niedziela, 17 października 2010

Czym jest permakultura? Cz.1 Historia

Właśnie zdałem sobie sprawę (dzięki Ewie S. z Kresowej Zagrody), że mimo tego, że bloguję o permakulturze od ponad roku nie napisałem jednego konkretnego wpisu czym ta permakultura jest! Można na blogu przeczytać m.in. o:


Ale nie co to jest permakultura to już nie! Obiecuję się poprawić poświęcając resztę wpisu właśnie temu zagadnieniu a i myślę, że ciekawy cykl z tego powstanie.

Czym jest permakultura?
Permakultura to oparty o podstawy etyczne system świadomego projektowania samowystarczalnych i trwałych osiedli ludzkich. Samo słowo permakultura (w oryginale permaculture) powstało z połączenia słów permanent (trwałe) i agriculture (rolnictwo) lub permanent i culture (uprawa ale również kultura).
Celem projektowania permakulturowego jest zatem uczynienie danej posiadłości/osiedla/rejonu/kraju/ czy nawet świata bardziej trwałym... Bardziej trwałym i zamieszkiwalnym przez ludzi w dłuższej perspektywie czasowej.

Historia pojęcia permakultura i kontekst w jakim powstała.
Sformułowanie  permanent agriculture zostało po raz pierwszy użyte przez Franklina Hirama Kinga w książce Farmers of Fory Centuries: Or Permanent Agriculture in China Korea and Japan (Rolnicy czterdziestu stuleci: Trwałe Rolnictwo w Chinach, Korei i Japonii - tłumaczenie W.M.). Przedmiotem książki jest właśnie opis technik rolnych ww. krajów w których (w tamtych latach) rolnicto zdawało się móc wyżywić ludność swego obszaru w dłuższej perspektywie czasowej.

Panie na zdjęciu "kąpią się" w oprysku z DDT. Jakby nie było fajnie zabija komary i inne robaki (przy okazji ich płodność i tarczycę). Wiedza ta trafiła do ludzi jednak dopiero po ponad 30 latach powszechnego stosowania tego środka ochrony roślin. Zdrowy rozsądek i doświadczenie podpowiada zatem , że w przypadku wprowadzania nowych substancji do produkcji żywności należy zachować daleko idącą ostrożność. Zdolności poznawcze ludzi są ograniczone wrodzoną ludziom ułomnością, brakiem odpowiedniej technologii i doświadczenia. To nie jedyny przykład w który warto zachować daleko idący konserwatyzm... Zdjęcie ze zbiorów Biblioteki Kongresowej (USA)
Samo pojęcie permakultura zostało wymyślone na początku lat 70 ubiegłego wieku przez Billa Mollisona i Davida Holmgrena jako odpowiedź na postępującą w tamtym czasie degradację środowiska. Ci dwaj australijscy pionierzy byli zatroskani losami przyrody, ale również człowieka - ilość gleby, która w tamtym czasie ulegała bezpowrotnej degradacji* na skutek uprawy roślin i wypasu zwierząt była wręcz oszałamiająca. Mollison i Holmgren jakkolwiek pompatycznie to brzmi obawiali się o przyszłość ludzkości. Skoro produkcja żywności dla dynamicznie rosnącej populacji świata przyczyniała się do zniszczenia jednego z podstawowych surowców dzięki którym ta żywność mógł być produkowana uznali oni, że coś jest nie tak. Jeśli ludzkość ma przetrwać to nie może pozwolić na to by setki tysięcy hektarów ziemi rolnej co roku ulegała pustynnieniu i zasoleniu a jakość gleby na pozostałych obszarach nie może systematycznie się obniżać. Jednocześnie lata siedemdziesiąte to czas gdy wyszły już na jaw pierwsze zdrowotne i ekosystemowe skutki uboczne chemizacji rolnictwa. To właśnie wtedy DDT okazał się substancją bardzo długo istniejącą)do kilkudziesięciu lat) i kumulującą się w ekosystemach. Ta kumulacja zaś przyczynia się do wielu nieprzyjemnych skutków ubocznych jak mięknięcie skorup jaj ptaków, wpływ na gospodarkę hormonalną ludzi... Z tego powodu DDT został zakazany w cywilizowanych państwach w latach siedemdziesiątych (w PRL i chyba całym ZSRR również, ale trudno nazwać te państwa cywilizowanymi..). Mleko przeciętnej Australijki nadawało się w latach 70-tych teoretycznie do utylizacji w ośrodków odpadów niebezpiecznych. Ci dwaj panowie mieli chyba coś na rzeczy...


