niedziela, 31 stycznia 2010

Jak przestawić gospodarstwo ze zwykłego na gospodarstwo permakulturowe.


Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.

Zapewne ten temat interesuje wielu Czytelników bloga.

Z moich postów można wnioskować, że jestem orędownikiem tego, by do produkcji żywności w naszym klimacie wykorzystać głównie drzewa...
Co prawda są to rośliny wieloletnie, do ich "uprawy" nie potrzeba tak drogich maszyn... Mają jednak jedną wadę, która może zniechęcać do ich stosowania - potrzebują czasu zanim zaczną dawać plony.

Chciałbym pokazać, jak można sprawić, że będą na ziemi dorastać drzewa i jednocześnie nie będzie to ziemia wyłączona z produkcji rolnej. Oznacza to, że rolnik może przestawiać swoje gospodarstwo na uprawę roślin wieloletnich uprawiając na danej ziemi również rośliny jednoroczne, które zapewniają mu potrzebne pieniądze. Dzięki temu nie musi zamrażać pieniędzy i ziemi na długie lata. Oto tłumaczenie jednej historii.

"Bob Carruthers, farmer z Morrilton w stanie Arkansas, staną przed wyborem: albo stanie się większy, albo zmieni produkcję albo będzie czekał jak zostanie wypchnięty z rynku. Zdecydował się posadzić na swych równiutkich polach pekany (drzewa dające orzechy podobne do orzechów włoskich). Drzewa posadził w rzędach, między nimi postanowił nadal uprawiać rośliny jednoroczne w czasie gdy drzewa są nadal małe. Wybrał kilka rodzajów pekanów, na które jest duży popyt i takie które dojrzewają na przestrzeni długiego czasu. Posadził je w odstępach 10,5 metra. Rzędy są oddalone od siebie o 18 metrów. Zainstalował również nawadnianie kropelkowe, przez pierwsze kilka lat nawoził w oparciu o analizę gleby oraz liści. Cztery lata po posadzeniu uzyskał już jakiś plon orzechów pekan, które sprzedaje w hurcie po 1,5 dolara za funta(około 3,20 dolara za kg). Planuje zakupić mechanicznego dziadka do orzechów, żeby mógł dodawać więcej wartości do swojego produktu i sprzedawać bezpośrednio konsumentowi, bez pośrednictwa hurtowni.

Między swoimi 18 metrowymi rzędami Carruthers uprawia bezorkowo pszenicę i soję z 17% spadkiem w plonach w porównaniu do poprzedniego monokulturowego pola. Planował, że nastąpi zmiana w dostępności światła w miarę, jak drzewa będą dorastał. Gdy światło będzie niewystarczające do produkcji soi ograniczy produkcję między rzędami tylko do pszenicy. Około roku 22 zetnie co drugie drzewo w rzędzie. Będą rosły zatem w rozstawie, 18 na 21 metrów. Początkowo obliczał, że koszt założenia zwróci się w 13 roku, teraz spodziewa się jednak, że nastąpi to w 10 albo 11 roku. W międzyczasie uprawa w międzyrzędach zapewnia przepływ gotówki i wykorzystanie ziemi, gdy dochód z drzew jest minimalny."

Warto zauważyć, że Bob Carruthers nie stosował jako tako permakultury, tylko stworzył system agroleśniczy - jeden z elementów projektowania permakulturowego. Prawdopodobnie w swojej uprawie bezorkowej stosował herbicydy.

Tłumaczenie historii jest moje, oryginał można znaleźć w artykule "Agroforestry overview" (Omówienie agroleśnictwa). Całość w języku ang dostępna pod tym linkiem.

Ilustracja pochodzi z książki Billa Mollisona "Permculture: A Designers manual"

Zasoby:
Agroleśnictwo od strony prawnej
Wydajność z ha systemu agroleśniczego
Opłacalność produkcji rolnej w systemach permakulturowych
Kasztan jadalny, chiński, amerykański - ciekawe drzewa do systemu agroleśniczego

A Ty co o tym myślisz?

Jak ochładzać latem szklarnię/dom bez używania prądu?



By pokrzepić Czytelników w ten zimny dzień chciałbym odejść na chwilę od problemu tego, jak ogrzać dom/siebie/szklarnię/zwierzęta. W tym poście skupię się na problemie, który dopiero będzie nas czekał za kilka miesięcy, a który pewnie w tej chwili większość z nas chciałaby mieć.

Chodzi o nadmiar ciepła, zwłaszcza w szklarni.

Rysunek przedstawia szklarnię, która ma zainstalowany jeden, dodatkowy mały element. Tym elementem jest czarny kominek z małym "daszkiem". Czemu on służy?
Do tego by to zrozumieć trzeba przypomnieć sobie/poznać;) jedną z zasad fizyki.
Zasada ta głosi, że ciepłe gazy są lżejsze niż te zimniejsze.

To dość oczywiste - na tej zasadzie opiera się działanie balonów oraz kominów. W tych drugich różnica temperatur sprawia, że ciepłe, zużyte, bogate w CO2 powietrze idzie do góry. Nieszczelnościami w domu, lub szybem wentylacyjnym natomiast napływa nowe, (zwykle zimne i świeże powietrze). Taki sposób wentylacji jest swoją drogą bardzo niewydajny - traci się dużo ciepła w ten sposób.

Nasz czarny kominek również działa na tej samej zasadzie. Jako, że jest czarny, szybko się nagrzewa. Gdy materiał z którego jest zrobiony się nagrzeje, to zaczyna ogrzewać powietrze w kominku. Ciepłe powietrze jak już wiemy;) jest lżejsze niż to cięższe. Zatem to lżejsze, cieplejsze powietrze unosi się do góry. W kominku wytwarza się podciśnienie, więc z dołu kominka zasysane jest powietrze. Po czasie w całej szklarni wytwarza się podciśnienie i szklarnia musi zassać świeże, zimniejsze powietrze z zewnątrz.

Można również zbudować wydajniejszą wersję - z użyciem rury biegnącej pod ziemią. Wtedy ziemia będzie ochładzać powietrze wchodzące do szklarni. Minusem tego rozwiązania jest to, że owady zapylające nie będą w stanie w ten sposób wlecieć do szklarni, ewentualnie ich praca będzie znacznie utrudniona. Trzeba o tym pamiętać.


Co ciekawe, to fakt, że sam w sobie system ten ma wbudowane sprzężenie zwrotne. Im bardziej słoneczna pogoda, tym bardziej nagrzewa się kominek, a co za tym idzie tym intensywniej wentylowana jest szklarnia.

System ten należy tak skonstruować, by można go było "wyłączyć" w zimie, na jesień czy na wiosnę.

Widziałem również systemy, w których wykorzystuje się tą zasadę do trzymania w chłodzie warzyw i owoców.

A Ty co o tym myślisz? Przydatne to, czy nie?

sobota, 30 stycznia 2010

Jak zdobyć wartościowe nasiona?


Jeśli chciałbyś zdobyć nasiona wartościowej rośliny, która ma dziesięć razy więcej przeciwutleniaczy niż borówka amerykańska i zarazem chciałbyś rozpropagować Polski Instytut Permakultury proszę pomóż nam.

Wystarczy umieścić na forach internetowych, lub np. we wpisie na blogu lub w komentarzach do jakiegoś wpisu na blogu(nie musi to być Twój blog) 3 linki do artykułu na blogu, lub na stronę główną http://permakulturnik.blogspot.com/

Alternatywnie można umieścić jeden link stały na stronie internetowej/blogu.

W komentarzach umieszczę przykład umieszczenia 1 linka w komentarzach - zrób takie coś w 3 miejscach (ale innych niż moje blogi) a ja wyślę Ci nasiona.

W zamian otrzymasz nasiona jagody goji (kolcowoju pospolitego) - to jedna z roślin należąca do grupy żywności funkcjonalnej. Wraz z 40 nasionami wysyłam opis uprawy.

Po umieszczeniu linków do bloga proszę o wysłanie meila z adresami miejsc, gdzie umieściłeś linki oraz adresem pocztowym na jaki mam wysłać nasiona.

Jaką żywnosć produkować w domu i szklarni zimą?

Całoroczna produkcja świeży warzyw i owoców, to taki Święty Graal samowystarczalności

Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie produkcji żywności w domu/przydomowej szklarni i co tam sugerowałbym hodować.
Nie będzie to lista, z konkretnymi roślinami, poznacie Drodzy Czytelnicy zasady, jakimi ja będę się kierował, gdy będę hodował rośliny w szklarni zimą i jakie rośliny będę hodował w domu.

Ogólną zasadą jest, by zimą uprawiać rośliny, które nie potrzebują zapylenia. Dlaczego? ponieważ zimą o nie bardzo trudno. Zasady ta tyczy się również uprawie roślin w domu. Można oczywiście bawić się w pszczółkę i chodzić z pędzelkiem, jednak jest to czasochłonne. Po co robić to, jeśli istnieje duża grupa roślin, która nie potrzebuje zapylenia, by dała nam plony. Te rośliny to np. sałata, pietruszka, zioła kulinarne, aloes, stewia...

Innym sposobem jest uprawa roślin, które nie wymagają zapylenia w czasie zimy. Ten sposób jest szczególnie pożyteczny, gdy chcemy uprawiać w naszej szklarni owoce egzotyczne - takie jak figi, czy (chyba) pomarańcza.

Warto pomyśleć o tym, by szklarnia nie stała ot tak sobie w środku ogrodu, tylko by przylegała północną ścianą do czegoś. Najlepszym rozwiązaniem będzie by to coś (ta ściana) miała dużą pojemność cieplną i by była ciemna. W ten sposób ściana może magazynować ciepło zdobyte za dnia i powoli oddawać je szklarni w nocy - zmniejszy to różnice temperatur między dniem i nocą.
Zwykle w systemach permakulturowych szklarnia przylega do kurnika. Powietrze z kurnika jest bogate w CO2, więc służy to jako nawóz. Dodatkowo szklarnia dogrzewa ścianę kurnika za dnia, a kury wydzielając ciepło dogrzewają szklarnię w nocy. To taka sytuacja typu win-win (jak zwykle zresztą w permakulturze;)

Polecam również wykorzystać efekt stawu do dogrzania/doświetlenia szklarni. Światło odbite od lustra wody będzie doświetlać i dogrzewać szklarnie. Kąt padania promieni słonecznych 22 grudnia wynosi około 15 stopni, w trzeciej dekadzie marca i września ten kąt to 40 stopni. Kąt padania promieni słonecznych 21 czerwca to około 60 stopni. Promieni czerwcowych jednak nie chcemy (w szklarni), gdyż prawdopodobnie przyczyniłoby się to do przegrzania szklarni.


Dodatkowo można w szklarni kompostować różne materiały. W trakcie procesu kompostowania wytwarzane jest dużo ciepła (i CO2) więc ułatwi to utrzymanie odpowiedniej temperatury.

Każda z tych metod z osobna nie znaczy zbyt wiele, jednak w połączeniu przedłużają one znacznie sezon wegetacyjny, by nie rzec, że umożliwiają ciągłą produkcję żywności w szklarni - prawie jak na równiku;)

Ilustracja pochodzi z mojej książki "Ogród bez chemii"

A ty co o tym sądzisz?

piątek, 29 stycznia 2010

Permakultura i leśne ogrody cz. 6 - dlaczego w leśnym ogrodzie drzewa nie mają uszkodzeń mrozowych?


Z racji mrozów postanowiłem poruszyć temat uszkodzeń mrozowych drzew, zwłaszcza owocowych... Dlaczego powstają one w sadzie, a nie ma ich np. w lesie?

