pionowym cięciu darni. Płytkie pionowe cięcie trawnika ma na celu częściowe usunięcie próchnicy powierzchniowej, stworzenie lepszych warunków dla dopływu powietrza, wody i składników pokarmowych do strefy korzeniowej, przygotowanie trawnika do piaskowania, stworzenie korzystniejszych warunków dla przeprowadzenia podsiewu oraz przerzedzenie zbyt gęstego podsiewu...
Z góry informuję, że na pielęgnacji trawników się nie znam. Opierając się jednak na definicji wertykulacji na pierwszy rzut oka widać, co jest już nie tak...

Usuwanie materii organiczne z wierzchniej warstwy gleby jest z żywnościowego punktu widzenia niedobre, gdyż zabieramy żywność organizmom glebowym. Jak zapewne większość czytelników wie, dżdżownice są to pożyteczne stworzenia, żywią się martwą materią organiczną. Brak materii organicznej w górnej warstwie gleby czy zmniejszenie jej dopływu sprawi, że z czasem jej poziom w glebie zacznie spadać. Jak niedawno napisałem we wpisie Pokonać globalne ocieplenie jako efekt uboczny dochodowej działalności rolniczej materia organiczna w glebie jest niezwykle istotna, gdyż między innymi sprawia, że gleba jest w stanie  utrzymać wodę. Innymi słowy objawy suszy dużo szybciej dadzą o sobie znać  na glebie ubogiej w materię organiczną  niż na tej w tą materię organiczną bogatą.

Co to oznacza?
Pt to, że nie będziemy musieli naszego trawnika tak często podlewać.
To jednak nie jedyny powód, dla którego niski poziom materii organicznej w glebie jest niepożądany. Następny ważny składnik gleby to powietrze. Zwykle trawnik jest podatny na ubicie (bo się po nim chodzi, skacze itp). Jak wiemy dżdżownice jedzą materię organiczną. Do trawienia potrzebują jednak również innych części gleby - tych mineralnych. Zwykle w tym celu muszą wydrążyć korytarze, by dostać się do tych cząstek. Inna sprawa, że dżdżownice głupie nie są;) i "wiedzą", że pozostanie przez dłuższy czas blisko powierzchni może zakończyć się zmienieniem się w pokarm dla ptaków. Dżdżownice zatem wolą wciągnąć jedzenie do norki i zjeść je głęboko w ziemi, gdzie niebezpieczeństwo jest mniejsze. Wydalając dżdżownice sprawiają, że materia organiczna zostaje zmineralizowana. Dzięki temu minerały zawarte w martwej materii organicznej mogą wrócić być ponownie wykorzystane przez rośliny (rośliny są w stanie pobierać pierwiastki tylko w formie nieorganicznej).  

W trakcie przeprowadzania swoich naturalnych funkcji życiowych dżdżownice:
-mineralizują materię organiczna
-dostarczając ją z powierzchni w głąb gleby
-napowietrzają i spulchniają glebę

Dość istotne funkcje. Jeśli zatem będziemy usuwać martwą materię organiczną z powierzchni gleby, wkrótce populacja dżdżownic się zmniejszy. Zatem osłabną wszelkie działania i funkcje przez nie wykonywane. Po jakimś czasie ubicie gleby dojdzie do tego stopnia, że żadna dżdżownica nie będzie w stanie żyć w takiej ubitej glebie... Widział ktoś dżdżownice drążące norki w asfalcie albo betonie?

W tym momencie gleba zaczyna się degenerować - nie ma miejsca na powietrze, zatem korzenie roślin zaczynają chorować. Bez dżdżownicowych korytarzy woda nie wsiąka wgłąb. Gdy pada deszcz to robią się kałuże na powierzchni (znowu warunki beztlenowe), gdy świecie słońce to woda szybko wyparowuje. Rośliny nie mają również odpowiedniej ilości "pożywienia" - minerałów.

Widzimy zatem, że jeden tak pozornie niewinny krok nie chcemy mieć brzydkich, suchych "ogigli" na trawniku może mieć konsekwencje dużo poważniejsze, niż nam się wydaje.

Warto wiedzieć, że wypędzić dżdżownice można również w inny sposób - stosując nawozy sztuczne to w większości sole - błona śluzowa dżdżownic jest na nie bardzo wrażliwa. Porównać to można do sypania soli na ranę, albo do oka - to nie jest przyjemna rzecz. Dżdżownica dosłownie od tych soli usycha (na zasadzie osmozy wyrównuje się stężenie osmotyczne między "granulkiem" nawozu a posiadającą wodę dżdżownicą).

Sadyści mogą zrobić doświadczenie i wrzucić dżdżownice lub ślimaka bez skorupy do miseczki z solą, to zobaczą co się stanie.

Kolejny czynnik, który przyczynia się do zniszczenia dżdżownic to stosowanie herbicydów, fungicydów, czy insektycydów. W skrócie dżdżownice nie lubią być trute, podobnie zresztą jak ludzie.

Zdrowy trawnik nie kończy się tylko na posiadaniu dżdżownic. Równie ważne są grzyby mikoryzowe. Grzyby lubią właściwie takie same gatunki, jak dżdżownice i szkodzą im podobne rzeczy. Zwłaszcza jednak należy unikać fungicydów - co  w sumie nie jest dziwne, przecież to są środki grzybobójcze. Gdy go użyjemy należy mieć świadomość, że poza niepożądanym przez nas grzybem chorobotwórczym uszkadzamy również grzyby pożyteczne - te mikoryzowe. W dłuższej perspektywie osłabiamy zdrowie naszego trawnika i gleby.

Dość wyjątkowym czynnikiem, który szkodzi zwłaszcza grzybom są wszelkiego rodzaju przekopywania, głębokie cięcia gleby itp. Dlaczego?
Ponieważ dżdżownice czując wibracje uciekną. Grzybnia nie ma takiej możliwości.

Po lewej jęczmień  bez grzybni mikoryzowej. Po prawej ją posiadający.


Jest ktoś jeszcze, kto uważa, że leśny ogród wymaga więcej roboty i pieniędzy niż utrzymanie trawnika?
Dlaczego trawnik wymaga dużo pracy?
Ponieważ nie jest klimaksową (dojrzałą) formą roślinność w naszym klimacie. Więcej o tym możesz przeczytać tutaj.
Kolejny powód, to zniszczenie istotnej części żywej części ekosystemu, konkretnie destruentów. Gdy funkcji występującej w naturalnym ekosystemie nie uwzględnimy w czasie projektowania, to my musimy wziąć na siebie zadanie jej wykonywania.

Reszta, czyli aeratory, wertykulatory, nawozy sztuczne, fungicydy to tylko konsekwencja tego pierwszego kroku. Zalecam poczytanie tego wątku Jak (kiedy) wertykulować? Dużo się można dowiedzieć (o naturze ludzkiej i wertykulacji :) daje również do myślenia.

Żeby było jasne - nie jestem wrogiem absolutnym posiadania trawników - jest na nie miejsce. Gdzieś się przecież trzeba opalać, czy grać w piłkę. Trzeba jednak pamiętać, że trawnik miał być symbolem bycia panem, a nie sługą...

wtorek, 23 lutego 2010

Farmy przyszłości


Ponownie obejrzałem wczoraj bardzo ciekawy film dokumentalny stworzony przez BBC i Rebeccę Hosking "A Farm for the Future" (Farma Przyszłości - Tłumaczenie W.M.). Prezenterem jest również Rebecca. Tematyka filmu to jak będzie wyglądać rolnictwo przyszłości uwzględniając, że kiedyś nastąpi Peak Oil (szczyt wydobycia ropy naftowej). Poruszone są w nim takie kwestie jak:


-czy rolnictwo ekologiczne może istnieć bez ropy
-jak wyżywimy większą populację ludzi dysponując mniejszym obszarem
-przykład leśnego ogrodu
-permakultura w klimacie umiarkowanym
-jak dostarczać fosfor swoim roślinom bez nawożenia
-hodowanie bydła na pastwisku przez cały rok.

Film pokazuje problem i raptem wskazuje rozwiązania. Jak produkcja żywności będzie wyglądać za kilkanaście - kilkadziesią lat? Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest jednak pewne - lepiej zastanowić się nad tym już teraz, bo później możemy nie mieć czasu na zastanowienie się.

Zastanawia mnie, jak i czy w ogóle rolnicy czytający tego bloga przygotowują się na Peak Oil. Jak będzie wyglądać opłacalność produkcji rolnej, gdy cena oleju napędowego będzie dwukrotnie, trzykrotnie wyższa a cena nawozów azotowych i fosforowych zwiększy się czterokrotnie?