Używając dosadnych słów... Mollison i Holmgren chcieli po prostu by ludzie przestali srać do własnego gniazda i postanowili znaleźć rozwiązanie gdzie to gówno rzucać. To chyba całkiem rozsądne podejście, nie uważacie?

Jakie obszary są w obrębach zainteresowania permakultury?
Z racji tego, że produkcja jedzenia nie jest jedynym wymaganiem do tego, by ludzie mogli na ziemi trwać w dłuższej perspektywie czasowej (trzeba się również w niektórych miejscach ubrać, obuć, ochłodzić, oziębić...) Mollison i Holmgren opracowali sposób jak te pozostałe potrzeby w sposób trwały zaspokajać. Zwykle wiąże się to ze stosowaniem źródeł odnawialnej energii i zmniejszeniu zapotrzebowania na energię nieodnawialną. Oczywiście nie jest to warunek jedyny czego szaleństwo biopaliwowe (wycinanie indonezyjskich lasów deszczowych by zakładać plantacje palmy olejowej na "ekologiczny" biodisel czy wycinanie brazylijskiej  dżunglii pod uprawę kukurydzy na "ekologiczny" przecież etanol do biopaliwa) jest najlepszym przykładem. By ludzie mogli przetrwać należało opracować system, który pozwoli obyć się społeczeństwu mniejszą ilością energii.
Przykładowo w klimacie śródziemnomorskim (basen Morza Śródziemnego, Kalifornia, cześć Australii, część RPA) można ochłodzić dom na dwa sposoby - z pomocą napędzanej energią elektryczną klimatyzacji (co zżera dużo kosztownej energii), a można posadzić drzewa, które ocienią część domu tworząc kilka stopni niższą temperaturę w domu. Niektóre drzewa (dostosowane do danego klimatu) rosną w danych warunkach i nie potrzeba do tego dużo energii - to przecież natura drzew.

Podobnie my na zimnej północy musimy zwykle ogrzewać nasze domy zużywając przeciętnie około 3000zł na rok/rodzinę. Dlaczego aż tyle? Bo w niedawnej przeszłości mieliśmy mniejszą populację oraz dostęp do taniej energii i mogliśmy sobie na to pozwolić. Domy w przeszłości mogły być niewydajne energetycznie, bo populacja ludzka była niższa a ludzie żyli w mniejszych domach z większą liczbą ludzi. Gdybyśmy w dniu dzisiejszym przestawili się jako kraj na biomasę (i to tylko do pozyskiwania ciepła) to wkrótce nasze lasy byłyby wspomnieniem, nie mówiąc już nawet o tym, że grunty orne i łąki zubożały by w materię organiczną, bo wszelka słoma czy siano poszłaby do pieca... Budynki użytkowe należy budować tak, by zużywały mało energii, jak np. dom mojego przyjaciela, który (srogą przecież!) zimą 2009/2010 zużył na ogrzewanie 100m2 domu opału za około 250zł. Jednocześnie dom ten jest bardzo przyjemny do przebywania (jego dom i wiedza jaką posiada jest dla mnie źródłem wielkiej inspiracji), jego produktywny żywopłot nie osiągnął jeszcze takich rozmiarów, by chronił cały dom przed wiatrem a posadzony w zeszłym roku bluszcz z powodu mrozu niestety się nie przyjął. Z czasem jego potrzeby energetyczne będą jeszcze mniejsze a on i jego rodzina będą cieszyć się jeszcze większą jakością życia (np. brak nieprzyjemnych wiatrów po wyjściu z domu).

Permakulturowy dom, wersja high - tech (wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła, gruba izolacja, ogrzewanie podłogowe..). Mimo zastosowania nowoczesnych technik budowlanych stosuje się również sporo "starodawnych"sposobów poprawy komfortu i energooszczędności domu (żywopłot jako wiatrochron, od północy stodoła, która nie musi być ogrzewana - stanowiąca dodatkową izolację części mieszkalnej,posadzony bluszcz (w miejscu gdzie skończono tynkować i malować). Widok mniej-więcej na południe. Właściciel  i architekt (zarazem) tego domu zanim rozpoczął siębudować nie słyszał o pojęciu permakultury, nie mniej zastosował sporo z jej zasad...