By odpowiedzieć na to pytanie i wykorzystać to do zwiększenia produktywności należy poznać mechanizm działania pogody.

Zrozumieć zimną pogodę:
-wilgotne powietrze nagrzewa się wolniej, jednak również wolniej traci ciepło. Spowalnia zatem zmianę temperatur.
-chmury blokują przepływ ciepła. W pochmurną pogodę ziemia wolniej się nagrzewa, ale również wolniej traci ciepło w nocy.
-zimne powietrze jest cięższe niż ciepłe
-wiatr może przyczynić się do szybkiej utraty ciepła i wilgoci

To bardzo podstawowe informacje.

By zrozumieć mechanizm uszkodzeń mrozowych należy jeszcze dowiedzieć się dlaczego one występują.
Ich przyczyną jest zamarzanie wody w tkankach roślin - występuje to w przypadku naprawdę srogich mrozów.
Drugim powodem jest duża dzienna różnica temperatur. Pień drzewa w mroźny dzień szybko się nagrzewa, następnie w czasie nocy temperatura gwałtownie się obniża. To powoduje pekanie kory. Kora jest natomiast barierą chroniącą drzewo przed atakami insektów, bakterii, grzybów. Podobnie jest z ludźmi, jeśli mamy nieopatrzoną ranę jest to niebezpieczne. Jedno małe zadrapanie nic nam nie zrobi, jednak zniszczenie skóry na większej powierzchni jest już groźne. Zwykle w sadach stosuje się z tego powodu wapnowanie pni. Proces przeciwny można wykorzystać do zniszczenia niechcianego drzewa. Szerzej proces ten opisuję w mojej książce "Zlikwiduj drzewo, czyli jak pozbyć się drzewa, którego urzędnicy nie pozwalają Ci wyciąć".

Dlaczego zatem uszkodzenia mrozowe nie występują w lesie? Gdyż klimat w lesie jest bardziej łagodny. Jest natomiast łagodniejszy ponieważ:

-drzewa na obrzeżach zatrzymują/spowalniają wiatr - nie jest zatem w lesie tak chłodno i jest wilgotniej, co zmniejsza amplitudy temperatur
-pnie drzew w lesie nie są wystawione na bezpośrednie promieniowanie słoneczne - inne piętra roślinności zwykle (choć częściowo) osłaniają pnie przed bezpośrednim promieniowaniem słonecznym, co zapobiega nagrzewaniu się ich w trakcie słonecznego dnia.


Co zatem może sprawić, że w leśnym ogrodzie będziemy mieli mniej uszkodzeń mrozowych?
-żywopłoty chroniące przed zimnym, suchym wiatrem
-sadzenie roślin, które osłonią pień przed bezpośrednim promieniowaniem słonecznym choć częściowo. Możemy użyć takich roślin jak pnącza jadalne jak Mrozoodporne kiwi lub krzewy takie jak malina, jeżyna, kolcowój pospolity. Można też w cieniu drzew posadzić takie rzadko uznawane za krzew owocowy rośliny jak cis pospolity - świeże owoce w środku zimy, z własnego ogrodu, to dość cenna i niespotykana rzecz.

W ten sposób można dalej zmniejszyć ilość pracy (nie musimy wapnować), zwiększyć zdrowie drzew w ogrodzie i jeszcze mieć wyższe plony - na tym w sumie opiera się idea leśnego ogrodu.
Wszystko co musimy robić to obserwować naturę i zastosować tą wiedzę. Za kopiowanie z tego doskonałego wzoru nikt nas do sądu nie pozwie...

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii.

Wśród uczestników 2 konferencji skypeowej zostanie rozlosowana paczka 50 nasion
kolcowoju pospolitego (jagody goji). Warunek, to wpisać się w komentarzach na listę obecności - to nic nie kosztuje! Zapisać się można pod tym linkiem
A Ty co o tym myślisz?

czwartek, 28 stycznia 2010

Jak chronić gospodarstwo i ogród przed większymi zwierzętami?

Jedna z Czytelniczek bloga - Ewa S. zainspirowała mnie do napisania wpisu o ochronie pól i ogrodów przed dzikimi zwierzętami.

Istnieją cztery ogólne strategie:

-odizolowanie od naszej posesji tych zwierząt
-uprawa roślin, które te zwierzęta lubią bardziej niż to co my chcemy zebrać
-kontrola populacji
-stosowanie repelentów (środków chemicznych, które sprawiają, że opryskane nimi rośliny będą miały dla zwierząt nieprzyjemny smak i/lub zapach)

Każda z tych metod ma swoje plusy i minusy, nie ma niestety żadnej magicznej metody.

Dziś skupię się na pierwszej strategii.

Zatem jak sprawić, że taki np. żubr nękający Ewę S. ;) nie będzie jej przeszkadzać? Teoretycznie można wybudować ogrodzenie. Jednak jakie silne ogrodzenie musiałoby to być, by zatrzymać to ważące niemal tonę zwierzę? I ile by to miało kosztować. W przypadku ogrodzenia pola koszt takiego "ciężkiego" ogrodzenie (pewnie trzeba by było wybudować fundament pod każdy słupek) byłaby kosmiczna, pewnie i tak nigdy by się nie zwróciła. Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest zastosowanie techniki, którą zaczęto stosować w Afryce by ogrodzić pola uprawne i sady przed słoniami. Żubr je dziennie około 40-60 kg paszy, słoń natomiast jest w stanie zjeść dziennie około 200-250 kg. Jako, że słoń to zwierzę stadne a nie są niezwykłe stada liczące po sto i więcej sztuk, to można wyobrazić sobie skalę zniszczeń jakie te zwierzęta mogą dokonać. Jeden "lunch" takiego stada może oznaczać głód dla całej wioski...


Zwykle rolnicy ustawiają straże, w razie czego słonie są odstrzeliwane.

Istnieje jednak sposób, który sprawi, że słonie i ludzie mogą współżyć razem. Sposób ten opisał Mollison. Ta technika nazywa się płot "Ha Ha!" Polega na wykopaniu rowu o głębokości 2 metrów. Ważne by rów miał strome brzegi. Szerokość rowu może być rożna, ale nie mniejsza na 2 metry. Na dnie rowu można również coś uprawiać. Słonie nie mogą zejść na dół. Dlaczego nazwa "Ha Ha!" Bo rolnik może stać po drugiej stronie rowu i śmiać się słoniowi w twarz (czy może trafniej w trąbę;). Mollison ma bardzo specyficzne poczucie humoru...

Skoro metoda działa na 3 metrowe słonie, to zapewne zadziała na 2 metrowe żubry.

Następnym dość popularnym szkodnikiem jest zając/dziki królik. Z nimi jest taki problem, że zwykły płot nie wystarczy, bo stwory te mogą kopać. Martin Crawford z Agroforestry Research Trust, którego leśny ogród przylega do lasu wynalazł dość ciekawy sposób na radzenie sobie z tymi zwierzętami(choć w Anglii mają dużo więcej królików niż zajęcy - odwrotnie niż w Polsce). Zauważył, że króliki są w stanie zrobić podkop pod płotem, nawet dość głęboki. Zakopywanie siatki metalowej na głębokość 1 metra byłoby niezwykle męczące. Zauważył również, że króliki zaczynają podkop zaraz przy płocie. Postanowił więc założyć siatkę również na ziemi, od strony lasu (czyli skąd przychodzą króliki do jego leśnego ogrodu). Położył 40 cm siatki metalowej. Króliki gdy chciały dobrać się do jego roślin zaczynały podkopywać się przy płocie. Gdy jednak po kilku próbach natrafiały na siatkę i nie mogły się przekopać, to musiały sobie odpuścić. Króliki nie są zbyt inteligentnymi zwierzętami - nie są w stanie wpaść na to, że 45 cm od płotu już siatki nie ma.



Znowu widać jak ważna jest obserwacja natury - wystarczy patrzeć, a rozwiązanie przyjdzie samo...

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - Największy organizm na Ziemi


Mały-wielki grzybek

Prawidłową odpowiedzią z ankiety "Największy organizm na Ziemi należy do królestwa:"
Jest

Grzybów.

Konkretnie jest to grzyb opieńka ciemna, (Armillaria ostoyae). Jeden grzyb zajmuje powierzchnię około 900 ha( 8,9km2) w lesie w Oregonie (USA). Waży około 600 ton. Badania genetyczne potwierdziły, że to jeden organizm.

To co widać na fotografii to tylko, owocnik tego grzyba - on dorasta do wysokości 20 cm. To co "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"* - tak jest również w przypadku grzybów. To grzybnia osiąga tak imponujące rozmiary.



*Cytat z "Małego Księcia", Antoine de Saint-Exupéry

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii

Czy nadal chcesz ignorować to potężne królestwo? Ja w każdym razie nie zamierzam - bo król jest naprawdę wielki.

środa, 27 stycznia 2010

Wykorzystanie pracowników, którym płaci się za dzień mniej niż miskę ryżu dziennie - leśny ogród i permakultura dla wegan.


Wbrew pozorom jedzenie wegańskie to nie tylko sałata i kiełki...
W dzisiejszym poście chciałbym opisać, jak permakultura, czy leśny ogród może zaspokoić potrzeby wegan, czyli osób, które nie spożywają/używają żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Mimo, że sam nie jestem weganem, ani nawet wegetarianinem, to wiem, że co najmniej kilku Czytelników bloga stosuje taką dietę. Myślę, że informacje zawarte w tym wpisie będą przydatne również dla osób, które chciałyby stosować permakulturę, czy założyć leśny ogród, ale nie chcą mieć zwierząt gospodarskich.

Zapewne zauważyłeś Drogi czytelniku, że napisałem "...ale nie chcą mieć zwierząt gospodarskich.". Nie oznacza to, że w takim ogrodzie nie ma zwierząt i ich nie wykorzystujemy.

Permakulturowe systemy produkcji żywności starają się dążyć do zamknięcia obiegu materii w obrębie naszego agroekosystemu. Co to oznacza? Po prostu staramy się wrócić większość pierwiastków, które "pobraliśmy" w jedzeniu do naszego ogrodu. Cel ten osiąga się przez używanie moczu jako nawozu oraz (w wersji dla bardziej odważnych) poprzez toalety kompostowe.

Mimo, że nie chcemy wykorzystywać zwierząt (w przypadku wegan) to nie oznacza, to że ich nie będzie w leśnym ogrodzie. Na pewno się pojawią. Nawet naszym zadaniem jest stworzenie im odpowiednich warunków do życia. Można powiedzieć, że będą one pracować za "wikt i opierunek".

Wcześniej wspomniałem, że permakulturowy ogród, "pole" czy sad przypominać ma normalny, naturalny ekosystem. W naszym klimacie w większości (naturalnych) środowisk występuje mnóstwo gatunków zwierząt. Zwierzęta te pełnią określone funkcje w tym ekosystemie. Jeśli nie zapewnimy w naszym "sztucznym" ekosystemie (leśnym ogrodzie) miejsca dla zwierząt, to czeka nas dodatkowa praca.