W chwili obecnej brzmi to jak science fiction, ale takie historie już przerabialiśmy - ceny nawozów w 2008 wzrosły znacznie, ceny ropy również. Co jeśli cena miałaby się utrzymać?

Optymizmem nie napawa również fakt, że w Wielkiej Brytanii przeciętny wiek rolnika to 60 lat.

Cz.1 w której Rebecca informuje o problemie, przedstawienie dlaczego Peak Oil jest groźny dla ludzkości. Obrazowo tłumaczy to na przykładzie tradycyjnego sandwicha (kanapki) z supermarketu (bez którego duża część Brytyjczyków pomarłaby z głodu ;)




Cz.2 w której Rebecca idzie na konferencje Soil Association (Stowarzyszenia Gleby) - głównej organizacji w UK zajmującej się promowaniem rolnictwa/ogrodnictwa ekologicznego oraz certyfikowaniem produkcji ekologicznej. Rebecca dowiaduje się podczas konferencji, że nie ma prostych rozwiazań. Rozwiązania muszą się jednak znaleźć inaczej "mamy przekichane". Okazuje się, że GMO nie jest rozwiązaniem, ponieważ te uprawy są zwykle równie mocno zależne od ropy naftowej jak te konwencjonalne (jeśli nie bardziej). Odwiedza swoją starą (dosłownie) przyjaciółkę, która pamięta jak używano koni w gospodarstwie. Jej przyjaciółka miła do dyspozycji 2 konie. Współcześni rolnicy dysponują maszynami, które mają moc nawet kilkuset koni mechanicznych.


Cz.3. Rebecca pokazuje nam, że nawet rolnicy ekologiczni są zależni od ropy naftowej (np. by zbierać siano). Odwiedza gospodarstwo, w którym jedynym urządzeniem na ropę jest quad (rodzaj czterokołowego motoru). Ponadto hodują bydło przez cały rok na dworze - nie posiadają obory ani stodoły, kupują bardzo mało jedzenia dla swoich zwierząt. By to osiągnąć zaprzestano stosować podstawową technikę rolna - orania. Richard Heinberg - popularny w kręgach osób zainteresowanych Peak Oil autor książek opowiada jak nawozy sztuczne mogą stanowić protezę żyznej, żywej gleby.
Rebecca odwiedza farmę Patricka Whitefielda - pioniera permakultury w Wielkiej Brytanii. Dowiaduje się od niego dlaczego las rośnie bez nawozów i herbicydów a pole pszenicy nie.


Cz.4

Rebecca mówi do Patrica, że przecież dzikie jagódki, czy kilka orzeszków, jakie można znaleźć w lesie nie wyżywi takiej ilości ludzi jak pole zboża. Patric udziela odpowiedzi...

Rebeca zadaje pytanie "Czy permakultura może wyżywić Wielką Brytanię?" Patric odpowiada pytaniem na pytanie "A czy obecne metody wyżywienia mogą być kontynuowane, tak, by wyżywić UK? Odpowiedź na jego pytanie brzmi nie - nie mamy wyboru, musimy znaleźć coś innego. W 2 minucie Rebecca odwiedza produktywną, permakulturową farmę, która dwadzieścia lat temu była zdegradowanym pastwiskiem. Konwersja użyła się bez używania nawozów sztucznych, czy herbicydów. Hodowane na tej farmie owce i konie są żywione w dużej części liśćmi drzew. W 7:20 minucie filmu Rebbeca odwiedza leśny ogród
Martina Crawforda - największego w Europie specjalisty od leśnych ogrodów.


Cz.5 Martin Crawford opowiada o mikoryzie, jak zaprojektować ogród, by nie było w nim strat spowodowanych szkodnikami. Twierdzi też, że leśny ogród zaprojektowany pod kątem produktywności może wyżywić 25 osób z ha - bardzo odważne stwierdzenie.
Opowiada również jak możemy produkować dużą ilość węglowodanów w leśnym ogrodzie, czy może dokładniej w systemie agroleśniczym.W tej części Rebecca podsuwa rozwiązania i robi podsumowanie filmu.

A Ty co o tym myślisz?

poniedziałek, 22 lutego 2010

PIP zaczyna buzzować i flakami rzucać

Ostatnio Google stworzył coś w rodzaju komunikatora - Buzz. Chciałem używać Blipa, no ale na ostatnie 20 logowań jakieś 19 okazało się niemożliwe z powodu przeciążenia tego urządzenia do mikroblogowania.
To jedno, które było udane okazało się nieproduktywne i tak, gdyż nie moglem wysłać wiadomości z powodu...przeciążenia. Widok Pana Oponki mnie już trochę frustruje.

Na Buzze będę umieszczał różne linki, krótkie notki, z których nie da się stworzyć normalnego wpisu, czy może nie mają ponadczasowego;) charakteru, ale mimo wszystko są warte uwagi przeciętnego permakulturnika.

Zarejestrowałem się również na flaker.pl mój login to Permakultura

Pokonać globalne ocieplenie jako efekt uboczny dochodowej działalności rolniczej.

W pierwszym wpisie o projektowaniu Keyline opisałem metodę jak drastycznie przyspieszyć procesy glebotwórcze (tak z kilkaset razy:). Upraszczając chodzi w tej metodzie o szybkie zwiększenie ilości materii organicznej w glebie, bo w gruncie rzeczy tym są procesy glebotwórcze. Humus inaczej próchnica glebowa to dojrzała i stabilna forma materii organicznej w glebie. Składa się 58% z węgla (C). Tej próchnicy nie ma w glebie za wiele - jej poziom w Polskich glebach użytkowanych rolniczo waha się w przedziale 0,6 - 6% . Większość jednak mieści się w przedziale 1-3%.

1% zawartości węgla organicznego w glebie do głębokości 30cm na obszarze 1 ha, oznacza, że węgiel tej gleby jeśli zostanie utleniony to wytworzy się z niego około 154 Tony CO2. To sporo - przeciętny Polak wytwarza rocznie około 8-9ton CO2. 1% węgla organicznego to około 1,8% zawartość materii organicznej w glebie.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że stosując sposób "orania" Keyline można ten proces odwrócić, czyli zwiększyć ilość materii organicznej w glebie. Do bardzo wysokiego poziomu. Szybko i na dużo większą głębokość niż tylko 30 cm. Zwiększenie poziomu węgla organicznego (w tabeli węgiel organiczny to OC) w glebie z poziomu 1% do poziomu 4% sprawi, że gleba zasekwestruje (pochłonie) około 462 tony CO2. Przypomnę, że mówimy tylko o jednym hektarze i glebie do głębokości 30 cm. "Oranie" Keyline można stosować również do większych głębokości - rekordziści wytworzyli glebę do około 2 metrów. Zwykle jednak nie ma potrzeby stosowania tej techniki na głębokość większą niż 1 metr.

To były opisane korzyści dla klimatu i "ekologów". Teraz to co rolnicy i permiarze :) lubią najbardziej czyli korzyści dla użytkowników tej techniki. Większość gleb w Polsce to jakiegoś rodzaju "piachy". Takie piachy posiadają zwykle zbyt dobry drenaż - woda przez te gleby po prostu zbyt szybko spływa poza zasięg korzeni, co sprawia, że produktywność takiej ziemi spada. Zdolność piasku do trzymania wody w przeciwieństwie do gliny i iłu jest bardzo słaba. Zatem gleby użytkowane rolniczo, które są ubogie w glinę i iły są zwykle suche...

Czy tak musi być, czy jesteśmy skazani na suche piaszczyste gleby, albo ich kosztowne nawadnianie?


Nie, na szczęście jest materia organiczna. Próchnica posiada zdolności utrzymywania wody, zwykle w ilościach 300-500 % (w zależności od formy). Niektóre rodzaje torfu są w stanie utrzymać wodę w ilości 1200% swojej suchej masy. Zatem ile może utrzymać wody taki metr kwadratowy gleby bogatej w materię organiczną?

Jeśli poziom materii organicznej wynosi około 7 procent (4 procent węgla organicznego) 1 m2 może utrzymać około 67 litrów wody (jeśli głębokość gleby wynosi 30cm, jeśli jest głębsza, to odpowiednio więcej!). Uwzględniając, że przeciętnie na 1 metr kwadratowy w Polsce pada rocznie 600 litrów wody... To całkiem niezły wynik. Wyliczenia te nie uwzględniają możliwości magazynowania wody przez inne części gleby (jak np. piasek, glina, czy iły, tylko samą materię organiczną). To możliwość magazynowania wody przez glebę w jednym momencie, a nie w ciągu całego roku. Jako, że opady w Polsce rozłożone są w miarę regularnie, to tak wysoki poziom materii organicznej zapewnia wykorzystanie całej wody jaka spadnie na ziemię.