Kolejnym obszarem "zainteresowania" projektanta permakulturowego są odpady. Również nasi przodkowie aż tak bardzo nie musieli się tym przejmować - miasta, które były w przeszłości stosunkowo małe mogły wylewać je do rzek i rzeki zwykle sobie z tym radziły. To w sumie wbrew pozorom zupełnie naturalne zjawisko - niedźwiedzie, sarny czy dziki nie "oczyszczają" swoich odchodów. Po prostu robią swoje i idą dalej :) Niestety wraz ze zwiększeniem populacji ludzi procesy naturalne zdają się już nie wystarczać by poradzić sobie z ilością odchodów, które ludność przebywająca nad rzekami produkuje. Większość ludzi naprawdę nie chciałaby się kąpać w Tybrze za czasów świetności Rzymu, w Tamizie jeszcze 100 lat temu (w Wiśle nadal to niespecjalnie przyjemne jest, zwłaszcza poniżej Warszawy).
Odpady to rzecz, która potencjalnie może być bardzo niebezpieczna, ale może być również świetnym surowcem (co technicznie rzecz biorąc sprawia, że odpady zmieniają się w "plon" i odpadami być przestają). Projektując posiadłość wg. zasad permakultury projektant stara się przewidzieć jakie mogą być "odpady" w danym miejscu i jak je można wykorzystać. W przeciętnym domu zwykle są to odchody mieszkańców. Rozwiązaniem jest użycie (stałych najlepiej dopiero po przekompostowaniu) do nawożenia roślin. Podobne zasady stosuje się również do zastosowań przemysłowych czy na większą skalę.

Podsumowując trzy główne obszary zainteresowania permakultury to:
  • produkcja żywności i potrzebnych surowców
  • zaspokajanie potrzeb energetycznych ludzi
  • radzenie sobie z odpadami 
Zadaniem projektanta permakulturowego jest zintegrowanie wyżej wymienionych obszarów zainteresowania  w jedną, spójną, produktywną całość. Wykorzystując przykłady podane powyżej może wyglądać to tak:
W energooszczędnym, pasywnym domu (energia)  ocienianym  od palącego, śródziemnomorskiego słońca przez kasztana jadalnego(energia) produkowana jest duża część kalorii (żywność). Odchody  mieszkańców są kompostowane (pan domu i jego synowie zasilają drzewa i krzewy bezpośrednio płynnym złotem). Te odchody powodują, że rośliny produkujące żywność lepiej rosną. Cały cykl się zamyka z czasem poprawiając produktywność i odporność całego systemu.

Czym dzisiaj jest permakultura?
Choć większość ludzi słysząc permakultura utożsamia ją z ogrodem czy nawet jeszcze konkretniej z leśnym ogrodem to permakultura jak wcześniej wspomniałem to sposób projektowania. Leśny ogród, biodynamika to poszczególne elementy, które można (choć nie trzeba) w projektowaniu permakulturowym wykorzystać.

Projektowanie permakulturowe jest zatem pozytywną i produktywną odpowiedzią na problemy związane z rozwojem populacji ludzi i towarzyszącej mu cywilizacji. By przetrwać (co jest przecież wartością) i wieść życie wysokiej jakości musimy po prostu zmodyfikować sposób w jaki żyjemy na tej jedynej dostępnej nam w najbliższej przyszłości planecie.

W tym sensie permakultura jest ruchem szanującym rozum (część definicji o świadomym projektowaniu),  godność i wartość ludzi. Czego nie można powiedzieć o niektórych ruchach związanych z ideologią ekologizmu, które postulują by populację tego pasożyta jakim jest ludzkość obniżyć gdzieś tak z 20 krotnie...

W następnym wpisie poświęconym temu czym jest permakultura postaram się Wam przybliżyć sylwetki kilku innych pionierów permakultury, wliczając w to tych, którzy tego pojęcia nie znali, gdy tworzyli swoje systemy permakulturowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz