środa, 26 maja 2010

Kurs permakultury - Jak założyć produktywny leśńy ogród

Dnia 7 i 8 sierpnia w Dziadowicach (województwo wielkopolskie) odbędą się warsztaty permakultury. Tematyką warsztatów jest „Jak założyć produktywny leśny ogród”. Celem kursu jest przekazanie uczestnikom podstawowej wiedzy na temat projektowania, tworzenia i utrzymywania leśnego ogrodu w polskim klimacie.

Leśny ogród jest to ogród w swej strukturze przypominający las, w którym produkcja żywności i ziół leczniczych odbywa się na wielu piętrach – zupełnie jak w lesie. Dzięki temu, że leśny ogród naśladuje naturalny ekosystem, jego utrzymanie wymaga dużo mniejszego nakładu pracy niż w przypadku konwencjonalnego ogrodu czy nawet trawnika.

Plan kursu:
Informacje wprowadzające i pojęcia:
  • · Las – naturalna forma roślinności w klimacie umiarkowanym
  • · Dlaczego leśny ogród – omówienie korzyści
  • · Sukcesja ekologiczna
  • · Nisza ekologiczna
  • · Znaczenie chwastów i dynamicznych akumulatorów
  • · Rośliny wiążące azot
  • · Znaczenie żywopłotów
  • · Efekt brzegu
Projektowanie:
  • · Zasady projektowania
  • · Zbieranie informacji o miejscu
  • · Projektowanie żywopłotu
  • · Uwzględnianie ścieżek
  • · Zaczynanie od zera
  • · Przerabianie konwencjonalnego sadu
  • · Konwencjonalne uprawy w leśnym ogrodzie
Praktyka:
  • · Uwzględnianie okrywy roślinnej – znaczenie i funkcja
  • · Rodzaje i znaczenie ściółek
  • · Swale – wytyczanie i kopanie
  • · Sadzenie roślin w zachwaszczonym miejscu
Ciekawe i nieznane gatunki roślin do użytku w leśnym ogrodzie:
  • · Drzewa i krzewy
  • · Pnącza
  • · Zioła
  • · Rośliny okrywowe
  • · Jadalne grzyby w leśnym ogrodzie

Zwierzęta w leśnym ogrodzie

Liczba miejsc ograniczona do 25. Decyduje kolejność zgłoszeń. Zgłoszenia proszę kierować na adres mailowy plpermaculture@gmail.com
Cena warsztatów to 170 zł.

W cenie wliczone jest:

· Wegetariańskie wyżywienie : obiad, kolacja (w sobotę) oraz śniadanie i obiad (w niedzielę)

· Nocleg we własnym namiocie.

· Materiały szkoleniowe w wersji elektronicznej

Zaczynamy już w sobotę o godzinie 9!

czwartek, 20 maja 2010

Relacja z warsztatów

Na zdjęciu widać, że pracowaliśmy w prawdziwie tradycyjny sposób - jedna osoba kopie, pięć się patrzy:D Każdy ma jakieś uwagi i wskazówki jak osoba kopiąca może robić to lepiej ;) Widać również ciekawy kształt małego swalea - to my musimy dostosować się do terenu a nie teren do nas.
Dnia 8 maja odbyły się pierwsze prowadzone przeze mnie warsztaty w Tyńcu (koło Krakowa). Było to pierwsze takie spotkanie - jego celem było pokazanie czym permakultura właściwie jest i jak ją można zastosować w ogrodzie.Warsztaty minęły w przyjemnej i twórczej atmosferze.

W trakcie warsztatów (po części teoretycznej) wytyczyliśmy swlea, posadziliśmy kilka roślin i porządnie rośliny wyściółkowaliśmy...

Niestety z powodu powodzi miejsce w który wcześniej sadziliśmy rośliny zostało trochę podtopione...

Na szczęście część sadzonych roślin została przed powodzią "wysadzona" a druga część się ostała.

Zapraszam wszystkich na drugą edycję warsztatów. Tym razem będą to warsztaty dwudniowe na temat tego jak założyć leśny ogród. Szczegóły już wkrótce.

Mała erozja wodna - mały problem. Duża erozja wodna - powódź.


Tabela pokazuje zmianę pojemność wodnej (tylko) w górnych 30 cm gleby w związku ze zmianą poziomu węgla organicznego w glebie. 1% węgla organicznego w glebie, to około 1,7% materii organicznej w glebie. Przykładowo 1m2 gleby o zawartości 4 % węgla organicznego (czyli około 7% materii organicznej) ma zdolność do zatrzymywania dodatkowo 57 litrów wody w porównaniu do gleby, która materii organicznej praktycznie nie posiada. Opady, które przyczyniły się do powodzi to 110 litrów na 1 m2 w ciągu kilkunastu godzin.