Koszt takiego "orania" Keyline to około 40$ rocznie na ha - dane amerykańskie, czyli około 120zł na ha.
Zabieg ten wykonuje się zwykle przez 3 lata.
Oczywiście teren ulepszania działki nie jest w żadnym wypadku terenem wyłączonym z produkcji. Z każdym przejazdem kultywatora ziemia staje się lepszym pastwiskiem. Zwierzęta są integralną częścią tego ulepszania ziemi.

Mamy system, który jest zyskowny dla rolnika - poprawia jakość ziemi i zyskowność produkcji, nie wymaga dotacji, konsumenci mają zdrowe ekologiczne mięso/mleko/jajka. Sekwestracja CO2 prze glebę jest jednak ignorowana.
Promowane są Wielkie Budowle Socjalizmu w rodzaju sekwestracji CO2 w zbiornikach podziemnych, umieszczonych gdzieś w głębi ziemi. Nie dość, że jest to drogie w budowie, to wiązać się to będzie z wzrostem kosztów pozyskiwania energii elektrycznej i cieplnej. Cytat Jerzego Buzka: "Zamiast się zarzynać finansowo, zarzynać przemysł, wydajmy 10 mld (euro) na technologie węglowe i dokonajmy skoku technologicznego"Cały artykuł z którego pochodzi ten cytat znajdziesz tutaj.
"Jego (Buzka - przypis W.M.) zdaniem, dzięki nakładom na badania i rozwój, realne jest obniżenie kosztów CCS, tak by w roku 2020 ta technologia zwiększała koszt produkcji energii jedynie o ok. 20 proc."

Jak widać, lepiej i taniej jest sprawić, że dwutlenek węgla zostanie pochłonięty przez glebę a nie przez dziurę w ziemi. No ale przecież w tym ratowaniu klimatu nie chodzi o to, żeby było lepiej i taniej. Im głębsza dziura, tym trudniej będzie się pieniędzy doliczyć. Ot to taki biznes - z dziurami bez dna.

P.S. Nie wiem, czy istnieje globalne ocieplenie, czy nie. Polecam przeczytanie tego wpisu na blogu Adama Dudy (zwłaszcza komentarzy). Czego jednak jestem pewien, że istnieją lepsze sposoby na sekwestracje CO2. By wykorzystać te sposoby nie potrzeba jednak nakładać nowych podatków, ustanawiać nowych dopłat... I to zapewne przeważy, że sekwestracja CO2 przez glebę nie zostanie uwzględniona.


Może Cię również zainteresować wpis:

Permakultura i agroleśnictwo

Permakultura i maksymalne plony kalorii z ha

niedziela, 21 lutego 2010

Niezmienność rzeczy



Ciekawy cykl wykładów prowadzony przez Darrena Doherty. To jeden z największych specjalistów od od projektowania Keyline na świecie i niezły jajcarz przy okazji. Filmik przedstawia pierwszą część, reszta również na youtube.

Wiele osób, które się budują stoi przed problemem... Gdzie postawić dom na działce. Może tutaj, bo jest ładny widok, może tutaj, bo mniej betonu będzie trzeba pod fundamenty wylać. Ogólnie trudno zadecydować - nikt nie uczy w naukowy sposób o takiej podstawowej rzeczy, jak... gdzie do cholery ten dom postawić :) Nikt poza ludźmi z kręgu permakulturowego. Zaczątki tego podejścia stosują architekci zajmujący się domami pasywnymi, samowystarczalnymi, czy energooszczędnymi - starają się np. umiejscowić dom długą osią na linii wschód - zachód, tak by dom korzystał maksymalnie z energii słonecznej. To niezwykle ważne. No ale co z pozostałym składnikami, które składają się na dom autonomiczny, czy może samowystarczalność żywnościowo-ściekową?
Nie da rady przeżyć bez jedzenia, nawet w najbardziej samowystarczalnym domu.

Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie Keyline-owej hierarchii trwałości. Brzmi bardzo górnolotnie i tajemniczo, ale po przeczytaniu tego wpisu będziesz pewnie tak jak i ja przekonany, że to nic innego, jak zdrowy rozsądek i trochę wiedzy.

Twórcą koncepcji Keyline był australijski inżynier górnictwa P.A. Yeomans. Dla nowych Czytelników przypomnę, że projektowanie Keyline to sposób projektowania posiadłości, by było one suszoodporne, pożaroodporne, by można wydajniej było używać wodę w gospodarstwie, co przekłada się na podniesioną jakość życia, wyższą produkcję rolną, bezpieczeństwo, większą bioróżnorodność i ostatecznie większe profity dla właściciela takiej posiadłości. W projektowaniu Keyline chodzi o dbanie o zarządzanie wodą. Cała reszta (zwiększona produktywność) to skutek lepszego jej wykorzystania.

Skala trwałości poszczególnych komponentów systemu w którym przychodź nam żyć:

1. Klimat
2. Rzeźba terenu
3. Woda
4. Drogi
5. Drzewa
6. Budynki
7. Inne podziały np.płoty
8. Gleba

Te czynniki uszeregowane są od tego co najtrudniej zmienić,do tego co najłatwiej. Tak też powinniśmy z nimi pracować. Czynnik wyżej w hierarchii jest ważniejszy, trudniej go zmienić a co się z tym wiąże jest to kosztowniejsze. Paradoksalnie nawet jeśli naszym najważniejszym cele jest postawienie budynku to powinniśmy uwzględnić ww. hierarchię. Ostatecznie (jeśli budujemy dla siebie) będziemy przecież w tym budynku żyć a nie tylko przebywać.

1.Uwzględnienie czynnika 1 jest dość logiczne - w Polsce mamy zimy, warto pomyśleć o odpowiedniej drodze, na którą mniej będzie śnieg zawiewał, wiaże się to również z takimi rzeczami, jak posiadanie dobrej izolacji w domu oraz rekuperatora... Klimat ogólnie przecież trudno zmienić. Możemy modyfikować mikroklimat, no ale trudno oczekiwać, że będziemy mieć w styczniu w środku pola +15 stopni w nocy (w Polsce). Jeśli mieszkamy w takiej Wielkopolsce, czy na Kujawach, to niewiele możemy zrobić z tym, że mamy średnią roczną opadów 600-450 mm na rok.

2.Rzeźba terenu jest również trudno zmienialnym czynnikiem. Jest to możliwe, ale jest to również stosunkowo drogie. Modyfikować rzeźbę terenu do pewnego stopnia możemy, jednak potężne roboty ziemne (robienie potężnych tam, czy zrównywanie gór) wiąże się z kosztami. Łatwiej postawić dom trochę inaczej, niż zrównywać wzniesienie, żeby mieć z miejsca, które sobie upatrzyliśmy ładny widok. Swale, oraz wykopanie małego stawu to przykład takich robót zimnych, które mają dobry stosunek koszt : efekt.

3.Woda to kolejny ważny czynnik, który jest trudniej modyfikowalny niż decyzja o usytuowaniu domu. Woda na posesji zależy od dwóch wcześniejszych czynników. Przy odpowiednim ukształtowaniu terenu woda będzie na służyć bardzo produktywnie. Zwykle wiąże się to z możliwością jej magazynowania i tym, by pozostawała ona na naszej posesji jak najdłużej i jak najwolniej poruszała się przez naszą działkę. Warto pamiętać, że woda pod wpływem grawitacji spływa w dół - warto to wykorzystać i umiejscowić ogród z roślinami wymagający dużej ilości nawadniania poniżej domu. W ten sposób będzie można wykorzystać szarą wodę, nawet bez pompy.

4.Droga jest strukturą, którą po postawieniu jest zwykle elementem bardzo trwałym. Dlaczego nie wykorzystać jej w projekcie Keyline? Łatwiej zaprojektować dom, który jest dobrze usytuowany w stosunku do drogi, niż drogę spełniającą zadania powierzone jej w projekcie Keyline dostosować do domu.

5. Drzewa są ważnymi elementami w dbaniu o wodę. Zwykle w projektowaniu Keyline sadzi się je w poprzek stoku, czyli zgodnie z poziomicą. Spowalniają spływ wody oraz zabezpieczają pole, sad, ogród przed erozją wodną, czym przyczyniają się dalej do zwiększania produktywności systemu. Żywopłot od strony przeważającego kierunku wiatru zmniejsza straty wody z gleby czy roślin. W projekcie Keyline pasy drzew są stawiane również w celu ochrony przed pożarami. Dobrym gatunkiem drzewa do tego celu jest wierzba, gdyż drzewo to się nie pali (z powodu jej wilgotności).