Jaka praca? Już tłumaczę.
Jedną z istotniejszych funkcji zwierząt jest kontrola szkodników. Zaraz, przecież te szkodniki, to też zwierzęta, a my ich nie chcemy, jesteśmy weganami...
Czy myślisz Drogi Czytelniku, że jakiś prawdziwy Polak;) (który nie jest amatorem ślimaków, ani nie hoduje ich na eksport) celowo przynosi do swojego ogrodu ślimaki? Raczej nie, one po prostu się same pojawiają. Musimy zatem uwzględnić jak będziemy je kontrolować. Można to robić ręcznie, jeśli nie chcemy ich zabijać to wywozimy gdzieś daleko do lasu. Tam zjedzą je "tygrysy". Ten sposób jest bardzo czasochłonny. Można też używać chemii do ich niszczenia, ale wtedy zabija się zwierzęta i czy chcemy mieć w swoim ogrodzie produkty, od których może zdechnąć nasz pies, czy zatruć się nasze dziecko? Skoro czytasz tego bloga, to pewnie tego jednak nie chcesz.
Istnieje trzecia droga:) i w przeciwieństwie do ekonomii, w przypadku kontroli szkodników ona działa dość dobrze. Do jej zastosowania trzeba wykorzystać zwierzęta, które żywią się ślimakami - też są likwidowane, ale my mamy rączki czyste :)
Te zwierzęta to żaby, ropuchy, żółwie, węże czy inna gadzina;) By pojawiły się płazy wystarczy wykopać małe oczko wodne, lub postawić w cieniu zatkany korkiem stary zlew. Trzeba również stworzyć bezpieczną drogę wyjścia dla żab, czy ropuch, które wejdą do zlewu - w przeciwnym razie śliskie i głębokie zlewy staną się pułapką dla żab, które wkrótce umrą z wyczerpania. Można wykorzystać również jeże. Przyciąga się je robiąc kompost z którego wyjadają rożne "robaki". By zwiększyć szansę, że jeże przezimują usypuje się kupki liści na zimę (dodatkowy powód, poza utratą cennej materii organicznej, by nie palić liści na jesień). Liście takie mamy za darmo lub możemy je zdobyć za darmo z przedszkoli, szkół - w miejscach tych zwykle pali się ten "odpad"...wrr. Na naszą korzyść działa, że mając tę wiedzę, możemy w ciągu sezonu podnieść poziom materii organicznej w naszej glebie do niesamowitego poziomu. Ja jestem z Gniezna, kolebki (Wielko;)Polski i prawdę mówiąc bardzo do mnie przemawia, że będę miał pracownika, który będzie dla mnie robił przez kilkadziesiąt dni w roku za kupę liści (tańsze niż ryż):)
Chyba jednak nie tylko Wielkopolanie lubią taką oszczędność...

Podobnie jest w przypadku zapylenia owoców/orzechów. Jeśli nie zadbamy o to, by rośliny miały odpowiednie zapylenie (głównie pszczoły miodne) to właśnie odpowiednie zapylenie roślin może stanowić czynnik ograniczający nasze plony. Wegańskie rozwiązanie, które ja bym proponował, to zrobienie "ula" w której umieści się kupiony wcześniej rój pszczół. Dzięki temu będziemy mieć dobrze zapylone rośliny. Wystarczy zamknięta skrzynka z małą dziurą, by pszczoły mogły wlatywać i wylatywać. Taka konstrukcja jest bardzo tania - nie musimy tam zaglądać i wybierać miodu, więc zwykła skrzynia wystarczy. Alternatywą dla zapylania przez pszczoły miodne jest:
-zapylanie ręczne - niesamowicie czasochłonne
-zapylanie przez gatunki inne niż pszczoła miodna - niestety zwykle niewystarczające

W następnej części wpisu poświęconego weganom będę opisywał jak w leśnym ogrodzie rozwiązać dwie kwestie, które są dość kontrowersyjne
-witaminę B12
-jak uzyskać pełnowartościowe białko w warunkach polskich z leśnego ogrodu.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii

Masz może jakieś pomysły, jak można "ulepszyć" wegański leśny ogród lub system permakulturowy? Ciekawi mnie Twoja opinia.

wtorek, 26 stycznia 2010

Fosfor ma znaczenie

Dzisiejszy wpis jest pierwszą częścią tłumaczenia artykułu, który ukazał się na stronie Australijskiego Instytutu Badań Permakulturowych (The Permaculture Research Institute of Australia). Jak się okazało (tzn. było to jasne od początku, ale nie zwróciłem uwagi:) autorem jest Polak – Pan Dr. Marcin Gerwin. Oryginalny artykuł o tytule “Phosphorus Matters II – Keeping Phosphorus on Farm” dostępny jest pod tym linkiem na ww australijskiej stronie. Artykuł napisany został piękna angielszczyzną, tłumaczenie na język polski jest moje, więc wszystkie błędy są wynikiem mojego „ciężkiego pióra” (czy może bardziej laptopa;), ewentualnych braków znajomości j. angielskiego i polskiego;) Tłumaczenie za zgodą autora:

"Przedmowa administratorów strony ( The Permaculture Research Institute of Australia): Peak Phosphorus -szczyt wydobycia fosforu (dalej PP) rzadko kiedy przyciąga uwagę. Zwykle jest problem jest niezauważalny z powodu pozostawania w cieniu swojego większego brata, Peak Oil (szczyt wydobycia ropy naftowej). Mimo tego konsekwencje PP są dużo bardziej dramatyczne. O ile obydwa „szczyty” wiążą się z potężnymi brakami w produkcji żywności, to PP z łatwością zgarnąłby nagrodę w dziedzinie największa katastrofa.

Ostatnie badania dowodzą, że szczyt wydobycia fosforu to sprawa, której nie możemy sobie pozwolić dłużej ignorować:

...światowy szczyt wydobycie fosforytów (skał z których produkuje się nawozy fosforowe) szacuje się na rok 2033. O ile to wydaje się odległą przyszłością, obecnie nie ma obecnie na rynku żadnych alternatyw, które mogłyby na dużą skalę zastąpić fosforyty. Budowa nowej infrastruktury i rozwiązań instytucjonalnych może zająć całe dziesięciolecia.

Rolnicy na całym świecie potrzebują nawozów fosforowych, jednak większość złóż fosforytów są pod kontrolą tylko kilku państw w tym Chin, Maroko i USA. Chiny ostatnio nałożyło 135% cło eksportowe
na wywóz fosforytów co w praktyce oznacza zatrzymanie eksportu tych skał z Chin. Rezerwy w USA szacuje się, że wyczerpią się w ciągu 30 lat. Maroko aktualnie okupuje Saharę Zachodnią i jej potężne zasoby fosforytów. Wszystko wbrew rezolucji ONZu .– Western Sahara Resources Watch

Marcin, podium jest Twoje.
Jak zatrzymać fosfor na farmie, Marcin Gerwin (kontynuacja artykułu ‘Closing the Phosphorus Cycle - jak domknąć cykl krążenia fosforu)
„Zaraz po czystej wodzie, fosfor będzie jednym z czynników, które w nieunikniony sposób będą ograniczać populację ludzi na Ziemi” napisał Bill Mollison w książce „Permaculture: A Designers’ Manual „ (Permakultura: Podręcznik projektanta) ponad 20 lat temu. (1). Jest ważne byśmy uwzględniali recykling fosforu w naszych systemach produkcji i dystrybucji żywności. Fosfor (P) jest kluczowym pierwiastkiem do uprawy każdego rodzaju upraw i bez niego nie powstanie żadna tabliczka czekolady, owsianka, czy dżem wiściowy.

Uaktywnianie fosforu obecnego w glebie

W wielu glebach fosfor jest naturalnie obecny w wystarczających ilościach, jednak jest chemicznie związany i nie występuje w formie dostępnej dla roślin. Większość gleb użytkowanych rolniczo w Zachodniej Europie i Ameryce Północnej jest nadmiernie nawożona ogromnymi dawkami superfosfatów, c o skutkuje wiązaniem fosforu z innymi pierwiastkami, co czyni go niedostępnym dla roślin. To powoduje, że fosfor jest neiwykorzystany w glebie. W konsekwencji koncentracja fosforu sięga 750 ppm (części na milion), podczas gdy do normalnego wzrostu zbóż potrzeba 45 ppm(2). By określić, czy masz odpowiedni poziom fosforu w glebie najlepszym sposobem jest zrobienie analizy gleby. Jeśli poziom fosforu jest w normie, ale Twoje rośliny zdradzają oznaki niedoboru fosforu ( różówawe liście, porażone łodygi), możesz potrzebować pomocy wyspecjalizowanej drużyny wydobywającej fosfor – grzybów. Grzyby są specjalistami od rozkładu. Enzymy przez nie wydzielane pozwalają rozkładać ligninę, celulozę, pancerzyki chitynowe owadów oraz kości zwierząt. Wszystkie te składniki są zbyt trudne do rozkładu przy udziale bakterii. Łyżka zdrowej gleby może zawierać kilka metrów niewidzialnej gołym okiem grzybni.

Grzybnia określonych gatunków grzybów ma niesamowicie ważną funkcję. Produkuje silne kwasy, które pozwalają im im dosłownie rozpuszczać skały i wydobywać z nich fosfor. Te grzyby tworzą obopólnie korzystne związki z korzeniami roślin i mogą dostarczać fosfor w ten sposób roślinom. Te grzyby to grzyby mikoryzowe.

Grzyby mikoryzowe mogą zwiększać powierzchnię chłonną korzeni roślin od 700 do 1000 razy (4). Grzyby te mogą pobierać fosfor z ogromnych odległości, wiele metrów od drzewa. Ten transport również odbywa się za pomocą grzybni. Grzyb dostarcza roślinie fosfor, a roślina odwdzięcza się cukrami stworzonymi w procesie fotosyntezy. Grzyby nie mają chlorofilu, więc nie mogą fotosyntetyzować.

Sadzonki drzew, krzewów i roślin wieloletnich mogą zostać zaszczepione grzybem mikoryzowym już gdy rosną w szkółce. Ważne jest by dostać odpowiedni rodzaj zarodników dla Twojej rośliny. Możesz zaszczepić również grzyby mikoryzowe na drzewach dorosłych poprzez wykopanie dziury w pobliżu drzewa, tak by odsłonić korzenie . Następnie należy wysypać zarodniki lub grzybnię na korzenie. Nasiona roślin jednorocznych i warzywa mogą również zostać zaszczepione , jednak rośliny z rodziny kapustowatych ( Brasicaceae), buraki i szpinak nie tworzą związków mikoryzowych.
Optymalne pH do pobierania fosforu przez rośliny, to 6.0 – 7,5, odchylenia od tego przedziału sprawiają, że fosfor robi się niedostępny. Konwencjonalne rozwiązanie to dodanie siarki na glebach zbyt zasadowych lub wapna na glebach zbyt kwaśnych. Jednak może być to dość drogie rozwiązanie, zwłaszcza gdy mamy działać na dużym obszarze. Ale jeśli chcemy uprawiać rośliny kwasolubne takie jak np. borówka amerykańska to co mamy uczynić? Przecież dla borówki optymalne pH wynosi 3,5 – 4,8. jeśli będzie wyższe roślina może nawet uschnąć. Więc skoro fosfor jest niedostępny przy taki niskim pH , to w jaki sposób ta roślina może w ogóle rosnąć? Można przecież dostawać fosfor poprzez partnerstwo z konkretnymi grzybami mikoryzowymi, które mają się dobrze w glebie o tak niskim pH i które wydobywają dla borówki fosfor.
Można również dostosować pH poprzez zmienianie równowagi między bakteriami a grzybami w glebie. Możesz użyć „brązowej” ściółki, takiej jak zrębki drewna, rozdrobnione gałęzie, by stworzyć środowisko dobre do wzrostu grzybów i obniżenia pH poniżej 7. Z drugiej strony poprzez aplikowanie „zielonych” ściółek (trawy,obornika) lub aktywnie napowietrzanej herbatki kompostowej by podnieść pH gleby do trochę ponad 7. Powodem dla którego tak się dzieje jest to, że śluz bakterii jest zasadowy, a kwasy wydzielane przez grzyby są... kwaśne, więc obniżają pH gleby.

