Tabela pokazuje zmianę pojemność wodnej (tylko) w górnych 30 cm gleby w związku ze zmianą poziomu węgla organicznego w glebie. 1% węgla organicznego w glebie, to około 1,7% materii organicznej w glebie. Przykładowo 1m2 gleby o zawartości 4 % węgla organicznego (czyli około 7% materii organicznej) ma zdolność do zatrzymywania dodatkowo 57 litrów wody w porównaniu do gleby, która materii organicznej praktycznie nie posiada. Opady, które przyczyniły się do powodzi to 110 litrów na 1 m2 w ciągu kilkunastu godzin.
Historia to taki wredny stwór, który lubi się powtarzać. Wzorem Pana Jacka autora bloga Boska Wola - postanowiłem pomóc sobie chińskim powiedzonkiem:
Jeśli nie zmienimy kierunku to najprawdopodobniej dojdziemy tam gdzie zmierzamy (moje tłumaczenie z angielskiego - chińskim nie władam): If we don't change our direction we're likely to end up where we're headed.Wiele razy wspominałem na blogu o erozji wodnej. O tym, że jest bardzo niepożądanym zjawiskiem, gdyż przyczynia się do utraty żyzności gleby, później rośliny mają tej wody niedostatek itd. To co ostatnio spotkało Polskę jest niczym innym jak skutkiem erozji wodnej i małej pojemności wodnej gleb powyżej zalanych terenów. Mała pojemność wodna i duże opady na wielkim obszarze spowodowały, że spływ powierzchniowy wody był gwałtowny i niezwykle niszczycielski. Brzmi to może mało wyszukanie ale to jest istotą i przyczyną tej tragedii.
Nie pracowaliśmy na to tylko my, ale również pokolenia przed nami, które wycięły lasy i zagospodarowały teren w sposób, który sprawił, że pojemność wodna gleb zmniejszyła się. Pojemność wodna zmniejszyła się... z powodu erozji wodnej. Ta zaś powstała na skutek wycinania lasów i pozostawiania gleby bez okrywy roślinnej (np. poprzez oranie gleby).
To również brzmi banalnie - Prawda zwykle bywa prosta i banalna.
Jeśli chcemy zapobiec tego typu tragediom w przyszłości to MUSIMY ograniczyć spływ powierzchniowy wody oraz zwiększyć pojemność wodną naszych gleb - to najtańsze i najskuteczniejsze rozwiązanie. Właściwie receptą na ten problem byłoby przestrzeganie 8 zasad skutecznego zbierania deszczówki. Na skalę państwa czy nawet na skalę większą - przy współpracy z Czechami i Słowakami.
Jeśli rolnicy zwiększą pojemność wodną gleb górskich (które nawet przed wycięciem lasów i tak była bardzo słaba) będzie można ograniczyć spływ powierzchniowy wody. To zaś sprawi, że do rzek na krótką metę trafi mniej wody. Przepływ wody w rzekach i strumieniach w ciągu roku będzie bardziej wyrównany. W ten sposób zapobiegnie się zarówno powodziom jak i suszom.
Najmniejszą pojemność wodną oraz najszybszym spływem powierzchniowym charakteryzują się grunty orne dlatego najbardziej przyczyniające się do powodzi (i suszy). Trochę lepsze są sady, sporo lepsze są trwałe użytki zielone a najlepsze są widne lasy w których warstwa podszytu jest dobrze rozwinięta.
Wskazanym rozwiązaniem jest zadrzewienie obszarów górskich. Jeśli chcemy użytkować gospodarczo rejon z którego spływ powierzchniowy jest znaczny należy zmienić sposób użytkowania gruntu z gruntów ornych w system agroleśniczy typu sylwopasturalnego. Sylwopastoralizm to sposób użytkowania terenu w którym rosną drzewa oraz wypasane są zwierzęta (inna nazwa to las pastwiskowy). Jeśli zwierzęta są wypasane w odpowiedni sposób przyczyniają się one do zwiększenia poziomu materii organicznej w glebie. Ta zaś sprawia, że pojemność wodna gleby oraz współczynnik infiltracji wody się zwiększa.
Więcej wody, która pozostanie w glebie oraz która wsiąknie oznacza, że spływ powierzchniowy jest mniejszy. Mniejszy spływ powierzchniowy to mniejsza powódź lub brak.
Wielkie i drogie zbiorniki retencyjne powinny stanowić uzupełnienie małej (małe tamy, małe stawy i małe tamy) i najmniejszej retencji wodnej, czyli tej w glebie...
Podsumowując co można zrobić by ograniczyć powodzie? Oto krótka lista:
- Kopać swale. Na terenach o znacznych opadach deszczu w odległości nawet 10 razy szerokości swale'a
- Stosować oranie Keyline, by zwiększyć współczynnik infiltracji wody
- Stosować intensywny, holistyczny sposób wypasu zwierząt by szybko zwiększyć poziom materii organicznej w glebie (która sprawi, że gleba będzie magazynować dużo więcej wody)
- Sadzić drzewa i krzewy na poziomicach (warstwicach/izohipsach) - dokładnie w poprzek stoku. To również spowolni spływ powierzchniowy wody.
- Okrywa roślinna na 100% powierzchni gleby 100% czasu. Jeśli musisz uprawiać rośliny jednoroczne to stosuj uprawę bezorkową.
- Odpowiednio głosować, by politycy którzy uznają inwestycje w zapobieganie powodziom za zbędne zostali odsunięci od władzy.
- Możliwe, że należy wprowadzić subsydia rolnicze w zależności od poziomu materii organicznej w glebie?
Wracając do chińskiego powiedzonka - dokąd zmierza rząd w kwestii ochrony przeciwpowodziowej. Jestem skłonny myśleć, że w kierunku najbliższych wyborów - "po nich choćby potop" :/ zdają się myśleć politycy PO.
Masz może jeszcze jakieś pomysły na to jak możemy sprawić, że nie będziemy zalewać "tych z dołu"?
Proszę się nie bawić w politykę. W sumie żaden rząd w PL nie zrobił nic konkretnego dla powodzi, niezależnie czy PO, PiS, SLD, itp.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zbiorniki retencyjne są jednym z najskuteczniejszych zabezpieczeń w dodatku o wielu funkcjach. Niestety żaden polityk z pustego nie naleje, więc kasy będzie brakowało na ich budowę zawsze. Punkt szósty Twojej listy to moim zdaniem mrzonka :)
OdpowiedzUsuńJeszcze link o retencjonowaniu w rolnictwie bardziej konwencjonalnym
@ pedros.lol i Gregor
OdpowiedzUsuńMoże i fantastyka, ale nie da się ukryć, że musimy to zrobić jeśli chcemy. Podobnie możemy winić komunistów za to, że zniszczyli mała retencję wodną, no ale minęło już (teoretycznie) 20 od czasu odzyskania niepodległości.
Dzięki za linka
Mieszkam na Jurze Krakowsko Czstochowskiej, w zlewni Prądnika na wysokości ponad 400 czyli ok 200 wyżej niż Kraków. Trzy dni temu sytuacja wyglądała tak jak w moim blogu z 18 maja http://nasionaprzetrwaniacywilizacji.blogspot.com/. Dzisiaj właściwie jest bez zmian. Kałuża na moim polu jeszcze się nie przelała. prawie nie ma spływu powierzchniowego z mojego pola. Niedalekie pole kukurydzy wypuszcza nadal wartki strumień wody po każdym deszczu.
OdpowiedzUsuńDzięki za linka, ciekawy. Twój blog zresztą też :)
OdpowiedzUsuńŁyżeczka dziegciu.
OdpowiedzUsuńW czasie ostatnich deszczy w górach, na stromych wylesionych skarpach i stokach, miały miejsce osuwiska. Przyczyn było kilka:
- duże nachylenie stoku (czasem nawet niewielkie wystarczyło)
- brak drzew których korzenie wiązałyby glebe
- brak naturalnej grzybni która również w pewnym stopniu wiąże glebe
- gliniasty/piaszczysty/miałki grunt o niskiej spoistosci (po namoknięciu)
- rozdrobniona skała maciezysta(pod glebą)
- układ skały macieżystej (o kącie ułożenia pomiędzy poziomem szczytu, a pionowym przektojem góry) która sprzyja "zjeżdżaniu" całej masy ziemi, bądź nawet całej góry, szczególnie gdy pomiędzy skałami znajduje się "smarowidło" czyli woda ułatwiająca ślizg.
- obciążenie stoku przez budynki, drogi, itd, itp
Kombinacja tych czynników lub nawet pojedyńczy z nich pod wpływem wody (obciążającej stok, wypłukującej najmniejsze cząsteczki odpowiadające za zwięzłość ziemi, wypłukując nawet tunele które mogą się zapadać, wytwarzając zwiększone cisnienie w glebie i odpychając od siebie poszczególne kryształki poprzez wypenianie luki pomiędzy nimi i "rozpychając się", czy po prostu rozmiękczając ziemię i ułatwiając ślizg), przyczynił się do powstania osuwiska.
I nasuwa się pytanie: Czy budowa swale'ów, mikro retencja w górskich stawach, i nano-retencja wody w próchnicy gleby, nie spowoduje powstania osuwisk? Zgromadzona tam woda będzie obciążać stok. Więc należy się zastanowić czy warto, bo może się okazać, że zabawa w retencjonowanie wody w górach przyniesie więcej strat niż pożytku.
Najlepiej gdyby w górach i na stokach nie było pastwisk, pól, domów tylko las, ale te domy tam stoją, więc trzeba być ostroznym żeby nie zniszczyć swojego lub czyjegoś dorobku życia.
Ogrodnik
Będę musiał napisać o tym cały wpis.
OdpowiedzUsuńPunkt 6 to nie jest mrzonka.Przecież poprzez głosowanie mamy wpływ na bieg wydarzeń,politycy robią to co chcą ludzie w bardzo dużym stopniu.