6.Wreszcie dochodzimy do budynków. Wg zasad Keyline powinniśmy umieszczać budynki w oparciu o wyżej wymienione zasady/elementy, gdyż o umiejscowieniu możemy decydować dość dowolnie. Woda natomiast. nie będzie płynęła pod górę, no chyba, że użyjemy energii do pokonania siły grawitacji (co jest drogie)

7.Inne elementy takie jak płoty są bardzo ruchome, to normalne...


8.Gleba. Dlaczego gleba jest ostatnia, czy oznacza, że jest najmniej ważna?
Nie.
Chodzi o to, że łatwo można ją modyfikować, można nawet ją przenieść używając buldożera, czy koparki (lub taczki na mniejszą skalę). Glebę można sobie również stworzyć... Dlaczego o tym wspominam? By nikt nie postawił domu w miejscu, gdzie nie ma dobrej wystawy słonecznej, czy nie ma dostępu do wody, z powodu tego, że w danym miejscu jest bardzo dobra ziemia do prowadzenia ogródka.



W jeśli zaprojektujemy swoją posiadłość zgodnie z ww. zasadami, to susza nam nie grozi. Nie zawsze jest to możliwe, z powodu posiadania małej działki, prawa,itp no ale to jest plan do którego powinniśmy dążyć.

Oto zdjęcie fragmentu jednej farmy zaprojektowanej zgodnie z zasadami Keyline. Widać, że świeżo po wcielaniu projektu w życie jest. Kliknij, żeby powiększyć


Na zakończenie pewien smutny dowcip...

-Jak jest różnica między leśnikiem i urzędnikiem z ARiMR a Bogiem?
-Bóg nie myśli, że jest leśnikiem czy urzędnikiem ARiMR..

A Ty co o tym myślisz?

sobota, 20 lutego 2010

Zazielenić pustynie






Jeden z najpopularniejszych filmików na youtubie "Greening the Desert" (Zazielenić Pustynię). Narratorem jest Geoff Lawton z Permaculture Research Institute of Australia.

Jak się okazało część Czytelników naszego bloga nie mieszka w Polsce ( Irlandia, Kanada, Wielka Brytania). To właściwie było jasne dużo wcześniej, jednak ostatnio dowiedziałem się, że mamy czytelników również w krajach, czy rejonach o innym klimacie - dużo cieplejszym i dużo bardziej suchym. Mowa o Kalifornii - to stan leżący na zachodnim wybrzeżu USA. Klimat Kalifornii jest dość zróżnicowany, bo stan ten liczy ponad 400tyś km kwadratowych (więcej niż Polska). Czytelnik futrzak zastanawiał się czy permakulturę można zastosować również w jego rejonie (północna Kalifornia). Opisał, że są tam warunki drastycznie różne od tych panujących w Polsce. Klimat w jego rejonie to klimat śródziemnomorski. W Kalifornii nigdy nie byłem, ale domyślam się, że warunki występują tam podobne do tych, które występują w Grecji (krórą odwiedzałem kilkukrotnie) - przez większą część roku palące słońce. Opady deszczu bliskie temu, co u nas (500-600mm) lub nawet mniejsze, jednak potencjalne wyparowanie jest kilka razy wyższe. Zdecydowana większość opadów przypada na okres zimowy...

Te teoretycznie bardzo niesprzyjające warunki nie przeszkadzają temu, że Kalifornia to najludniejszy stan w USA. Jest on również wiodącym producentem owoców, warzyw oraz orzechów w tym kraju. Można by pomyśleć "łebscy ci Amerykanie coś z niczego są w stanie zrobić, nawet jedzenie na pustkowiu produkują". Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa. Ogromna produkcja żywności, win oraz hi-tech (z których Kalifornia również słynie) to produkcja, która została zwiększona "na krechę". Nie chodzi mi nawet o pieniądze, chociaż warto wspomnieć, że stan ten jest na krawędzi bankructwa...

Mam na myśli wodę.

Wodę, którą m.in Kalifornijczycy zużywają w ogromnych ilościach. Zużycie wody (nie tylko przez stan Kalifornia doprowadziło, że rzeka Kolorado nie zawsze dociera do Pacyfiku... "Ratunkiem" dla farmerów jest wykorzystywanie wody ze źródeł nieodnawialnych. Kopane są studnie tak głębokie, że dociera się do wód głębinowych. Zapasy tej wody w ludzkiej skali czasu nie odnawiają się - po ich zużyciu wody dla następnych pokoleń już nie będzie. Z każdym wypompowanym litrem wody trzeba sięgać ciut głębiej, a to wiąże się z większym zużyciem energii. W obliczu peak oil (szczytu wydobycia ropy naftowej).
Trudno określić taki sposób rolnictwa zrównoważonym i umożliwiającym istnienie w dłuższej perspektywie (sustainable).

Dodatkowym problemem związanym z używaniem tego typu systemów irygacji jest postępujące zwiększanie się zasolenia gleby. Po jakimś czasie gleba przestaje się nadawać do czegokolwiek. Prawdopodobnie właśnie wzrost zasolenia gleby był przyczyną upadku cywilizacji tzw. Żyznego Półksiężyca.

Rok 2010 będzie niestety prawdopodobnie 4 rokiem z kolei suszy w Kalifornii. Badania grubości przyrostów drzew uczą nas, że ponad tysiąc lat temu występowały susze trwające po kilkadziesiąt lat. Wiele sadów migdałowych, brzoskwiniowych, cytrusowych jest przerabianych na ściółkę na sprzedaż - to jedyne co przeciętny farmer może zrobić, by zminimalizować straty...

Sytuację pogarsza fakt, że mnóstwo wody jest marnowane, na preferencje kulturowe, takie jak np. trawniki, pola golfowe. Jak myślisz ile wody dziennie potrzebuje pole golfowe uwzględniając, że temperatura w cieniu dochodzi do 40 stopni?


Napisaliśmy już o tym, co jest złego, teraz czas na rozwiązania. Jak zwykle rozwiązaniem jest permakultura:)


Bill Mollison - twórca permakultury pochodzi z Australii, kraju, którego większość jest również sucha jak pieprz czy Kalifornia. W filmie pt "Global gardener: Drylands" Bill Mollison opowiada o tym jak przywrócić do produktywności pustynie. Opisuje również jedną dobrą rzecz, która powstała podczas "New Deal".



Jaki inne rozwiązania proponuję?

Przede wszystkim magazynowanie deszczówki i recykling szarej wody. Z racji tego, że gleby w Kalifornii to głównie gliny warto przygotować odpowiednio duże swala'e, gdyż opady przypadają na półrocze zimowe - chcemy by woda by gleba była maksymalnie nawodniona zanim opuści naszą posesję. Polecane jest stworzenie swego rodzaju toru przeszkód dla wody - zanim wpadnie ona do rynsztoka, czy kanalizacji powinna przejść przez kilka miejsc w naszym ogrodzie. im dłużej "błądzi" tym lepiej. Przy domu (źródle dodatkowej ilości wody) powinny znajdować się bardziej wymagające (jeżeli chodzi o wodę) rośliny, w miarę jak się oddalamy od strefy zerowej, zapotrzebowanie na wodę powinno maleć, gdyż coraz mniej wody dociera tam naszym "torem przeszkód". Ciekawie o tym mówi i pokazuje przy pomocy blachy do pieczenia babeczek :) jak magazynować wodę w glebie oraz jak sadzić drzewa, by maksymalnie wykorzystać wszelka wodę, która spada z nieba Brad Lancaster.



Warto pomyśleć o odpowiednio usytuowanym drzewie - jedno dorosłe drzewo może obniżać temperaturę w domu o kilka stopni, co może przyczyni się do oszczędności kilkuset dolarów na rok (na klimatyzacji).

Do chłodzenia domu można wykorzystać, motyw z "czarnym kominkiem" (koniecznie rura doprowadzająca powietrze powinna iść kilka metrów pod ziemią)

Na większości obszarów również ściółka, w celu ograniczenia wyparowania i oszczędzania wody.

Do ochrony przed pożarami (które często nawiedzają ten rejon świata) projektowanie Keyline i wykorzystanie szarej wody - rośliny dobrze nawodnione gorzej się palą.
Jeżeli przy pożarach jesteśmy. W Australii, bodajże w Melbourne istnieje prawo, które zobowiązuje właścicieli nieruchomości do tego, by mieli trawę przystrzyżoną, czy żeby nie było na tej posiadłości suchorośli, gdyż w przypadku pożaru ma on więcej paliwa. Pewien przedsiębiorczy absolwent kursu projektowania permakulturowego wpadł na pewien pomysł - otworzył firmę wypożyczającą owce i kozy. Właściciel nieruchomości musiał płacić co tydzień określoną stawkę od owcy/kozy. Zwierzęta służyły za żywą "kosiarkę", co oszczędzało klientowi roboty w ogródku. Obowiązkiem wypożyczającego było zapewnienie wody zwierzęciu oraz zabezpieczenie przed tym, by owce/kozy nie wchodziły tam gdzie nie mają (np. rabata z kwiatami).
W ten sposób właściciel firmy:
-dostawał pieniądze za wypożyczenie zwierzęcia
-zwierzę się tuczyło na "cudzej" paszy
-zmniejszał zagrożenie pożarowe

O sposobie jak można sprawić, że ludzie będą Ci płacić za pasze dla kur możesz przeczytać tutaj.

Oto filmik pokazujący 2000letni leśny ogród w Maroko


Przypominam, że w niedzielę 28 lutego o godzinie 20 odbędzie się 3 konferencja skypowa

czwartek, 18 lutego 2010

Permakultura i leśne ogrody cz.7 - zarządzamy sukcesją ekologiczną

Na zdjęciu "zaniedbany" ogród, który sam się zmienia w leśny ogród. Właściciel tego ogrodu posadził wiśnie. Kawałek dalej posadził również maliny i truskawki. Nie miał czasu go doglądać, bo zajęty był budową domu. Jak widać natura sama dąży do stworzenia lasu, a że dostępne były maliny i truskawki, to powstanie leśny ogród:)

Permakultura czerpie inspirację z natury. Upraszczając można powiedzieć, że trzeba obserwować i kopiować z natury to, co najbardziej wartościowe i troszeczkę przystosować dany element do naszych potrzeb.

Jedną z takich inspiracji jest leśny ogród - to ogród, który w swojej strukturze, sposobie powstawania i sposobie "bycia" naśladuje las. W pierwszym wpisie o leśnym ogrodzie można przeczytać o sukcesji ekologicznej i jak wpływa ona na to ile pracy wymaga nasz ogród. Dla przypomnienia zacytuję fragment wpisu:

"W naszym klimacie, naturalną tendencją każdego ekosystemu (pole, czy grządka warzywna to również ekosystem)jest dążenie tego ekosystemu by zmienić się w las. Proces ten zwie się sukcesją, a ekosystem końcowy klimaksem. Sukcesja jest to oczywiście proces powolny i stopniowy, jednak nieubłagany. Etapy sukcesji przy założeniu, że punktem wyjścia jest naga skała (nawet gleby jeszcze nie ma, gdyż powstawanie gleby jest jednym z etapów sukcesji):


1. Goła skała - czynniki fizyczne (np. zamarzanie i rozmarzanie wody, erozja wodna, promieniowania UV) powodują wietrzenie skały macierzystej
2. Pojawiają się bakterie i grzyby, które przyspieszają wietrzenie skały poprzez wydzielanie różnorodnych enzymów
3. Pojawiają się porosty - przyspiesza to wietrzenie gleby, powoli zaczyna być akumulowana materia organiczna
4. Pojawiają się mchy, dalsza akumulacja materii organicznej
5. Na tym etapie (dzięki powstałej wcześnie małej ilości gleby) zaczynają pojawiać się jednoroczne trawy i rośliny zielne
6. Pojawiają się wieloletnie rośliny zielne i trawy
7. Pojawiają się krzewy
8. Pojawiają się drzewa pionierskie(drzewa pionierskie są zazwyczaj światłożądne (nie potrafią żyć w cieniu)
9. Drzewa pionierskie zacieniają dno lasu, więc ich nasiona nie kiełkują na dnie lasu, pojawiają się klimaksowe drzewa cienioznośne.
10. Na tym etapie ekosystem osiągnął dojrzałość, pojawia się zróżnicowane runo i podszyt. Ekosystem może trwać w nieskończoność, przy bardzo małych zmianach i jednocześnie jest bardzo odporny na czynniki zewnętrzne.


W naszym kraju ekosystemem klimaksowym jest różnego rodzaju las (zależy to głównie od rodzaju gleby, stosunków wodnych, roślin oraz temperatury).

Co się z tym wiąże na im wcześniejszym etapie sukcesji nasz ekosystem się znajduje w porównaniu do ekosystemu klimaksowego , tym więcej energii potrzeba na jego utrzymanie.


Dla porównania przeciętna grządka z warzywami znajduje się na etapie 5., leśny ogród w klimacie umiarkowanym jest na etapie 8. powoli wchodzącym w 9."

Jak zatem zarządzać sukcesją ekologiczną?

Doświadczenia leśnych ogrodników w innych państwach mówią, że da się niejako pominąć poszczególne etapy, pod warunkiem, że stworzymy warunki, które występują na tych pominiętych etapach. Brzmi to trochę skomplikowanie, ale w rzeczywistości takie nie jest.

Wytłumaczę na kilku przykładach:

W normalnych warunkach proces 1-6 może zająć kilka tysięcy lat. My możemy ten proces skrócić do jednego roku, z odpowiednimi środkami nawet do kilku dni. Cała istota tego procesu sprowadza się do jednego - stworzenia gleby. Jeśli przywieziemy żyzną glebę ciężarówkami, to proces ten można skrócić do kilku godzin pewnie. Wystarczy mieć odpowiednio gruby portfel. Dużo tańszym rozwiązaniem (choć trochę bardziej czasochłonnym) jest zastosowanie odpowiednio grubej warstwy ściółki (np. słoma lub liście).

Dlaczego? Bo w procesie glebotwórczym (w dużym uproszczeniu) chodzi o akumulację materii organicznej. Tym sposobem można zacząć uprawę roślin nawet na betonie, czy asfalcie ( polecam najpierw zrobienie kilku dziur kompresorem, by korzenie mogły przedostać się do podglebia).
Jeśli położymy 30cm warstwę słomy, potem z 5 cm kompostu, na to dalej słomę, to w takiej "glebie" można uprawiać np. ziemniaki - od razu, nie trzeba czekać aż słoma się rozłoży. Nawet na betonie.

Wiele etapów sukcesji w zarządzanym przez człowieka ekosystemie może zachodzić niemal jednocześnie - warto to wykorzystać. Zwykle leśne ogrody zakłada się w ten sposób, że drzewa i krzewy owocowe/orzechowe stanowią tylko 10% wszystkich sadzonych drzew 90% to drzewa i krzewy pionierskie, zwykle wiążące azot. W tropikach stosuje się zwykle jakiegoś rodzaju akacje. W Polsce najwydajniejszym (wg mojej wiedzy) gatunkiem drzewa wiążącego azot jest robinia akacjowa. Można by stosować również olchy i brzozy, gdyby nie jeden szkopuł: Większość z tych pionierskich drzew (90%) się usuwa/wycina. ich zadanie to wiązanie azotu (co przyspiesza wzrost drzew "produktywnych" i likwiduje koszty nawożenia azotem) oraz wytworzenie poprzez ich ściółkowanie lub poprzez liście spadające zimą dobrą, żyzną, zdominowana przez grzyby glebę leśną. Po odpowiednim czasie - w momencie gdy drzewa pionierskie zaczynają zagłuszać drzewka produktywne, drzewa pionierskie wycina się lub przycina. Te ścinki drzew lub pniaki rzuca się pod drzewka owocowe, dzięki czemu tworzy się raj dla grzybów mikoryzowych, co dalej przyspiesza wzrost drzew owocowych i zapewnia dobre plonowanie. Alternatywnym rozwiązaniem dla drzew pionierskich może być użycie jako pożywka do produkcji grzybów jadalnych - np. shitake. Po zakończeniu produkcji grzybów jadalnych mamy z tego próchna również pożywkę dla grzybów mikoryzowych (niektóre z nich również są jadalne).


Zwykle po tym czasie (gdy drzewka owocowe są już dojrzałe) zapotrzebowanie na azot w naszym leśnym ogrodzie spada znacznie. Dlatego pozostawia się tylko około 10% drzew wiążących azot.
Można również wykorzystać inne rośliny wiążące azot, takie jak rokitnik zwyczajny, oliwnik baldaszkowaty, czy oliwnik wielokwiatowy - wszystkie te gatunki dają wartościowe owoce. Dlatego w polskich warunkach raczej je bym zalecał do leśnego ogrodu - ponieważ mogą być uznane, za gatunki drzew/krzewów owocowych, a do wycięcia drzew/krzewów owocowych nie jest potrzebne zezwolenie.

Z drugiej strony robinię akacjową trudno jest wyciąć, tak na amen, zwłaszcza, jeśli tnie się ją zimą - robinia bardzo dobrze nadaje się na drzewo do lasu odroślowego. Z tego powodu,że trudno ją zabić można nie dostać kary za wycięcie drzewa, bo drzewo to odrośnie...

Decyzja jakie drzewa i krzewy sadzić należy do Ciebie. Pamiętaj jednak, że w razie posiadania kłopotliwego drzewa jest moja książka:"Zlikwiduj drzewo, czyli jak pozbyć się drzewa, którego urzędnicy nie pozwalają Ci wyciąć"

Zdjęcie autorstwa Aleksandry Majdy

A Ty co o tym myślisz?


Książka i ogłoszenia drobne

Postanowiłem zmienić sposób promowania PIP. O powodzie dlaczego możesz przeczytać we wpisie "Albedo i ignorancja". Polecam przeczytać również komentarze pod wpisem.

Aktualnie oferuję dostęp do jednego z rozdziałów książki o leśnym ogrodzie. Rozdział jest z pierwszej części książki  (to część teoretyczna). Opisuję w nim znaczenie grzybów w naturalnym lesie, dlaczego grzyby są ważne i nie należny ich ignorować.
Doszedłem do wniosku, że forma ebooka jest niezbyt pociągająca. Książka będzie tzw multibookiem, czyli książką korzystającą z wielu mediów. Sama w sobie będzie stanowić spójną całość, jednak będzie posiadać mnóstwo linków gdzie będzie można rozwinąć interesujące nas tematy. Linki będą do różnych źródeł (teksty, filmy, pliki audio)

Co zrobić, żeby uzyskać dostęp do rozdziału książki?
Wystarczy polecić bloga 2 osobom, które mogą nim być zainteresowane. Jeśli już to zrobiłeś tzn. polecałeś blog PIP to musisz polecić bloga komuś innemu :) Możesz zrobić to ustnie, przez gg, przez maila. Nie będę tego sprawdzał - wierzę, że będziesz uczciwy. Nie chcesz przecież popełniać grzechu/psuć sobie karmę :) dla kawałka książki (nawet tak dobrej jak moja;)?


Do końca lutego postanowiłem urządzić promocję na konsultacje - normalna cena to 50 zł. Promocyjna cena jest o ponad 40% niższa Godzinna konsultacja skype'owa kosztuje teraz 29,99 zł. Obowiązuje również 20% zniżka na usługi projektowania - szczegóły w mailu.

środa, 17 lutego 2010

Projektowanie Keyline cz.3

Dzisiejszy post dotyczyć będzie projektowania Keyline. Jak to wygląda w praktyce.


Wcześniej, dzięki genialnemu australijskiemu wynalazcy P. A. Yeomansowi dowiedzieliśmy się jak przyspieszyć procesy glebotwórcze kilkaset razy oraz jak możemy sprawić, że droga będzie strukturą przeciwdziałającą erozji wodnej, powodzi, suszy, pożarowi, oraz zwiększy produktywność naszego gospodarstwa.

W dzisiejszej odsłonie poznamy więcej zasad projektowania gospodarstwa w oparciu o projektowanie Keyline...

Bardzo ważne jest by "orać" (czy może lepsze określenie to używać kultywatora) w poprzek stoku. Wytyczenie poziomic na takim polu/pastwisku jest równie ważne jak każda następna część tego procesu. Umożliwi to powolne wsiąkanie wody w glebę zamiast spływu powierzchniowego po niej. Zapobiega się dzięki temu utracie wody oraz erozji wodnej (utracie gleby, czyli żyzności), zwiększa się również produktywność gleby. Na zatrzymywanie wody i zwiększenie żyzności gleby przy zastosowaniu "orania" Keyline wpływa wiele czynników:

-rowek od każdego "talerza"? (nie wiem jak to się fachowo nazywa:) działa jako mikro swale.

-woda szybko wsiąka w glebę, dzięki czemu nie wyparowuje bezproduktywnie na powierzchni, tylko jest wykorzystywana przez rośliny.

-z czasem (kilka zastosowań kultywatora) wytwarza się gleba o wysokim poziomie materii organicznej. Gleba taka działa jak gąbka, które wchłania wodę (proszę polać wodą torf, to zobaczy się ile może wchłonąć gleba o wysokim poziomie materii organicznej.

-napowietrzamy i spulchniamy glebę, bez jej odwracania - dzięki czemu nie występuje nadmierne utlenianie materii organicznej. Nie robimy też holocaustu florze i faunie glebowej poprzez odwracanie gleby "do góry nogami"

Jak to zwykle w permakulturze jeden czynnik jest ważny i pożyteczny, ale ich połączenie daje efekt synergii (2+2+2=17), co drastycznie poprawia produktywność.


Drzewa w gospodarstwie

Drzewa na farmie są bardzo istotne, jeśli zależy nam na lepszym wykorzystaniu wody. Po co przecież mamy tracić bezproduktywnie wodę z gleby i roślin bo nie mamy żywopłotu, który ochroni nasze sad/pole/pastwisko/las od wiatru? Brak takiego żywopłotu to zwykle kilka procent niższe plony (nawet z uwzględnieniem obszaru zajętego pod żywopłot). Nie należy zapominać, że żywopłot to nie jest "teren wyjęty z produkcji" Możemy w nim uprawiać wartościowe rośliny, drewno opałowe, drzewa paszowe...
O tym jak posadzić produktywny żywopłot przeczytasz tutaj.

W projektowaniu Keyline żywopłoty nie oszczędzają gospodarstwu wody tylko dzięki temu, że służą za wiatrochron. Same drzewa/krzewy posadzone w poprzek stoku zatrzymują wodę i glebę zapobiegając erozji wodnej. Projektowanie Keyline bardzo dobrze wpisuje się we wszelkie systemy agroleśnicze w tym leśny ogród, choć to raczej technika na większą skalę.

"Oranie" sposobem Keyline jest metodą służącą do wytwarzania gleby czy rekultywacji terenu. Przy poprawie stanu gleby tą techniką i prawidłowym zarządzaniu ziemią nie będzie potrzeba stosowania jej ciągle. Jeśli to nie jest dobre użycie paliw kopalnianych, zrównoważone rolnictwo i zrównoważony rozwój, to nie wiem, co nim jest...

Metoda ta sprawdza się w Australii - kraju, którego większa część to pustynie i półpustynie. Roczne opady deszczu na większości obszaru Australii są zbliżone do opadów w Polsce lub są niższe. Temperatura zaś wyższa, potencjalne wyparowanie dużo wyższe również.

Jak myślisz czy takie zastosowanie permakultury przyda się Polsce?

Zdjęcie pochodzą ze strony "TreeYo Permaculture"

wtorek, 16 lutego 2010

Permakultura i leśne ogrody cz. 2


Na zdjęciu młody leśny ogród gdzieś w Devon (Anglia)

Dziś całkiem przypadkiem zauważyłem, że druga część cyklu o leśnych ogrodach nie została opublikowana - cały czas siedziała sobie w archiwum. Mimo, że wpis ma już kilka miesięcy, to nadal zawarte w nim informacje będę przydatne, gdyż mają ponadczasowy charakter:)

Nie wiesz czym jest leśny ogród? Pierwszą część tego cyklu, która tłumaczy czym jest leśny ogród można przeczytać pod tym linkiem

Zatem jakimi zasadami powinniśmy się kierować projektując leśny ogród? Postaram przedstawić to w skrócie.

Po pierwsze należy wiedzieć, co chcemy osiągnąć, czyli należy stworzyć analizę potrzeb:) Po co w projekcie umieszczać 4 orzechy włoskie, skoro żaden z domowników nie lubi orzechów, a nie chcemy również stać na targu sprzedając je?

Po określeniu naszych potrzeb i pragnień zaczynamy umiejscawiać (najpierw na papierze albo komputerze) poszczególne rośliny zaczynając od górnego piętra, czyli wysokich drzew. Następnie decydujemy o położeniu niskich drzew, krzewów, dalej roślin zielnych. Umieszczamy w projekcie pnącza uwzględniając ich maksymalną długość. Po co mamy sadzić pod drzewkiem cztero, pięcio metrowym zwykłą aktinidie ostrolistną (mrozoodporne kiwi) skoro pnącze to dorasta do 20-30m. Czy nie lepiej posadzić aktinidie ostrolistną odmiany Issaia, która dorasta tylko do 2-3m?. Powinniśmy uwzględnić sadząc drzewa i krzewy, że one rosną, zarówno wzwyż jak i w szerz. Jako dobrą wskazówkę można przyjąć, że gdy drzewa będą dorosłe powinny zajmować 40% powierzchni leśnego ogrodu. Dlaczego 40% a nie więcej?

Ponieważ w klimacie umiarkowanym czynnikiem ograniczającym wzrost roślin jest światło. Różnica między możliwość "przetrwania" rośliny w cieniu a dawaniem dużej ilości np. słodkich i smacznych owoców jest duża. Do wytworzenia skrobi, czy innych węglowodanów (nas zwłaszcza interesuje fruktoza:) potrzebna jest duża ilość energii. Energii, którą rośliny pozyskują w procesie fotosyntezy. Mniej światła zatem to mniej słodkich owoców, czy białka, czy też tłuszczu.
Piętro zielne pod drzewami(czyli w cieniu) dobrze nadaje się do uprawy ziół i roślin typu sałatowego. Wynika to z tego, że rośliny muszą rekompensować sobie niedobory światła, więc wytwarzają więcej liści lub są one (liście większe).

Ciekawe rzeczy dzieją się również z właściwościami roślin rosnących w cieniu. Wiele roślin o szerokim zakresie tolerancji dla światła w cieniu wytwarza smaczniejsze liście (np. liście mniszeka lekarskiego są mniej gorzkie). Podobnie dzieje się również z rabarbarem, który przykryty wiadrem, z braku światła staje się smaczniejszy.
Prawdopodobnie (moja teoria:) wynika to z tego, że roślina nie ma wystarczającej ilości energii by produkować substancje czyniące je gorzkimi i niesmacznymi dla roślinożerców (jest to metoda ochrony przed roślinożercami). Mniszek lekarski zapewne "wie", że nie będzie w stanie wytworzyć nasion i "zainwestować w ochronę" przy bardzo małej ilości światła, która dociera do niego w lesie. Koniec mojej teorii:)


Na pozostałych 60% zagospodarowujemy pod kątem krzewów, pnączy, czy roślin światłolubnych roślin zielnych.

Leśny ogród składać się może z 7 pięter roślinności, nie oznacza to jednak, że w jednym miejscu będzie wszystkie 7 pięter (pod lipą jabłoń, pod jabłonią krzew malin, pod maliną truskawki, a na lipie kiwi, albo chmiel... Taka sytuacja nie zaistnieje z prostego powodu - nie ma wystarczającej ilości światła.
Co można natomiast sprawić, to umieścić wszystkie komponenty w odpowiednim ułożeniu, by tworzyły harmonijną całość. Zazwyczaj w jednym miejscu mogą znajdować się z 3-4 piętra.

Kolejną istotną zasadą jaką należy zastosować, to umiejscowienie roślin wiążących azot z powietrza. Dzięki nim będziemy mieć... darmowy nawóz. Rośliny te mogą dawać nam smaczne owoce,jak oliwnik wielokwiatowy, rokitnik zwyczajny albo mogą być źródłem warzyw, czy paszy dla kur lub zwierząt, jak np. karagana syberyjska

Kwestią o której również należy pamiętać, to odpowiednie ściółkowanie. Na początku na pewno warto będzie zaimportować ściółkę z zewnątrz. Różne ściółki mają różne właściwości i tak, gdy na ciężkiej, nie kwaśnej glebie chcemy posadzić borówkę amerykańską możemy użyć igliwia lub kory drzew iglastych. Ciągłe "importowanie" ściółek organicznych byłoby męczące (proszę wyobrazić sobie te taczki z igliwiem;) i czyniłoby nasz leśny ogród zależny od czynników zewnętrznych. Takie zdobywanie ściółki zazwyczaj nie jest również neutralne dla naszej kieszeni(pozyskiwanie jej z lasu jest wykroczeniem, czy nawet przestępstwem). Ściółkowanie igliwiem nie kwaśnej z natury gleby gliniastej trzeba regularnie powtarzać jeżeli chcemy na niej uprawiać kwaśnolubne borówki. Co zatem możemy zrobić? Posadzić wokół borówek drzewa, które te zakwaszające glebę igliwie będą produkować. Może sosna zwyczajna?

Sosna zwyczajna jednak nie dostarcza nam dużo innych korzyści, poza igłami, czy nie lepiej posadzić w tym celu sosnę koreańską (Pinus korainensis) oraz sosnę syberyjską (Pinus sibirica)(zwaną cedrem syberyjskim)?
Te dwa gatunki roślin dostarczają smacznych, bardzo zdrowych i bardzo drogich orzeszków sosnowych(inaczej piniowych). W ten sposób urzeczywistniamy permakulturową zasadę "niech każdy element spełnia co najmniej dwie funkcje"

Jako, że te gatunki nie rosną zbyt szybko i szybko nie zaczną dostarczać nam dużej ilości igliwia oraz ponieważ są w Polsce drogie, ww. gatunki sosen (syberyjska i koreańska) nie są dobre do tego by wyciąć je w miarę potrzeby i użyć je jako zakwaszającą ściółkę. Najlepiej (i najtaniej) jest kupić kilka drogich sosen syberyjskich i koreańskich a większość terenu obsadzić borówkami, wrzosem (również zakwasza glebę) oraz sosną zwyczajną. W czasie gdy wszystkie sosny zwyczajne pójdą pod topór sosny koreańskie i syberyjskie będą miały już przyzwoitą wielkość, więc będą dostarczać dostatecznych ilości igliwia. 1 sadzonka sosny zwyczajnej kosztuje (w szkółkach leśnych) z 10-30 gr. sadzimy je więc regularnie i gęsto (2-3 na metr kwadratowy)

Trzecią część cyklu o leśnych ogrodach przeczytasz pod tym linkiem.

Proszę zostaw komentarz, jestem ciekaw tego co myślisz, chętnie również odpowiem na Twoje pytanie.

Aktywnie Napowietrzana Herbatka Kompostowa cz.2

Dzisiejszy wpis jest kontynuacją wczorajszego wpisu o Aktywnie Napowietrzanej Herbatce Kompostowej (ANKH). Fragment pochodzi z książki "Ogród bez chemii"

"Czas na herbatkę

Czas potrzebny do zrobienia aktywnie napowietrzonej herbatki kompostowej wynosi 24-36 godzin. Po czym poznać, że jest już gotowa?

1.Po kolorze - dobrze zrobiona powinna mieć brązowy kolor
2.Temperatura herbatki może się podnieść z powodu aktywności oraz szybkości namnażania się mikroorganizmów
3.Zapach powinien być przyjemny, ziemisty, słodkawy.

Jeśli zapach jest nieprzyjemny (np. alkoholowy_ , herbatka prawdopodobnie nie udała się. Najczęstszą tego przyczyną jest zbyt słabe napowietrzanie beczki (czytaj za słaba pompka), zbyt niska temperatura otoczenia lub użycie niedojrzałego kompostu.
„Nieudaną” herbatkę kompostową nie należy podlewać roślin, gdyż w ten sposób „zaszczepimy” glebie organizmami beztlenowymi, których produkty przemiany materii są niekorzystne dla korzeni roślin.

Aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa ma bardzo krótką datę ważności.
Wynika to z 2 powodów:

1. mikroorganizmy które się tam znajdują zaczną zjadać się nawzajem z powodu braku pokarmu (życie w kompoście, czy aktywnie napowietrzanej herbatce kompostowej to zdecydowanie nie jest sielanka:)
2. mikroorganizmy tlenowe zużywają tlen, którego po zakończeniu napowietrzania zaczyna szybko brakować.

Najlepiej zużyć ją w ciągu 4 godzin od zakończenia napowietrzania. Wytrzyma jednak (lecz efekty będą się zmniejszać w miarę postępu czasu) do 4-5 dni gdy jest trzymana w ciemnym miejscu , lub gdy będzie ciągle napowietrzana.

Używanie i dawka:

Herbatkę stosujemy początkowo w dawce około 20 litrów na 1000 metrów kwadratowych. Aktywnie napowietrzanej herbatki kompostowej nie można przedawkować, większa dawka nie spowoduje lepszych rezultatów. Co najwyżej częstsze aplikowanie przyspieszy powstanie odpowiedniej równowagi ekologicznej w naszej glebie.
Do aplikacji nie powinno się używać konewek cynowych, tylko plastikowe. Aktywnie napowietrzaną herbatkę kompostowa powinno się rozlewać równomiernie.
Optymalne warunki do robienia naszego ekologicznego oprysku to pogoda pochmurna, w trakcie opadów deszczu lub po deszczu. Słoneczna aura to najgorszy czas do robienia oprysków, gdyż promieniowanie UV jest w stanie zabić dużą cześć z tych pożytecznych organizmów. Jeśli pogoda ma być słoneczna, to najlepiej opryski robić przed godzina 9 lub po 16. Wtedy promieniowanie UV jest słabsze.

Jak często stosować aktywnie napowietrzaną herbatkę kompostową?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo względna – wszystko zależy od tego w jakim stanie jest nasza gleba. Gdy rutynowo spryskiwaliśmy nasz ogród chemią a jedyną odżywką dla naszej gleby były nawozy sztuczne, będziemy musieli aplikować herbatkę częściej.

Na początku, gdy przestawiamy się z uprawy „konwencjonalnej” na ekologiczna zalecana częstotliwość dawkowania to co 2 tygodnie, przez 3 miesiące. Po tym okresie zalecane jest robienie oprysków co 1 miesiąc przez cały sezon. W następnym roku wystarczy już robić opryski 3 razy w roku (na wiosnę, środek lata oraz po opadnięciu liści na jesień).

Jeśli z jakiś powodów musimy użyć jakiegoś środka chemicznego w naszym ogrodzie należy dać kilka dni, by środek ten zadziałał, następnie należy zaaplikować aktywnie napowietrzaną herbatkę kompostową po tych kilku dniach. Oprysk naszą herbatką należy powtórzyć po następnych dwóch tygodniach.

Aktywnie napowietrzaną herbatkę kompostową możemy stosować do „rekultywacji” gleby w warzywniaku, sadzie, oraz na rabacie z roślinami ozdobnymi. Równie dobrze sprawdza się do poprawiania wyglądu trawnika."

A Ty co o tym myślisz? W działaniu nieco podobne do Efektywnych Mikroorganizmów (EM). Możliwe, że nie tak skuteczne, ale zważywszy, że koszt produkcji po zakupie "sprzętu" (beczki i pompki) bliski jest kosztowi wody z kranu...

Fragment pochodzi z książki "Ogród bez chemii".

poniedziałek, 15 lutego 2010

Akwaponika raz jeszcze

Znalazłem ciekawy filmik o akwaponice z ang. (aquaponics) czyli systemie, który jest połączeniem hydroponiki (bezglebowej uprawy roślin) z akwakulturą, czyli hodowlą różnych rzeczy w wodzie (zwłaszcza ryb). O szczegółach systemów akwaponicznych możesz poczytać w pierwszym wpisie o akwaponice. Akwaponka umożliwia intensywną produkcję ryb w połączeniu z intensywną produkcją roślinną - wszystko bez używania nawozów sztucznych, bez zatruwania wód powierzchniowych, czy podziemnych i bez zużywania dużej ilości wody.

Filmik jest po angielsku i (jeśli tytuł nie kłamie) został stworzony na Uniwersytecie Vancouver Island. Miłego oglądania.


P.S. Tilapia to taka ryba.

Aktywnie Napowietrzana Herbatka Kompostowa

Aktywnie Napowietrzana Herbatka Kompostowa (ANHK) z ang. Actively Aerated Compost Tea to bardzo ciekawa substancjalna. Tekst pochodzi z mojej książki "Ogród bez chemii"

Co to jest aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa?
Jeśli przez długi czas w naszym ogrodzie stosowane były nawozy sztuczne oraz chemiczne środki ochrony roślin dobrym rozwiązaniem jest użycie kompostu do zaszczepienia gleby odpowiednimi organizmami. Niestety do zrobienia tego na powierzchni całego ogrodu potrzebowalibyśmy ogromnych ilości kompostu (którego zazwyczaj jest deficyt). Na szczęście dysponujemy innym rozwiązaniem. Tą alternatywą jest aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa. Ta trochę przydługawa nazwa dość dobrze tłumaczy czym ona jest...


Aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa to dość nowe narzędzie w arsenale ekologicznego ogrodnika. Jest to mikstura powstająca z udziałem wody , kompostu i powietrza mająca na celu namnożyć mikroorganizmy bytujące w kompoście. Po co nam ona? Otóż jest to swego rodzaju „szczepionka” której zadanie to odbudowa populacji mikro i makroorganizmów, które bytują w zdrowej glebie. Dla przykładu podam, że w 1 łyżeczce kompostu można znaleźć około 1 miliarda bakterii. W 1 łyżce aktywnie napowietrzanej herbatki kompostowej można naliczyć około 4 miliardów.

Jak łatwo zauważyć jest to bardzo duża różnica, zwłaszcza gdy uwzględnimy, że kompostu zazwyczaj nam brakuje, a głównym składnikiem (około 95%) aktywnie napowietrzanej herbatki kompostowej jest woda.

Jak wytworzyć aktywnie napowietrzaną herbatkę kompostową?

Beczka powinna być ustawiona w cieniu, gdyż promienie UV mogą zabijać wrażliwe na światło mikroorganizmy glebowe(które pobraliśmy z kompostu).
Temperatura otoczenia powinna wynosić minimum 15 stopni.

Do beczki z deszczówką , jeśli ją nie dysponujemy to możemy użyć wody wodociągowej, pod warunkiem, że stała kilka godzin bez przykrywy z włączoną pompą w celu wyparowania chloru.

Do około 100 l beczki dodajemy 3kg gotowego kompostu. Bardzo istotne jest to, by był on świeży a jednocześnie dojrzały. Powinien mieć zapach gleby leśnej. Dlaczego? Gdyż tylko taki zawiera odpowiednie proporcje i gatunki bakterii, grzybów, promieniowców, nicieni i innych organizmów, które żyją w kompoście i zdrowej, żyznej glebie. Z tego powodu (brak odpowiedniej flory i fauny glebowej) całkowicie nieodpowiedni jest kompost niedojrzały, stary lub brzydko pachnący.

Zatem do beczki dodajemy około 3 kilogramy kompostu, do dna beczki przyczepiamy końcówkę silnej pompki akwariowej. Nasza mikstura powinna dość mocno buzować. Jeżeli chodzi o jakość pompek to im mniejsza wielkość pęcherzyków(a większa ilość) tym lepiej, gdyż proces w którym wytwarzana jest aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa służy do namnażania organizmów tlenowych( to te w zdecydowanej mierze tworzą zdrowo florę glebową)

Następnym dodatkiem jest melasa 10 łyżek stołowych (ważne by była bez konserwantów) jeśli ją nie dysponujemy to możemy dodać z dwie szklanki soku owocowego( również musi być bez konserwantów)
Cukry zawarte w tych składnikach będą stanowiły źródło pożywienia dla rozmnażających się w bardzo szybkim tempie mikroorganizmów. Ilość ta wystarczy na około 2 dni intensywnego namnażania.

Po wrzuceniu i wymieszaniu wszystkich składników pozostaje nam tylko włączyć pompkę i czekać."

Dalszy fragment książki "Ogród bez chemii" dotyczący tego jak rozpoznać, czy nasza herbatka jest dobrze zrobiona oraz jak dawkować ANHK już wkrótce.

PIP poszukuje web designer'a i osobę, która stworzy logotyp.

Jak w temacie.

Jako, że pragniemy być coraz bardziej profesjonalni. Będziemy do tego potrzebować porządnej strony internetowej. Dlatego jeśli jesteś web designerem to proszę napisz na naszego maila plpermaculture@gmali.com.

PIP nie posiada jeszcze dużej ilości pieniędzy, więc nie będziemy mogli zapłacić Ci pieniędzmi - w zamian zobowiąże się zrobić Ci pełen projekt permakulturowy. Wtedy przyjeżdżam do Ciebie zobaczyć Twoje miejsce - szczegóły w mailu .

Strona będzie zawierała takie elementy jak:
-blog :)
-możliwość założenia konta po dokonaniu płatności. W koncie użytkownik będzie miał możliwość ściągania plików (ebooki, podcasty), oglądania filmów, informacje o kuponach zniżkowych na usługi reklamodawców...
-kilka/kilkanaście podstron statycznych ( o nas, misja PIP itp)
-możliwość tworzenia listy mailingowej i wysyłania newsletterów
-sklep
-banery reklamodawców

W ramach usługi wchodziłoby 2 miesiące pomocy technicznej.

Stronka miałaby być prosta:) bez żadnych flaszowych animacji, czy denerwujących melodyjek. W stylu książki "Don't make me think!"

Oprócz tego jeśli czyta nas jakiś grafik, to...
PIP musiałby dorobić się jakiegoś logo. Właściwie to nie jakiegoś, a ładnego :) Za to oferuję 4 godziny konsultacji skypeowych. Jeśli zrobisz cały logotyp czyli logo + 2 banery, "urzędowa" kartka do drukowania, stópka do maili to zobowiązuje się zrobić zdalny projekt leśnego ogrodu. Szczegóły również w mailu.
plpermaculture@gmali.com.

Oprócz tego będziesz miał świadomość, że uczestniczysz w czymś... znaczącym, czymś co odmieni oblicze Ziemi i Polski.