Historia to taki wredny stwór, który lubi się powtarzać. Wzorem Pana Jacka autora bloga Boska Wola - postanowiłem pomóc sobie chińskim powiedzonkiem:
Jeśli nie zmienimy kierunku to najprawdopodobniej dojdziemy tam gdzie zmierzamy (moje tłumaczenie z angielskiego - chińskim nie władam): If we don't change our direction we're likely to end up where we're headed.
Wiele razy wspominałem na blogu o erozji wodnej. O tym, że jest bardzo niepożądanym zjawiskiem, gdyż przyczynia się do utraty żyzności gleby, później rośliny mają tej wody niedostatek itd. To co ostatnio spotkało Polskę jest niczym innym jak skutkiem erozji wodnej i małej pojemności wodnej gleb powyżej zalanych terenów. Mała pojemność wodna i duże opady na wielkim obszarze spowodowały, że spływ powierzchniowy wody był gwałtowny i niezwykle niszczycielski. Brzmi to może mało wyszukanie ale to jest istotą i przyczyną tej tragedii.

Nie pracowaliśmy na to tylko my, ale również pokolenia przed nami, które wycięły lasy i zagospodarowały teren w sposób, który sprawił, że pojemność wodna gleb zmniejszyła się. Pojemność wodna zmniejszyła się... z powodu erozji wodnej. Ta zaś powstała na skutek wycinania lasów i pozostawiania gleby bez okrywy roślinnej (np. poprzez oranie gleby).
To również brzmi banalnie - Prawda zwykle bywa prosta i banalna.

Jeśli chcemy zapobiec tego typu tragediom w przyszłości to MUSIMY ograniczyć spływ powierzchniowy wody oraz zwiększyć pojemność wodną naszych gleb - to najtańsze i najskuteczniejsze rozwiązanie. Właściwie receptą na ten problem byłoby przestrzeganie 8 zasad skutecznego zbierania deszczówki. Na skalę państwa czy nawet na skalę większą - przy współpracy z Czechami i Słowakami.

Jeśli rolnicy zwiększą pojemność wodną gleb górskich (które nawet przed wycięciem lasów i tak była bardzo słaba) będzie można ograniczyć spływ powierzchniowy wody. To zaś sprawi, że do rzek na krótką metę trafi mniej wody. Przepływ wody w rzekach i strumieniach w ciągu roku będzie bardziej wyrównany. W ten sposób zapobiegnie się zarówno powodziom jak i suszom.

Najmniejszą pojemność wodną oraz najszybszym spływem powierzchniowym charakteryzują się grunty orne dlatego najbardziej przyczyniające się do powodzi (i suszy). Trochę lepsze są sady, sporo lepsze są trwałe użytki zielone a najlepsze są widne lasy w których warstwa podszytu jest dobrze rozwinięta.

Wskazanym rozwiązaniem jest zadrzewienie obszarów górskich. Jeśli chcemy użytkować gospodarczo rejon z którego spływ powierzchniowy jest znaczny należy zmienić sposób użytkowania gruntu z gruntów ornych w system agroleśniczy typu sylwopasturalnego. Sylwopastoralizm to sposób użytkowania terenu w którym rosną drzewa oraz wypasane są zwierzęta (inna nazwa to las pastwiskowy). Jeśli zwierzęta są wypasane w odpowiedni sposób przyczyniają się one do zwiększenia poziomu materii organicznej w glebie. Ta zaś sprawia, że pojemność wodna gleby oraz współczynnik infiltracji wody się zwiększa.

Więcej wody, która pozostanie w glebie oraz która wsiąknie oznacza, że spływ powierzchniowy jest mniejszy. Mniejszy spływ powierzchniowy to mniejsza powódź lub brak.

Wielkie i drogie zbiorniki retencyjne powinny stanowić uzupełnienie małej (małe tamy, małe stawy i małe tamy) i najmniejszej retencji wodnej, czyli tej w glebie...

Podsumowując co można zrobić by ograniczyć powodzie? Oto krótka lista:

  1. Kopać swale. Na terenach o znacznych opadach deszczu w odległości nawet 10 razy szerokości swale'a
  2. Stosować oranie Keyline, by zwiększyć współczynnik infiltracji wody
  3. Stosować intensywny, holistyczny sposób wypasu zwierząt by szybko zwiększyć poziom materii organicznej w glebie (która sprawi, że gleba będzie magazynować dużo więcej wody)
  4. Sadzić drzewa i krzewy na poziomicach (warstwicach/izohipsach) - dokładnie w poprzek stoku. To również spowolni spływ powierzchniowy wody.
  5. Okrywa roślinna na 100% powierzchni gleby 100% czasu. Jeśli musisz uprawiać rośliny jednoroczne to stosuj uprawę bezorkową.
  6. Odpowiednio głosować, by politycy którzy uznają inwestycje w zapobieganie powodziom za zbędne zostali odsunięci od władzy.
  7. Możliwe, że należy wprowadzić subsydia rolnicze w zależności od poziomu materii organicznej w glebie?
Jakie rady można mieć dla ludzi, którzy mają działki w górach? Jeśli zobaczysz na swojej posiadłości spływ powierzchniowy wody z Twojego terenu postaraj się coś z tym zrobić - uznaj go za niedopuszczalny. To sposób użytkowania gruntów powyżej zalewanych terenów mają największy wpływ na powstawanie powodzi. Nikt właścicielom działek pewnie nie zapłaci, ale tego typu działanie i tak jest opłacalne ekonomicznie.

Wracając do chińskiego powiedzonka - dokąd zmierza rząd w kwestii ochrony przeciwpowodziowej. Jestem skłonny myśleć, że w kierunku najbliższych wyborów - "po nich choćby potop" :/ zdają się myśleć politycy PO.

Masz może jeszcze jakieś pomysły na to jak możemy sprawić, że nie będziemy zalewać "tych z dołu"?

Recenzja książki "Samowystarczalne życie i jak je wieść"

Chciał bym przedstawić wideorecenzję książki Johna Seymoura "The Self-Sufficient Life and How to Live It". Autorem recenzji jest Krzysztof Lis - właściciel serwisu "Drewno Zamiast Benzyny".



Sam książkę kiedyś przeczytałem, było to dawno, dawno temu. Pamiętam jednak, że książka mi się bardzo podobała - jak Krzysztof mówi pełno informacji na temat samowystarczalności w niemal wszystkich aspektach: żywnościowej, energetycznej, alkoholowej a nawet odzieżowej. Niestety jeszcze nie przetłumaczona na polski.

Słyszałem też, że gdzieś po torentach i innych emulach można skan książki dostać ;)

Disclaimer:
Link w tytule książki jest linkiem partnerskim Krzysztofa do księgarni Amazon, gdzie można kupić tą książkę w wersji papierowej (twarda oprawa).

poniedziałek, 10 maja 2010

Woda po wielkopolsku

Woda to podstawa życia. Według aktualnego stanu wiedzy brak wody można utożsamiać z brakiem życia. Nasz kraj w przeliczeniu na  ilość wody na jednego mieszkańca jest krajem bardzo ubogim w wodę. Dlatego rozsądne jest jest racjonalne wykorzystanie. Bardzo ciekawym sposobem na zwiększenie naszych  zasobów wodnych jest zwiększenie ilości zadań, które woda ma do wykonania zanim opuści naszą posesję.
Jeśli wodzie dajemy do wykonania tylko jedno zadanie zanim opuści naszą posiadłość, to musimy zużyć jej rzeczywiście sporo. Jeśli jednak przydzielimy jej kilka funkcji, to jej zużycie możemy dość istotnie zmniejszyć. Oto kilka propozycji:

  • Jeśli wstępnie wypłuczemy brudne naczynia w wiadrze z wodą a potem pomyje dajemy świniom do wypicia to nasza woda nie spełni jednej a kilka funkcji - najpierw wstępnie oczyści nam naczynia, napoi i nakarmi świnie by w końcu mocz świni nawodnił sad, pastwisko, las czy słomę (którą wykorzystamy do produkcji ciepła z kompostu).
  • Wykorzystywanie szarej - zużytej wody z kuchni i łazienki (ale z wykluczeniem wody z toalety) do nawadniania ogrodu.
  • Po wypiciu wody wykorzystanie "zużytej" przez człowieka wody czyli moczu do nawadniania i nawożenia ogrodu.
  • Woda z intensywnie użytkowanego stawu rybnego (zawierającego sporo odchodów) jest dużo lepsza do nawadniania sadu czy warzywniaka niż woda czysta. Na tej zasadzie opiera się akwaponika
We wszystkich wyżej wymienionych przykładach woda z recyklingu jest dużo lepsza niż woda czysta Wynika to z tego, że wykonuje ona również inne funkcje niż woda czysta. Można nawet powiedzieć, że jeśli nie poddajemy wodzie recyklingowi, to przyczynia się to do zanieczyszczenia środowiska lub musimy ponosić wysokie nakłady na oczyszczenie tej wody.

Warto pamiętać, że:
Tempo wzrostu roślin czy może dokładniej plony roślin z powodu braku wody spadają na długo  zanim rośliny wyglądają na przywiędnięte.



Jeżeli przy temacie wody jesteśmy...Wrzuciłem na youtube film pokazujący efekty mojej pracy - wału ziemnego który został wykopany by pokazać jak można oszczędzać i magazynować wodę w ogrodzie.
Efekty są inne niż zakładałem, ale również dobre



Masz może inne pomysły jak sprawić by woda wykonała więcej pracy?

sobota, 1 maja 2010

Nawozy zielone. Desakralizacja

Często pracując z klientami (jeśli chciałbyś być jednym z nich to napisz do mnie maila) zauważyłem niemal pobożne podejście do roślin wysiewanych na nawóz zielony. Dla tych którym ten termin dużo nie mówi wspomnę, że są to specjalne rośliny wysiewane w celu poprawy żyzności gleby, dostarczenia azotu, poprawy struktury gleby, ochrony przed erozją, ochrony przed chwastami, w celach fitosanitarnych, jako dynamiczne akumulatory... Ogólnie pełnią wiele pożytecznych funkcji.


Bób. Jeden z lepszych nawozów zielonych. Który może dostarczyć smacznych plonów, glebie azotu i około 30 ton/ha resztek pożniwnych.


















Nie mniej nie zawsze są najlepszą rzeczą jaką możemy naszej ziemi zafundować. Nawozy zielone mają spełniać w ogrodzie/polu/sadzie/systemie agroleśniczym odpowiednią funkcję a nie są celem samym w sobie (no chyba, że lubisz uprawiać tą grupę roślin dla samej uprawy).

Opisze może kiedy wysianie roślin na nawóz zielony jest dobrym pomysłem:
  • chcemy grunty orne użyźnić
  • chcemy grunty orne przekształcić w leśny ogród czy system agroleśniczy
  • stanowią część płodozmianu
  • chcemy zapobiec zachwaszczeniu terenu
  • chcemy użyźnić teren pobudowlany
  • chcemy zrekultywować teren po kopalni odkrywkowej czy żwirowni
  • gdy nie mamy zwartej okrywy glebowej na naszym terenie (ściółki lub roślin)
Kiedy wysiewanie roślin na nawóz zielony nie jest polecane?
Głównie kiedy mamy bogatą i dobrze rozwiniętą szatę roślinną np. na pastwisku, chwastowisku czy innym nieużytku. Moim zdaniem nie jest to dobre wyjście, gdyż najpierw będziemy musieli poświęcić mnóstwo energii lub czasu na organizację by pozbyć się szaty roślinnej do gołej ziemi. Można tego dokonać za pomocą:
  • orania
  • herbicydów
  • zbyt intensywnego, długotrwałego wypasu zwierząt (świń, kóz, krów, kur)
W trakcie tych zabiegów zwykle niszczona jest struktura gleby lub uszkadzane życie glebowe. Wszystko to nie sprzyja podnoszeniu trwałej żyzności gleby. Jeśli rośliny na nawóz zielony chcemy wysiać by poprawić żyzność gleby... Czy zatem jest to skuteczne i wydajne działanie - najpierw niszczenie okrywy gleby i jej struktury by potem poprawiać ją (ponosząc koszty) poprzez wysianie nawozów zielonych?
Moim zdaniem nie.

Ten sam efekt można osiągnąć mniejszym nakładem sił i środków. Jeśli chcemy podnieść żyzność gleby, by np. poprawić szanse przyjęcia naszych nowo posadzonych drzewek owocowych możemy po prostu zagłuszyć istniejące chwasty/darń warstwą ściółki (polecam karton). Z czasem rozłożą się dostarczając drzewkom potrzebnych im składników niemal jak zielony nawóz (dłużej działający). Jeśli tak postąpimy to okaże się, że nawet perz jest nawozem zielonym. Skoro mamy go na miejscu i jest za darmo (pewnie można nawet od sąsiadów dostać ;)?

Istnieją również uzasadnione przypadki gdy istniejącą darń trzeba zniszczyć - wtedy nawozy zielone są dobrym rozwiązaniem gdyż pozwalają zminimalizować uszkodzenia spowodowane orką. Jednym z takich przypadków jest potrzeba wapnowania gleby. Z drugiej strony pastwiska często wapnuje się tylko powierzchniowo - z czasem wapń dostanie się na odpowiedni poziom, choć zabiera to trochę czasu.

Musimy ustalić nasz cel, co chcemy osiągnąć dzięki tej ziemi, którą mamy. Potem musimy pomyśleć jakie narzędzia i techniki będą najlepsze by osiągnąć ten cel. Podsumowując nawozy zielone stanowią ciekawe narzędzie w repertuarze permakulturnika. Należy jednak pamiętać, że jeśli mamy tylko młotek to wszystko wygląda jak wystający gwóźdź.


Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii

Istnieją zapewne inne, uzasadnione powody by użyć nawozów zielonych. Jeśli je znasz, to proszę podziel się z nami wiedzą w komentarzach.