OdpowiedzUsuńPoza tym panie Wojciechu,bardzo mi się podoba gdy bawi się pan w polityke:-)
OdpowiedzUsuńArtykuł o problemach wodnych
OdpowiedzUsuńhttp://theeconomiccollapseblog.com/archives/water-shortage
Bardzo ciekawy, dzięki za linka. Na szczęście można coś z tym zrobić - agroleśnictwo i permakultura rozwija się na świecie dobrze.
OdpowiedzUsuńDla przypomnienia stary dowcip śp. ks.Tischnera o powodzi
OdpowiedzUsuńW Łopusznej często były powodzie. Wylewał Dunajec. Chłopi wychodzili na most i zastanawiali się, czy tym razem woda zabierze most, czy też nie. Pewnego razu chłopów zaintrygowało coś innego: góralski kapelusz unoszący się na wodzie. Raz z prądem, raz pod prąd. Jak się okazało, był to Franek Gąsienica, który powiedział, że ma w d… powódź i orze. Dla Tischnera była to góralska wersja „róbmy swoje”. Kawał opowiadany w stanie wojennym nabierał swoistego wymiaru.
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&id=9439
Znajomym kolekcjoner roślin doradził mi w celu poprawy struktury gleby posiać żyto jako poplon ozimy . Ma niewielkie wygania wodne i glebowe , mrozoodporne , toleruje kwaśny odczyn gleby , ma głęboki system korzeniowy . Polecił też tekturę jako pożywkę dla dżdżownic , które potrzebują celulozy dla rozwoju .
OdpowiedzUsuńW ostatnim numerze Działkowca 8(720) są zalecone rośliny na zielone nawozy jako poplon letni - bobowate (łubin żółty , peluszka , bobik ), kapustowate (gorczyca ,rzepak jary) czerpakowate ( facelia błękitna ), rdestowate ( gryka) i jako poplon ozimy - bobowate ( wyka kosmata ) , kapustowate ( rzepak ozimy), trawy ( żyto) .
Łubin , wyka i właśnie żyto mają głęboki system korzeniowy . Poza tym HansKlos przerobiłby żyto na "żytko".
Polecam artykuł o zapobieganiu powodziom
OdpowiedzUsuńhttp://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,7918027,Jak_zapobiegac_powodziom__Wsluchajmy_sie_w_przyrode.html
Dla Ciebie Wojtku ( i nie tylko ) artykuł o Wielkopolsce
http://alfaomega.webnode.com/products/stefan%20bratkowski%3a%20woda%2c%20katastrofa%20i%20przysz%C5%82o%C5%9B%C4%87/
Polski patent na tanie elektrownie wodne typu Melody
http://wiecejtlenu.pl/2010/06/28/kola-elektrowni-mozna-przyczepic-do-pomostu-kladki-mostu/
Problemem osuwiska ( jak np. w Kalwarii Lanckorońskiej ) jest duże nachylenie stoku i jednocześnie olbrzymia masa wody zgromadzona w osuwisku . Nie wiem czy to by coś dało , ale powinno się w takich zagrożonych terenach zadbać o "uzbrojenie" pionowe i poziome gruntu korzeniami drzew . Np. płytko korzeniące się świerki i brzozy powinny być uzupełniane głęboko zakorzenionym modrzewiem , jodłą , świerkiem srebrnym , bukiem . Taka sieć korzeni mogłaby do pewnych granic powstrzymać ciężar osuwającego się gruntu .
OdpowiedzUsuńW jednym z komentarzy zestawiłem większość systemów korzeniowych drzew i krzewów występujących w Polsce . Można by z tego zrobić nawet osobny post .
Ściółka drzew liściastych zatrzymuje 4 do 6 razy więcej wody niż opadłe igliwie ( z powodu woskowiny ) . Sadzenie drzew liściastych zwiększa naturalną retencję leśną .
OdpowiedzUsuńPojemność wodna torfowisk w Polsce wynosiła w latach dziewięćdziesiątych 16 mld m3 , podczas gdy pojemność powodziowa zbiorników wodnych - 400 mld m3.
Dzięki za informacje. Tak właśnie się zastanawiałem dlaczego ściółka w lasach iglastych nie zatrzymuje wody - teraz już wiem. :)
OdpowiedzUsuńA z tymi liczbami to na pewno dobrze napisałeś? Nie jest może czasem odwrotnie?
Te informacje są ze świetnej książki Iwony Jacyny " Czy zadepczemy przyrodę ?" -jestem świeżo po lekturze - gorąco polecam . Pomimo roku wydania ( 1987) nadal bardzo aktualna i dobrze się czyta . Na Allegro jest za parę złotych .
OdpowiedzUsuńSprawdziłem jeszcze raz - w książce jest tak jak napisałem . Powierzchnia torfowisk ( lądowych jezior ) była wtedy pięciokrotnie większa od powierzchni naturalnych jezior , a ich pojemność szacowano na 18 mld m3 .