Niektóre pierwiastki są dostępne dla roślin w niskim pH a niektóre w wysokim. pH gleby będzie zmieniać się między mikrosiedliskami na danym terenie i rolą organizmów glebowych jest tego kontrolowanie. Jeśli użyjemy np. wapna, to cały system zostanie czasowo zdeterminowany przez to działanie i skuteczność dostarczania różnych pierwiastków z różnych mikrosiedlisk zostanie ograniczona. Więc zamiast aplikować minerały w celu uaktywnienia fosforu za pomocą reakcji chemicznych, możemy stymulować wzrost odpowiedniej, zdrowej sieci pokarmowej w naszej glebie. Ta zróżnicowana, zdrowa, pełna życia gleba dostarczy roślinom wszystkie kluczowe pierwiastki i wspierać będzie ciągły ich recykling.



Używanie herbicydów gdy grzyby mikoryzowe są obecne w glebie może przynieść niespodziewane konsekwencje. Grzyby mogą transportować nie tylko minerały, ale również różne pestycydy. Badania w Chinach ujawniły, że grzyby mikoryzowe mogą transportować toksyczny herbicyd – atrazynę (od 2008 roku w Polsce nie można jej stosować – przypis W.M.) która została użyta na polu kukurydzy(5). Prawdopodobnie podobne zjawisko zaszło na tym australijskim pastwisku ze zdjęcia. Na przodzie pastwisko dobrze zarządzane (kompost, aktywnie napowietrzana herbatka kompostowa), w tle po latach aplikowania pestycydów drzewa są albo martwe albo umierają.(6)

Przypisy:
1 B. Mollison, Permaculture: A Designers’ Manual, 2004, p. 192.
2 Ibid
3 J. Lowenfells, W. Lewis, Teaming with Microbes, 2006, p. 53.
4 Ibid, p. 61.
5 Honglin Huanga, Shuzhen Zhanga, Xiao-quan Shana, Bao-Dong Chena, Yong-Guan Zhua and J. Nigel B. Bellb, Effect of arbuscular mycorrhizal fungus (Glomus caledonium) on the accumulation and metabolism of atrazine in maize (Zea mays L.) and atrazine dissipation in soil.
6 See also: K. Lewis, B. McCarthy, Nontarget tree mortality after tree-of-heaven (Ailanthus altissima) injection with imazapyr, Northern Journal of Applied Forestry, 25(2):66-72, 2008. In this study a herbicide imazapyr was injected to Tree-of-heaven (Ailanthus altissima), which in some regions is an invasive tree. The results showed that imazapyr injections not only killed all injected tree-of-heaven, but also 17.5% of neighboring (within 3 m) noninjected tree-of-heaven and eight other tree species 62 weeks after treatment. The possible ways of transmission of the herbicide were root grafts, mutually shared mycorrhizal fungi, root exudation and absorption, and/or leaf senescence. "

Co sadzić na niższych piętrach w leśnym ogrodzie?

Dzisiejszy post będzie opisem tego jak zdobyć informacje nt tego co sadzić na niższych pietrach w leśnym ogrodzie. Pewnie zawsze zastanawiałeś się Drogi Czytelniku co tam posadzić?

Zdobyć potrzebną wiedzę można bardzo szybko, przy okazji pomagając wypromować Polski Instytut Permakultury (PIP).

Wystarczy, że umieścisz gdzieś (forum, wzmianka na blogu...) minimum 2 linki do Twoich 2 ulubionych wpisów z bloga PIP lub mogą być to linki do strony głównej:

http://permakulturnik.blogspot.com/

Gdy je umieścisz wyślij mi meila z linkami do miejsc gdzie je umieściłeś, a ja po weryfikacji prześlę Ci na Twojego meila tabelę 44 roślin, których używam gdy projektuję leśne ogrody. Tabela zawiera nazwę polską, po łacinie, wysokość i szerokość roślin, wymagania świetlne i glebowe oraz krótko opisane zastosowanie danej rośliny. Są w tej grupie zarówno dynamiczne akumulatory, rośliny przyciągające pożyteczne owady, rośliny dające owoce, rośliny na sałatkę, jak i przyprawy. Czy wiedziałeś Drogi Czytelniku, że możesz w Polsce uprawiać substytut imbiru?

Jeśli nie, a zależy Ci na dużym stopniu samowystarczalności to gorąco polecam wzięcie udziału w tym "programie partnerskim":) Normalnie musiałbyś poświęcić kilkanaście godzin by zdobyć tę wiedzę. Tutaj zostanie Ci ona podana niemal na talerzu, w zamian za 5 minut Twojego czasu.

Jeśli umieścisz stały link (np na Twoim blogu lub innej stronie internetowej) do strony PIP, to wystarczy, ten jeden link.

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Krowy jedzą deser najpierw, czyli o tym jak zwiększyć wydajność pastwiska 5 krotnie.


Stado gnu pasące się gdzieś w Afryce.

Postanowiłem kontynuować opisywanie, co permakultura może zaoferować rolnikom wielkoobszarowym. Wiedza w tym poście zawarta może być jednak wykorzystana na bardzo małą skalę, do hodowania kilku kur, czy królików. W końcu czy osoba posiadająca mało ziemi, nie musi jej intensywniej używać niż obszarnicy?

Krowy jedzą deser najpierw. Co to oznacza?

Krowy (i inne zwierzęta również) najpierw jedzą to co im smakuje i co ładnie pachnie. To przecież oczywiste. Jak jednak wiąże się ten truizm z permakulturą?
Jak zwykle lepiej współpracować z naturą, czyli jeśli wykorzystamy naturalne tendencje zwierząt to bardziej nam się to opłaci, niż jeśli mielibyśmy walczyć z tymi prawami.

Jak zatem "hodowla" bydła wygląda lub raczej wyglądała w naturze? Czy zwierzęta przemieszczały się w obrębie małego obszaru i jadły rośliny rosnące na tym terenie?

Zależy od gatunku. Krowa pochodzi od tura a tur to było zwierze leśne, żyjące w małych grupach na stosunkowo stałym obszarze.

To co chcę opisać, to w jaki sposób inne duże gatunki roślinożerców korzystały i "utrzymywały" pastwiska. Jednym z takich największych pastwisk świata były północnoamerykańskie prerie. Utrzymywały one dosłownie miliony (naukowcy szacują, że od 30 - 200 mln) sztuk! W dniu dzisiejszym w USA populację krów szacuje się na 96,669,000 sztuk(96 milionów). Co zatem (poza obszarem) stanowiło tajemnicę tak dużej wydajności? Przecież nie było nawozów sztucznych, na prerii mogły rosnąć chwasty, które bez nowoczesnych herbicydów zaraz by "zjadły" całą prerię.

Jednak mimo braku tych nowoczesnych środków preria nie tylko utrzymywała dużą populację bizonów, ale również cały czas zwiększała swoją żyzność. Proszę to porównać z współczesnym rolnictwem, które może co najwyżej minimalizować straty materii organicznej z gleby. Czyli cały czas żyzność się zmniejsza, jednak dzięki nowoczesnej technice proces ten jest wolniejszy. Świetne rozwiązanie.

Jak zatem zwiększyć wydajność pastwiska i jeszcze zwiększać żyzność gleby?
Trzeba naśladować jak to robi się w naturze. A robi się to tak:

Antylopy gnu ogromnym stadem liczącym po dziesięć tysięcy sztuk i więcej wchodzą na dany teren. Duża wielkość stada jest spowodowana względami bezpieczeństwa - w kupie łatwiej się obronić, kupa śmierdzi, kupy nikt nie ruszy;) Zgryzają go bardzo intensywnie. Jako, że jest duża konkurencja antylopy wiedzą, że nie mogą być wybredne - muszą żreć wszystko co jest i robić to szybko. Darń zostaje wyjedzona bardzo nisko, gnu pozostawiają również duże ilości odchodów oraz kopytami "wzruszają" ziemię, czym sprawiają, że nasiona różnych roślin mają ułatwione kiełkowanie (to samo dzieje się gdy mamy grządkę - goła gleba to raj do kiełkowania nasion chwastów). Dodatkowo rośliny mające rozbudowane systemy korzeniowe i określoną ilość liści i łodyg nad ziemią są zmuszone "amputować" sobie część korzeni. Wynika to z tego, że nie były by w stanie utrzymać takiej ich ilości, przecież dana masa korzeni była dostosowana do dużo większej ilości "zieleniny" nad ziemią. Zatem w ten sposób dostarcza się dużej ilości materii organicznej do gleby.

Proces wytwarzania gleby metodą opracowaną przez P.A Yeomansa opiera się na tym procesie, przeczytać o tym możesz w tym poście.

Jak to wykorzystać te zasady w gospodarstwie, czy ogrodzie? Przecież w Polsce nie ma antylop gnu.

Odpowiedzą na to pytanie jest odpowiednia gęstość zwierząt na dany teren pastwiska. i to duża gęstość. W Afryce trzyma się bydło w kwaterach dochodzących do kilku tysięcy sztuk bydła na hektar Tak, dobrze czytasz, kilka tysięcy krów na jednym ha. Oczywiście krowy są tam bardzo krótko, raptem kilka godzin.

W filmie tu umieszczonym rolnik z USA posiadający gospodarstwo o powierzchni 220 ha (550 akrów) wykorzystuje te zasady. On trzyma krowy w kwaterach 0,2 ha w ilości około 100 sztuk. Codziennie krowy przenoszą się na inną kwaterę. Wszystko jest bardzo łatwe - rolnik ten korzysta z elektrycznego pastucha. Wystarczy, że przeniesie płot i zawoła krowy a one same biegną w to miejsce - w końcu tam jest nowa, świeża roślinność. Umożliwiło mu to zwiększenie wydajności pastwiska. Normalnie 1 akr (0,4 ha) pastwiska w jego rejonie ma wydajność roczną 80 krowo-dni (nie wiem, czy dobrze przetłumaczyłem;). On stosując tą metodę zwiększył ją do 400 krowo-dni. Wszystko to bez stosowania nawozów sztucznych i podsiewania od 50 lat...
Jak to ma się do redukcji kosztów i zwiększania wydajności na dużą skalę?



Od 4 minuty zaczyna się wytłumaczenie dlaczego i jak system ten działa.

Mechanizm dlaczego jest to możliwe zostanie opisany w następnym poście temu poświęconym.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii. Jak widzicie widzicie;) pierwszy filmik na tym blogu, coraz lepszy webmajster się ze mnie robi :D

A co Ty o tym myślisz?

niedziela, 24 stycznia 2010

2 konferencja skypowa

Dnia 30 stycznia tj. sobota o godzinie 18 odbędzie się godzinna konferencja skypowa.
Temat przewodni to gleba - wszystko co chcielibyście o niej wiedzieć, ale wstydzicie się zapytać:) Na początku dam krótki wykład o roli materii organicznej i o tym jak wytwarzać glebę dobra do odpowiednich gatunków roślin.

Odpowiadać będę na pytania czytelników. Jeśli pytania będą z innej dziedziny (i będę znał odpowiedź:), to również na nie odpowiem. Zachęcam do przygotowania listy pytań. Jest to okazja do darmowych konsultacji, za które normalnie biorę 50zł/h dlatego gorąco polecam.

Pozwolę sobie zacytować co napisali uczestnicy 1 konferencji po jej zakończeniu:

"Konferencja była poprostu ZAJEBISTA. Durzo przydatnwj wiedzi. Bardzo ciekawy wątek o autonomii. Krzysiek rozkreciłes rozmowę od samego początku :)

Piotr"

"Nie da się ukryć. Wielka porcja świetnych i bardzo przydatnych informacji. Dobrze, że miałem kilka pytań, to od razu wymęczyłem Wojciecha o to, co mnie interesuje. :)"


Tradycyjnie już proszę o wpisanie się na "listę obecności" w komentarzach.

Jeśli nie masz Drogi Czytelniku skypa to zachęcam do założenia konta. Jeśli wykupi się abonamant w wysokości 23 zł miesięcznie mamy 10000 minut (ponad 150 godzin) na telefony stacjonarne w Europie. Nie mam żadnego programu partnerskiego ze skypem, po prostu to wartościowy produkt:)

Aktualizacja 1
Mój login na skypie to wojciech.majda

Permakultura i leśne ogrody cz. 5 - więcej nie znaczy lepiej


Dzisiejszy wpis będzie poświęcony światłu w leśnym ogrodzie. Znajdziecie tutaj również informacje nt fizjologii roślin, leśnictwa, ekologii, produkcji biomasy i ekonomii - ot zwykły permakulturowy wpis... Wszystko podane w bardzo przystępny sposób, tak by każdy chłopo-robotnik mógł to zrozumieć:)

Wiele osób jest zafascynowane ideą samowystarczalności, chce produkować dużo żywności na bardzo małym obszarze. Nie ma oczywiście w tym nic złego. Sadzą więc drzewa owocowe/orzechowe bardzo gęsto - w końcu więcej drzew to więcej żywności... No nie?

Nie.

Zbyt gęste posadzenie powoduje, że efekt końcowy jest odwrotny od zamierzonego, czyli ogród produkuje mniej żywności, niż gdybyśmy posadzili mniej drzew czy krzewów.

Dlaczego tak jest?

By odpowiedzieć na to pytanie należy poznać takie pojęcie z dziedziny ekologii (nauki) jak produktywność pierwotna ekosystemów.

Istnieje coś takiego jak produktywność pierwotna brutto - to całkowita ilość energii chemicznej, która została wytworzona przez rośliny* na danym obszarze.
*istnieją również ekosystemy, w których producentami nie są rośliny ani nawet organizmy przeprowadzające fotosyntezę, ale w warunkach leśnego ogrodu nie mają one znaczenia.

Produktywność pierwotna netto, to produktywność pierwotna brutto po odjęciu energii zużytej przez rośliny do oddychania - to taki koszt uzyskania "przychodu" energetycznego.
W to wliczone są m.in. takie procesy jak transport wody z gleby do liści. Do tego roślina musi zużyć energię by np. pokonać siłę grawitacji.

Człowiek wykorzystać jest w stanie wyłącznie produktywność pierwotną netto, i to na dodatek nie całą. Zwykle przecież nie jemy korzeni pszenicy. Z drugiej strony te niedostępne nam korzenie pełnią ważną rolę np. w zachowaniu żyzności gleby.

W leśnym ogrodzie rośliny pozyskują energię ze słońca. Jeśli zatem tego słońca jest mało, to może to wpłynąć negatywnie na produkcję pierwotną brutto. Dlaczego? Ponieważ koszt uzyskania przychodu będzie zbyt wysoki - rośliny będą musiały konkurować ( a konkurencja jest energetycznie "kosztowna"). Ta konkurencja sprawia, że "zysk energetyczny" spada, a spada bo środki zostały przeznaczone na walkę z konkurencją.

Można to porównać do rynku. Jeśli jest się jedynym dostawcą żywności, to nie trzeba za bardzo tworzyć żadnych działów marketingowych, ani pracownicy firmy nie muszą tracić energii na np. roznoszenie ulotek reklamowych - ludzie i tak muszą kupić (zwłaszcza gdy jeszcze stworzy się prawo zabraniające ludziom bez zezwolenia produkować żywności). Na wolnym rynku, firma musi zatrudniać np. ludzi do marketingu, czy płacić za reklamy, więc zysk jest mniejszy. Większość właścicieli firm chciałaby mieć monopol i nie mieć konkurencji, z prostego powodu - to się po prostu opłaca.

Innym porównaniem będzie praca kopaczy rowów. Kto na dłuższą metę jest w stanie wykonać więcej pracy? Jeden kopacz z łopatą, na diecie dziennej wynoszącej 4000 kcal dziennie, czy 10 kopaczy z łopatą , którzy dostają po 400 kcal dziennie?

W przeciętnym ogrodzie jednak rzadko zdarza się sytuacja, w której sadzenie zbyt gęsto drzew miałoby ograniczyć produkcję pierwotną netto. Jednak w przypadku uprawy owoców/orzechów nie chodzi przecież o maksymalny przyrost biomasy roślin, tylko chodzi o owoce/orzechy. Nie jemy przecież gałęzi jabłoni, tylko jabłka.
Gdy sadzimy drzewa zbyt gęsto to większość energii idzie w biomasę drzewa. Drzewa rosną wysoko, są strzeliste, mają mało gałęzi na dole pnia. Dlaczego? Ponieważ poświęcają całą energię na wzrost, by pokonać konkurencję innych drzew i zdobyć dostęp do ograniczonego (w tych warunkach) zasobu - światła. Na produkcję owoców/orzechów już wiele energii nie zostaje).

Proces ten można wykorzystać na naszą korzyść - np. w lesie, czy systemie agroleśniczym. Dzięki temu będziemy mieć proste, długie pnie bez sęków (takie są najbardziej wartościowe). Dzięki temu mamy maksymalny przyrost biomasy, choć w tym przypadku należy już zwrócić baczną uwagę na to czy zbyt gęste sadzenie nie powoduje za dużych wydatków rośliny na "koszty konkurencji"

Podczas projektowania naszego leśnego ogrodu powinniśmy zrobić wszystko, by zmniejszyć konkurencję między poszczególnymi gatunkami organizmów. Ten post był głównie o zmniejszeniu konkurencji o światło, ale należy także pamiętać o innych zasobach o które rośliny mogą ze sobą walczyć, takie jak woda, substancje odżywcze, zapylenie... Dlatego powinniśmy wykorzystywać rośliny, które mają rożne nisze ekologiczne - zmaksymalizuje to plony, które możemy uzyskać z danego obszaru i unikniemy konkurencji.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii.

A Ty co o tym myślisz?

sobota, 23 stycznia 2010

Jak obejść głupie prawo cz.1 - Prezes;) Polskiego Instytutu Permakultury idzie do ODR'u


Posąg Temidy z terenu Uniwersytetu Chuo w Tokio

Wczoraj byłem w powiatowym ODRe (Ośrodku Doradztwa Rolniczego) mieszczącego się przy ulicy Roosvelta 114 w Gnieźnie. Cel tej wycieczki dydaktycznej to zadanie kilkunastu (niewygodnych:) pytań. Pan urzędnik i Pani urzędniczka zapytani o nazwisko spytali się bardzo uprzejmie a po co mi to? (Ja się wcześniej przedstawiłem.) Gdy odpowiedziałem, że piszę na temat permakultury i czytelnicy mojego bloga chcieli by mieć informacje "prawne" związane z permakulturą, czyli rolnictwem ekologicznym itp. Pan odpowiedział mi, że w takich sprawach (jak podanie nazwiska do upublicznienia wypowiedzi urzędnika państwowego?), to powinienem się kontaktować z centralą w Poznaniu, oni są tu tylko filią. Nie nalegałem, na zdradzenie nazwisk - nie było celem mej wizyty przecież poznanie nazwisk lokalnych urzędników... Mimo wszystko dziwne.

Pierwsze pytanie brzmiało:
1.Czy można zasadzić wielofunkcyjny żywopłot, czy trzeba to zgłaszać itp? Żywopłot miałby być zasadzony głównie w celu ochrony plonów przed wiatrem, co przyczyni się do większej produktywności.
Pan odpowiedział, że program dopłat do nasadzeń śródpolnych się skończył, zatem można to robić, bez problemu, tylko nie dostanie się dopłat za obszar zajęty przez żywopłot.

2.Czy jeśli chciałbym później wycinać drzewa z tego żywopłotu, czy byłoby to możliwe?
Pan odpowiedział: Drzewa, to byłby problem, bo trzeba by zgłaszać to w geodezji, zresztą teraz ze zgodą na wycięcie drzew jest ciężko - trzeba do gminy o pozwolenie wystąpić, a ostatnio to ciężko zgodę uzyskać.

3.Chciałbym założyć system agroleśniczy, czyli na jednym obszarze są posadzone drzewa i np. wypasane są krowy, czy to jest możliwe?
Nie, no albo są drzewa, albo łąka, no teren jest zaklasyfikowany jako las, plantacja albo łąka, pastwisko. A krowy może pan sobie wypasać wszędzie, nikt przecież nie będzie pana za to ścigał. Pan urzędnik się myli - najlepszy przykład to próba wypasania zwierząt w lesie i co na to leśnicy...

4.Jeśli chciałbym posadzić orzecha czarnego, pozyskiwać z niego orzechy, wypasać na tym terenie zwierzęta i jeszcze po około 40 latach wyciąć je by pozyskać drewno, czy coś takiego jest możliwe?
Skoro są drzewa i chce się je wycinać, to trzeba to pytanie do nadleśnictwa, a nie do nas.

5.Chcę uprawiać zboże bez orania metodą Fukuoka-Bonfils, czy to możliwe?
Tak, uprawa bezorkowa jest nawet zalecana, gdyż chroni glebę przed erozją.
Wreszcie jakieś pozytywne informacje:)

6.Chcę mieć na jednej przestrzeni uprawiać wiele gatunków roślin i zwierząt. Czy dostanę dopłaty z UE takie jak przysługują np. za uprawę monokultury żyta i jakie, w jakiej wysokości? (Zadając je miałem na myśli leśny ogród)
Jeśli są to drzewa to owocowe to można zakwalifikować to jako sad. Nie ma znaczenia ile jest tam gatunków drzew owocowych, ważne by były to gatunki owocowe, a nie jakieś iglaki np. Również nie będzie panu nikt sprawdzał, czy ma pan tam królika, czy krowę.


W trakcie rozmowy z Panem i urocza Panią z ODRu dowiedziałem się dużo nt. tego jak obchodzić te głupie wymogi klasyfikacji gruntu jako grunt orny sad, plantację, łąkę.
W dużym uproszczeniu można robić prawie wszystko (poza wycinaniem drzew), jeśli nie bierze się dopłat z UE, gdyż to właśnie ARIMR (Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) najwięcej kontroluje co dzieje się z ziemią. Cel to zapobieżenie wyłudzeniu dopłat - stosuje się zatem metodę kija i marchewki.

Jeśli chce się mieć system agroleśniczy i mieć dopłaty do niego, to najlepiej zaklasyfikować go jako sad lub plantację drzew. Jeśli wybieramy "drogę sadu" to trzeba wiedzieć, że drzewa owocowe możemy wycinać bez zezwolenia. To przecież normalne, że usuwa się co jakiś czas drzewka, które robią się mniej produktywne. Kluczowe jest pojęcie co to jest drzewo owocowe - jest to drzewo, które różni się od typu (podstawowego gatunku) tym, że jest bardziej produktywne, produkuje bardziej wartościowe owoce... Także wycięcie jabłoni odmiany Kortland jest ok, ale wycięcie dziczki jabłoni już ok może nie być. Kwestia interpretacji urzędnika.

Podobnie jest z orzechem włoskim (czy czarnym). Jeśli rośnie w sadzie, to jest to drzewo owocowe, jeśli gdzieś w parku jest to drzewo ozdobne czyli wg prawa nie owocowe:). Kretyńskie prawo, ale prawo. Zatem osoba chcąca założyć system agroleśniczy w oparciu o orzecha czarnego może zgłosić, że sadzi sad z orzechami czarnymi odmiany owocowej. Trzeba zatem posadzić odmiany szlachetne owocowe, albo posiadać certyfikat, czy dowód, że sadzimy takie odmiany;) np. rachunek, że kupiliśmy kilka kg orzechów odmian szlachetnych owocowych. Po czym kupujemy sadzonki albo orzechy odmian dobrych do produkcji drewna. Drzewa w sadzie prowadzimy w sposób, który zmaksymalizuje jakość drewna (długie, strzeliste, wysoko się rozgałęziające). Taki sposób prowadzenia sprawi, że będzie mniej orzechów, ale wartość drewna będzie dużo wyższa. W początkowych latach zbieramy z tego terenu siano, później możemy wpuszczać zwierzęta (ostrożnie nadzorując!)

Zatem da radę w Polsce uprawiać permakulturę na dużą skalę:) wystarczy dobrze kombinować:).

Wkrótce udaję się do nadleśnictwa, wypytać się trochę o zagadnienia związane z sadzeniem lasu i plantacji. Jakie drzewa można sadzić jako drzewa plantacyjne itd...
Oczywiście Drodzy Czytelnicy zostaną o tym poinformowani :)

Niestety kretyńskie, antywolnościowe prawo sprawia, że trzeba poświęcać na to więcej czasu i trudniej pozyskać wielorakie plony z jednego obszaru. Podobny problem porusza moja książka "Zlikwiduj drzewo, czyli jak pozbyć się drzewa, którego urzędnicy nie pozwalają Ci wyciąć". W normalnym kraju takie drzewo po prostu by się wycięło, a nie musiało najpierw sprawiać, że drzewo zachoruje i wycinać dopiero później. Takie prawo jest bardzo nieekologiczne, gdyż w normalnej sytuacji takie drzewo można by wykorzystać do produkcji mebli itd. Drewno z drzewa zakażonego grzybami pasożytniczymi jest bardzo podłym materiałem do wyrobu mebli...

A Ty co o tym myślisz? Znasz może jakieś sposoby jak stosować permakulturę mimo głupiego i złego prawa? Daj coś proszę temu blogowi poprzez opisanie tego sposobu w komentarzach.

piątek, 22 stycznia 2010

Książka "Ogród bez Chemii" już w sprzedaży!


Wreszcie w sprzedaży:) moja pierwsza książka - "Ogród bez chemii". Książka wydana została przez wydawnictwo e-bookowo. Jak można się domyślić książka jest ebookiem, czyli książką elektroniczną.

Zawarłem w niej wiedzę z kilku moich blogów, oraz jest w niej sporo informacji nt. o których jeszcze nie pisałem. Wbrew nazwie zawarte są tam również informacje przydatne również rolnikom. Zwłaszcza rozdział o aktywnie napowietrzanej herbatce kompostowej. Dla osób, które korzystają z technologii Efektywnych Organizmów na dużą skalę, wiedza zawarta w tej książce pozwoli zaoszczędzić setki jak nie tysiące złotych rocznie.

"Ogród bez chemii" kosztuje 24 zł. Myślę, że jest to cena dość przystępna.

Książkę można zakupić pod tym linkiem
Również pod tym samym linkiem można ściągnąć darmowy fragment książki.
Gorąco polecam.

Permakultura na dużą skalę.


Permakultura na dużą skalę.

Jeden z Czytelników zasugerował w komentarzach, bym napisał jak permakultura może być stosowana na dużą (kilkadziesiąt ha i więcej), jak może być stosowana przez rolników dysponującymi maszynami. O tym właśnie będzie ten wpis – permakulturze na dużą skalę. Jednak Czytelnicy nie posiadający hektarów pól, łąk i sadów również znajdą w nim użyteczne informacje.

Pierwsze co rolnik musiałby zrobić to określić po co gospodaruje na ziemi. . Zwykle chodzi o osiągnięcie odpowiedniego poziomu dochodów, ot "żeby zarobić na chleb". Należy zatem albo zwiększyć przychody albo zmniejszyć koszty produkcji rolnej, a najlepiej obydwie te rzeczy naraz.

Permakultura ma w obydwu dziedzinach wiele do zaoferowania.

Zaczniemy od strefy 0 czyli obejścia. Jeśli rolnik prowadzi produkcję zwierzęcą powinien zadbać on o odpowiednią temperaturę w oborze/chlewie/kurniku. Za niska temperatura powodować będzie straty energii – zwierzęta będą zużywać ją do utrzymania stałej temperatury ciała. Większość z hodowanych w Polsce zwierząt to ssaki i ptaki, są to zwierzęta stałocieplne. Im większa różnica temperatury między temperaturom otoczenia a temperaturą optymalną dla danego gatunku zwierząt, tym więcej będzie dane zwierze zużywać energii na utrzymanie swojej temperatury. Oznacza to będzie po prostu większe zużycie paszy, czyli wyższe koszta. Jeśli zatem w oborze/chlewie/kurniku będzie bliższa optymalnej tym mniej paszy zużyją nasze zwierzęta. Prosta fizyka i biologia, no nie?

Jak zatem utrzymać tą optymalną temperaturę? Przychodzą mi do głowy takie koncepcje:
Pierwsza to zainstalowanie rekuperatora, czyli wentylacji z odzyskiem ciepła. Jest to koncepcja, na którą trzeba się trochę wykosztować(10 tysięcy zł i w górę), jednak jest to bardzo dobra inwestycja.

Drugi pomysł to wykorzystanie roślin jako żywej izolacji. Najlepszym gatunkiem wydaje się być bluszcz pospolity. Należy jednak zabezpieczyć inwentarz w ten sposób, by nie miał możliwości zjedzenia go, gdyż jest dla zwierząt trujący. Jest to pomysł w realizacji tani jak barszcz. Kwestia wybrania się do lasu/parku gdzie bluszcz rośnie i pobranie kilkunastu/kilkudziesięciu 20 cm kawałków tej rośliny. Nie potrzebuje nawet ukorzeniacza. Bluszcz rośnie raczej wolno – około 1m na rok, jednak po 3-4 latach będzie on pokrywał ściany naszego budynku gospodarczego, czym wydatnie przyczyni się do ograniczenia strat ciepła. Co się z tym wiąże zmniejszą się koszta ponoszone na paszę, a to = wyższa opłacalność = więcej pieniędzy.

Istnieją również sposoby na zamianę odchodów zwierząt w paszę o właściwościach podobnych do mączki rybnej, (ale tym sposobem dzielę się tylko podczas projektowania). Z odchodów zwierząt uzyskuje się paszę (dla świń, kur, nie dla roślinożerców) w ilości 20% wagi odchodów. Zmniejsza to zatem ilość odchodów (która w hodowli na dużą skale może być problemem) i produkuje się wartościową paszę.

Oddalając się od budynków gospodarczych dochodzimy do pól. Tutaj projektowanie permakulturowe może dać rolnikowi najwięcej. Przede wszystkim Keyline – dzięki wykorzystaniu zasad tego typu (magazynowanie wody wysoko, zwiększenie poziomu materii organicznej gleby, dzięki specjalnemu sposobowi używania zwierząt i kultywatora). Zwiększony poziom materii organicznej w glebie = wyższa żyzność gleby. Lepsze nawodnienie upraw = wyższe plony = więcej pieniędzy.

Można do poprawy kondycji gleby i zaszczepienia jej pożytecznymi organizmami użyć aktywnie napowietrzonej herbatki kompostowej. Ta tajemnicza mikstura (o której będzie można przeczytać w mojej książce "Ogród bez chemii") składa się głównie z wody, jednak zawiera 4 razy więcej pożytecznych bakterii niż sam kompost!

Następnym elementem, który dobrze jest zastosować jest żywopłot chroniący od wiatru. Jeśli zostanie zasadzony w odpowiedni sposób, to rolnik będzie w stanie zwiększyć plony o kilka – kilkanaście procent (nawet z uwzględnieniem terenu zajętego przez ten żywopłot). Oczywiście żywopłot może służyć nie tylko jako wiatrochron, ale również miejsce gdzie produkuje się drewno, paszę...

Skoro przy wykorzystaniu żywopłotów jesteśmy to następną ciekawą propozycją dla rolników są systemy agroleśnicze. Agroleśnictwo umożliwia stopniowe przejście z uprawy roślin jednorocznych na uprawy wieloletnie.

Permakulturę nie trzeba stosować od razu "totalnie" na całym obszarze. Można w jednym roku wypróbować jakiś element, np. żywopłot, jeśli się sprawdzi po roku, dwóch, to stosujemy na większym obszarze.

Już wkrótce opiszę prawdziwe przykłady rolników, którzy skorzystali z wprowadzenia systemów agroleśniczych na swojej ziemi.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii
A Ty obszarniku;) co o tym myślisz?

czwartek, 21 stycznia 2010

Propaganda, piramida żywienia i omega 3


Rysunek przedstawia dlaczego w USA sałata jest droższa niż BigMac. Kliknij żeby powiększyć. Piramida na lewo przedstawia jak procentowo rozkładały się subwencje dla rolnictwa w USA a piramida na prawo przedstawia zalecaną (przez te samą instytucję!) idealną, zdrową dietę.

Dzisiejszy wpis zawierać będzie trochę informacji o żywności, ukazującym w dość nieobiektywny sposób dlaczego nasza dieta wygląda jak wygląda.

Znajdziesz tutaj informacje nt:
-ustalania przez rząd piramidy żywnościowej
-roślinach bogatych w kwasy tłuszczowe omega 3, które można uprawiać w ogrodzie.
-jak sprawić, że żywność przez Ciebie uprawiana/hodowana miała dużo kwasów tłuszczowych omega 3.

Zdrowa dieta składa się z różnorodnych produktów w odpowiednich proporcjach.
W 1992 roku amerykański odpowiednik naszego ministerstwa rolnictwa stworzył coś zwanego piramidą żywienia. W obrazowy sposób przedstawia co, jak często i w jakich ilościach. Im wyżej tym mniej i rzadziej należało dany produkt jeść.

Ta pierwsza piramida (bo piramida jest zmieniana co 5 lat) na u podstawy miała produkty zawierające węglowodany, piętro wyżej warzywa i owoce jeszcze wyżej. Na 3 (od dołu) poziomie zostały umieszczone(obok ryb i smalcu) tak straszne produkty jak orzechy, rośliny strączkowe. Na tym samym poziomie umieszczono również produkty mleczne i jajka. Szczyt piramidy wieńczy: cukier, alkohol, tłuszcz. Dlaczego? Bo wg twórco piramidy są one złe i nie powinny być spożywane, lub powinny być spożywane tylko okazjonalnie.

Interesujące jest, że twórcami tej piramidy był departament rolnictwa a agencja ds. żywności i leków.

Skoro oficjalnie zalecane jest spożywanie dużej ilości węglowodanów, to dlaczego dziwimy się, że ludzie mają problemy z cukrzycą? Pieczone ziemniaki zwiększają poziom glukozy we krwi szybciej niż cukier (sacharoza)

W Polsce też kiedyś w dwudziestoleciu międzywojennym rząd propagował hasło "Cukier krzepi"(o tym, że cukrzycę już nie mówił). Dziś rząd promuje hasło "Pij mleko będziesz wielki!"... O tym, że mleko jest niezdrowe (dla dorosłych ludzi), o tym, że żaden dorosły ssak nie potrzebuje mleka by żyć też nie jest mówione.
O czym się zatem mówi?
O tym co trzeba - mamy "mleczną górkę" - no to robimy program skierowany do dzieci, będziemy rozdawać mleko w szkołach. Rozdawać to jednak nie jest dobre określenie, bo za to mleko przecież ktoś (podatnik) nam zapłaci. Gdy słuchamy czyiś rad należy wiedzieć jaką motywację ma dana osoba/instytucja i jaki interes.
Ja nie jestem wyjątkiem - "sprzedaję" Wam ideę permakultury, chcę byście kupili moje książki, skorzystali z moich usług, zastosowali te zasady w swoich domach/ogrodach/gospodarstwach nawet nie płacąc mi - pośrednio przecież będzie promować to Instytut i mnie. Jakiś znajomy przyjdzie i zobaczy Wasz leśny ogród, zapyta się jak go stworzyć a Wy wyślecie go na stronę PIP:)


Kwasy tłuszczowe omega 3 są bardzo ważne dla zdrowia człowieka (i nie tylko). Między innymi mają właściwości zmniejszające stany zapalne. Skutecznie poprawiają jakość życia osób chorych na np. reumatyzm, artretyzm, toczeń...

Jak sprawić, że produkty, które hodujemy będą miały więcej kwasów tłuszczowych omega 3?
Odpowiedzią nie jest zakup soi "podrasowanej" przez Monsanto, tylko:
Wolny wypas zwierząt. Zwierzęta żywiące się na pastwisku produkują więcej kwasów omega 3. Dotyczy to zarówno kur (wtedy jajka mają więcej kwasów omega 3) jak i krów. Krowy dają mleko bogatsze w te dobre tłuszcze jak i wołowina zawiera dużo tego dobrego tłuszczu. Wynika to z tego, że pasza (trawa) zawiera kwasy omega 3.
Można to wykorzystać do marketingu - widziałem w Kauflandzie 6 jaj o zwiększonej zawartości kwasów omega 3 w cenie chyba z 5 zł.

Alternatywnym źródłem kwasów omega 3 dla ludzi i zwierząt może być:
-rokitnik zwyczajny (owoce, olej z nasion)
-oliwnik baldaszkowaty (owoce, olej z nasion)
-oliwnik wielokwiatowy(owoce, olej z nasion)
-siemię lniane (nasiona)
-orzechy włoskie
-orzechy pekan
-orzechy laskowy

Liście trzech pierwszych gatunków roślin zawierają również duże ilości kwasów tłuszczowych omega 3, stanowią zatem doskonałe ich źródło dla: królików, kóz, koni, krów, świnek morskich, owiec... Te trzy rośliny są również dobrymi kandydatami na żywopłot, wiążą również azot, urosną nawet na najgorszych glebach. Oliwniki są wyjątkowo odporne na susze.

środa, 20 stycznia 2010

Wygodna toaleta na budowę, czyli toaleta kompostująca cz.2


Toaleta kompostująca może wyglądać niemal pięknie

Drugi post na temat toalety kompostującej (pierwszy jest dostępny pod tym linkiem) będzie dotyczyć jej zastosowania, oraz jak sprawić, by proces kompostowania odchodów ludzkich przebiegł... sprawnie i bezwonnie:)

W kluczowym czynnikiem do tego by proces ten był szybki, łatwy i przyjemny jest zadbanie o to by odchody kompostowały się, czyli rozkładały się przy udziale tlenu i za pomocą organizmów żywych. Potrzebujemy do tego 4 rzeczy:
-tlenu
-wody
-węgla
-azotu

O tym jak dokładnie powinien przebiegać proces kompostowania przeczytasz pod tym linkiem

Musisz wiedzieć Drogi Czytelniku, że pewne substancje stają się wybuchowe dopiero po zmieszaniu (np. tlen i woda). Podobnie jest z mieszaniem odchodów stałych (czytaj kupy:) z moczem. Osobno łatwo jest je "zneutralizować", zmieszane razem stanowią bardzo kłopotliwą substancję. Przez mocz nie przenoszą się (w naszym klimacie) żadne choroby. W momencie opuszczenia naszego ciała jest zwykle niemal sterylny (prawie robi jednak różnicę).

Wynika to z tego, że mieszając mocz z odchodami zwiększymy znacznie ilość substancji niebezpiecznych (wcześniej to tylko kupa;). Dodatkowo stworzymy idealne warunki do namnażania się patogenów, gdyż duża ilość wody (zatem warunki beztlenowe), która jest w naszej "mieszance" + duża ilość pożywki to po prostu marzenie bakterii takich jak E. Cola.

Jakie jest zatem rozwiązanie?
Oddzielać obydwa surowce:) u źródła, czyli mieć specjalne siedzisko w którym odchody spadają w dół, a mocz odprowadzany jest do innego miejsca.

Zwykle kupę zasypuje się trocinami po każdym użyciu (zamiast spłukiwania toalety)
Mocz jest odprowadzany na baloty słomy lub trociny (każdy inny materiał bogaty w węgiel będzie dobry).

Pisuary dla mężczyzn są dużo łatwiejsze do zbudowania - wystarczy ustawić kostkę słomy:)

Istnieją systemy w których wybiera się kompost, istnieją również systemy w których się go nie wybiera - teren wokół toalety obsadza się wierzbą oraz żywokostem. Obie rośliny są bardzo żarłoczne jeżeli chodzi o mikro i makroelementy a zwłaszcza o azot.
Toaletom z których wyjmuje się kompost zwykle pozwala się leżakować około roku po ostatnim użyciu. Zapewnia to dodatkową redukcję potencjalnych patogenów. Zwykle kompost z toalety kompostującej wykorzystuje się do nawożenia roślin, których jadalne cześć nie mają kontaktu z glebą. Nadaje się zatem pod jabłonie, grusze, maliny...

Toalety kompostowe są bardzo dobrym rozwiązaniem w przypadku budowy. Dzięki nim zaoszczędza się pieniądze na wynajmie toi-toi i wątpliwej przyjemności czyszczenia tej jednostki. Autor korzystał przez 2 tygodnie z takiej toalety kompostującej - nie było nigdy żadnych przykrych zapachów. Z 2 jednostek korzystało 15 osób.

Istnieją prostsze wersje - budowlane

A Ty co o tym myślisz?

Egzotyczne czy krajowe?


Barszcz Sosnowskiego - jedna z roślin obcego pochodzenia. Skądinąd dar ZSRR dla bratniego PRLu.

Chyba każdy ekologicznie nastawiony ogrodnik zastanawiał się kiedyś nad tym, czy dobrze posadzić jest konkretną rośliny w swoim ogrodzie. Niektóre mogły zostać zdyskwalifikowane z tego względu, że nie są „rodzime”, ”krajowe”, lub są egzotyczne, inwazyjne. Przedstawię kilka ciekawych informacji...

Co to jest roślina „krajowa” a co egzotyczna? O ile te drugą grupę łatwiej określić to z tą pierwszą już nie jest tak łatwo. Rośliny zawsze się rozprzestrzeniały przy pomocy zwierząt (w tym ludzi), wiatru, czy wody.
Jeszce kilkanaście tysięcy lat temu na terenie północnej polski z powodu zlodowacenia nie było żadnych roślin. Czy to oznacza, że każda roślina tam rosnąca jest egzotyczna?

Dodam tylko, że większość (ponad 50%) naszego kraju jest pokryte roślinnością obcego pochodzenia. Bo czyż krajowym, czy rdzennym można nazwać
pszenicę, żyto, owies pochodzące z Azji?

Ziemniaki, pomidory, kukurydza, tytoń, dynia pochodzą z Ameryki Południowej i Północnej

Len pochodzi z Afryki

Nawet nasza jabłoń domowa nie jest polskiego (czy nawet europejskiego) pochodzenia.

Jak zatem wyglądałby polskie sady, pola, czy ogrody bez tych roślin? A przede wszystkim jak produktywne byłyby?

Wiele szumu wywoływane jest, że jakaś roślina jest nie tutejsza, że jest rośliną inwazyjną. Słowo „inwazja” wiąże się z silnym nacechowaniem emocjonalnym.
Tłumaczy się, że wypiera rodzime gatunki roślin. Prawdą jest natomiast, że ekosystemy zmieniają się, i z czasem dostosują się do wszystkich nowych roślin i innych organizmów.

Ten czas szacuje się średnio na 300 – 500 lat. To dużo licząc ludzką skalą czasu, ale bardzo mało w skali natury.

Stosunkowo niedawno w Polsce pojawił się szrotówek kasztanowcowiaczek – owad żywiący się liśćmi kasztanowca zwyczajnego (popularnie zwanego kasztanem), niektóre dane donoszą, że niektóre gatunki ptaków (głównie sikory) zaczynają się nim żywić. To w taki sposób wytwarza się naturalne więzi między gatunkami. Gdy zwiększa się dostępność jakiegoś typu pożywienia, po jakimś czasie pojawiają się jego amatorzy.
W celu ochrony kasztanowców (i nie tylko) warto więc instalować budki lęgowe dla ptaków dostosowane dla sikor, oraz dokarmiać je zimą wykładając słoninę lub nasiona oleiste (słonecznik, konopie...) Tak przy okazji. Kasztanowiec zwyczajny również nie jest rośliną pochodzenia polskiego...

Zatem czy ogród ekologiczny może zawierać takie „egzotyczne” rośliny? Moim zdaniem nawet powinien. W dzisiejszych czasach dysponujemy roślinami z praktycznie każdego miejsca, łatwo więc możemy dostać rośliny z podobnych stref klimatycznych jak klimat Polski, jednak znajdujących się na „drugim końcu świata” (Japonia, Chiny, Chile, Argentyna, Stany Zjednoczone, Kanada).
Również duży potencjał w dostarczaniu użytecznych roślin mają kraje dawnego Związku Radzieckiego: Ukraina, Kazachstan, Mongolia, Rosja.

Dzięki temu możemy sprawić, że nasz ogród będzie bardzo produktywny. Bo ogród prawdziwie ekologiczny to ogród, który dostarcza nam dużej ilości pożywienia.. Sprawa staje się bardziej jasna, gdy uświadomimy sobie, że rolnictwo jest jednym z głównych przyczyn zanieczyszczenia środowiska. Grunty rolne zajmują w Polsce niemal 60% powierzchni. Jeśli wokół naszego domu będziemy uprawiać tylko rośliny ozdobne, czy będziemy chcieli stworzyć mały rezerwat dzikiej przyrody to będzie dobre dla przyrody...lokalnej. Jednak warzywa i owoce, które będziemy spożywać będą musiały gdzieś rosnąć. Najprawdopodobniej zaś będą rosły w sadach, polach monokulturowych, w których stosuje się herbicydy, fungicydy, nawozy sztuczne. Do tego dochodzą zanieczyszczenia, które powstają w trakcie transportu.

Uprawiając nasz ogród w sposób zgodny z natura przyczynimy się do tego, że będzie on zarówno produktywny jak i przyjazny dla natury.

Treść wpisu pochodzi z mojej książki "Ogród bez chemii", która ukaże się w tym tygodniu (możliwe nawet, że jutro).

A Ty co teraz myślisz o uprawie mrozoodpornego kiwi i pomidorów w swoim ogrodzie?

wtorek, 19 stycznia 2010

Powstaje Polski Instytut Permakultury!


O co chodzi?

Na początku Polski Instytut Permakultury był pewną ideą (w mojej głowie;), która urzeczywistniła się w formie tego bloga. Jutro idę do notariusza złożyć tzw. oświadczenie woli. Wolę, którą będę oświadczał to chęć ufundowania Polskiego Instytutu Permakultury. Doszedłem do wniosku, że najskuteczniej i najłatwiej będzie mi propagować i działać w obrębie permakultury właśnie w formie fundacji.

Jako fundatorowi przysługuje mi prawo wyznaczenia członków zarządu fundacji. Tymi członkami i członkiniami(żeby być polipoprawnym:) będę ja (Wojciech Majda) i moja siostra (Aleksandra Majda). Sobie wyznaczyłem funkcję prezesa:) siostra (autorka wielu ilustracji i fotografii na tym blogu) będzie wiceprezesem. Jak na razie pracujemy jako wolontariusze - mamy nadzieje, że wkrótce się to zmieni i będziemy mogli zająć się tym "na pełen etat".

Wkrótce również (kwestia miesiąca) nastąpi przeprowadzka na inną domenę, zmienimy również szatę graficzną na bardziej profesjonalną, powstanie również permakulturowe forum.

W planach jest również zakup ziemi, by wybudować pierwsze w Polsce permakulturowe centrum demonstracyjne. Takie z wzniesionymi grządkami, leśnym ogrodem w pełni, energooszczędnym i zintegrowanym z otoczeniem domem, zwierzętami, kilkoma przykładami systemów agroleśniczych, lasem odroślowym, systemem akwaponicznym, polikulturową akwakulturą ryb... Oczywiście z uwzględnieniem również zasad projektowania Keyline. W skrócie z wszystkim o czym piszę na blogu:) Zadaniem centrum demonstracyjnego będzie... demonstrowanie:) co można osiągnąć stosując zasady permakultury. W centrum będą przeprowadzane kursy z tematyki permakultury, leśnych ogrodów, uprawy grzybów, ogrodnictwa ekologicznego...

Nie chce tworzyć kolejnej ekowioski, ponieważ nie odpowiadałby mi taki styl życia i zapewne większości czytelników nie chciałaby mieszkać w jakiejś nowoczesnej komunie.

To będzie dobry rok, a na pewno bardzo pracowity.

Droga jako struktura przeciwdzałająca erozji, pożarom, suszy i powodzi


Kliknij na rysunek, żeby powiększyć.

Czy droga może pełnić wszystkie ww funkcje? Może, jeśli zaprojektuje się ją w odpowiedni sposób wykorzystując zasady projektowania Keyline.

W projektowaniu Keyline i permakulturze dąży się do tego, by wodę przechwycić w możliwie najwyższym miejscu. Dlaczego?
Ponieważ im wyżej jest woda tym większą energią potencjalną dysponujemy. Obrazowo można to przedstawić w ten sposób:
Jeśli mamy 5 kg młotek 2mm nad czyjąś głową i go upuścimy, to osobie prawdopodobnie nic się nie stanie - młotek jest nisko, więc zawiera w sobie mało energii potencjalnej. W czasie spadania energia potencjalna zmienia się w energię kinetyczną, czyli przekładając na chłopo-robotniczy:) rozum młotek nie zdążył nabrać szybkości, czyli nic lub prawie nic głowie nie zrobi.
Teraz jeśli 5kg młotek znajduje się 20 metrów nad czyjąś głową i upuścimy go to energia potencjalna, (której młotek umieszczony wysoko posiada sporo) zacznie się zmieniać w energię kinetyczną. Z głowy zatem zostanie mokra plama*
*Nie róbcie tego doświadczenia w domu :)

Podobnie jest z wodą, im wyżej jest ona magazynowana, tym większą energię potencjalną ona posiada i tym więcej możemy z nią zrobić bez użycia zewnętrznego źródła energii.

Zatem jeśli umieścimy tamę lub staw nisko, to będziemy musieli używać do transportu wody pomp. Czy to elektrycznych, czy wiatrowych to już kwestia wtórna - koszta zwiększą się i tak. Dochodzi do tego dodatkowy element, który może zawieść w czasie gdy będziemy go potrzebować (np. pożar).

Jeśli na naszej posesji mamy wodę "wysoko" to możemy ją użyć do tego by nawadniać pola, lasy, pastwiska, sady w celu poprawy produktywności. O tym jak ważna jest woda nie trzeba chyba nikomu mówić...

Wodę ze stawu, czy tamy możemy wykorzystać również, w czasie pożaru - po prostu bardzo silnie nawadniamy teren podatny na pożar. Nawet jeśli nie zatrzymamy ognia całkowicie, to rośliny pobiorą maksymalnie dużo wody, dzięki czemu zwiększy się jej procentowa zawartość w liściach, łodygach. Parująca (z liści i łodyg) woda obniży temperaturę pożaru, zatem istnieje możliwość, że w np. lesie temperatura pożaru nie będzie na tyle wysoka, że dojdzie do pożaru koron drzew. Dodatkowo, ta niższa temperatura znacznie utrudni postęp pożaru i da dodatkowy czas straży pożarnej lub dodatkowe minuty na ucieczkę.

Odpowiednio zaprojektowana droga zmniejsza również erozję wodną - spowalnia spływ wody po powierzchni, co przekłada się również na zapobieganie utracie żyzności gleby.

Jako, że mniej wody spływa od razu, a duża cześć jest magazynowana, to zmniejsza się zagrożenie powodziowe.

Droga musi mieć mały spadek oraz powinna mieć kanał, którym będzie płynęła woda do stawu. Umiejscowienie stawu jest kompromisem miedzy potencjalną "zlewnią" stawu" - im wyżej tym mniejsza ilość wody będzie spływać do stawu. Jednak tym większą pracę może wykonać woda z danego stawu bez potrzeby dodatkowego źródła energii. Najlepiej jest stworzyć kilka mniejszych jak jeden duży.

W takim stawie można oczywiście coś hodować a światło, które odbija się od lustra wody wykorzystać do uprawy roślin ciepłolubnych, lub dogrzania i doświetlenia domu. Pożary nie zdarzają się często, ale się zdarzają. Wtedy można wykorzystać wodę ze stawu do ratowania dobytku. W końcu nie czas żałować ryb, gdy płoną ludzie i lasy.

Jak zapewne stali czytelnicy już zauważyli, to permakultura to nie jest jakaś fizyka jądrowa. W projektowaniu permakulturowym wykorzystuje się proste zasady fizyki i ekologii w celu stworzenia produktywnych, bezpiecznych i trwałych siedlisk ludzkich.

P.S. Obiecuję, że kiedyś nauczę się stosować inne programy do tworzenia "grafiki" niż paint ;) Znacie może jakieś darmowe i dobre programy, takie żeby nie były zbyt skomplikowane? Po prostu odpowiednie:)


A co Ty o tym myślisz? Jest to rozsądne?

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Książka o leśnych ogrodach

Właśnie zacząłem pisać książkę o leśnych ogrodach, w związku z tym prosiłbym byście w komentarzach opisali jakie są Wasze prośby, propozycje i żądania:) O czym chcielibyście przeczytać, na co zwrócić uwagę. Jednym zdaniem, czego potrzebujecie.

Gorąco zachęcam do komentowania, gdyż dzięki temu książka ta będzie lepsza, bardziej wartościowa, bardziej odpowiadać będzie Waszym wymaganiom. To Wy w końcu będziecie za nią płacić ;p więc lepiej, by była tego warta!

Dlaczego systemy permakulturowe muszą być wydajniejsze niż tradycyjne rolnictwo.


Od przebiśniegów możemy nauczyć się, jak nie kopać się z koniem...

Dzisiejszy post ma dość odważny, by nie rzec arogancki tytuł. Mam nadzieję, że po jego przeczytaniu będziesz również tak uważał.

Zacznę od początku, czyli energii.
Zdecydowana większość energii, którą człowiek ma do dyspozycji jest to energia słoneczna w jednej albo drugiej formie. Węgiel, ropa, czy gaz ziemny, to przecież nic innego jak "zasoby" energii słonecznej z przeszłości. Wykorzystując paliwa kopalniane korzystamy z energii słonecznej, którą setki milionów lat temu pradawne rośliny (i nie tylko) przerobiły na węgiel lub węglowodory. Jako, że są to zasoby nieodnawialne
można założyć, że kiedyś się skończą. W niektórych rejonach świata już to nastąpiło tzn. skończyły się zapasy paliw kopalnianych na danym obszarze. Zostały zużyte, spalone i nie wrócą więcej (w ludzkiej skali czasu), koniec.

Nasze życie opiera się na energii. Energia ta może pochodzić z paliw kopalnianych (węgiel, ropa...) jednak zasoby te jak wiadomo kiedyś się skończą. Źródłem energii dla tych nośników energii (poza uranem) było słońce. Współczesny świat żyje zatem na energetyczną "krechę", z rolnictwem jest podobnie. Wzrost produktywności w rolnictwie został osiągnięty głównie poprzez nawozy sztuczne, do których zużyto paliwo wytworzone miliony lat temu.
Co stałoby się z wydajnością, gdyby nie nawozy sztuczne i paliwo do traktorów?
Nie twierdzę, że nie należy wykorzystywać paliw kopalnianych, że jest to złe z natury (nie mógłbym pisać tego bloga bez nich), należy je wykorzystywać odpowiedzialnie, np. do pisania bloga o permakulturze:) albo robót ziemnych, które poprawiają produktywność i sprawiają, że trwale zwiększa się żyzność gleby itp.

Jak zwykle w systemach permakulturowych staramy się pracować z tym, co mamy.
Co zatem mamy? Mamy słońce, które świeci cały czas. Powinniśmy wykorzystać je jak najbardziej produktywnie. Np. do dogrzania szklarni, domu , winorośli, brzoskwiń...

Rolnictwo konwencjonalne może sobie pozwolić na marnotrawstwo energii słonecznej, na tracenie gleby... Niedobory przecież zawsze można uzupełnić paliwami kopalnianymi, utraconą glebę "granulkami" z NPK. Czym innym jak nie marnotrawstwem energii słonecznej jest pozostawianie pól pustymi przez okres od sierpnia do marca?
Na pastwisku w okresie początek sierpnia - koniec października powstaje 35% procent biomasy (w ujęciu rocznym). Czy rozsądne byłoby pozbawianie się np. 1/3 ciepła z kolektorów słonecznych? Najwyraźniej jednak możemy sobie pozwolić na niewykorzystywanie tego, jesteśmy energetycznie "bogaci" a przynajmniej praktyki rolnicze przystosowane są do tego, że dysponujemy bogatym źródłem energii.

Jakie jest zatem alternatywne, permakulturowe rozwiązanie?
Zboża jednoroczne produkowane Metodą FUKUOKA-BONIFILS,
uprawa zbóż wieloletnich i przede wszystkim leśny ogród, czy na większą skalę agroleśnictwo.

Dlaczego te systemy lepiej wykorzystują energię słoneczną? Ponieważ produkcja zachodzi w nich gdy tylko jest odpowiednio ciepło. Na zwykłym polu żyta często gleba jest goła, czyli padające promienie słoneczne nie są przetwarzane na biomasę. W leśnym ogrodzie natomiast wykorzystuje się rośliny, które rozwijają się zanim nawet drzewa wydadzą liście. Zazwyczaj są to rośliny jadalne, ale można użyć też takie jak np. przebiśnieg. Roślina ta przystosowała się do życia w lesie. "Wie", że nie dałaby rady konkurować z drzewami na wysokość - jest przecież śmiesznie niska. Stosuje inna, równie skuteczną strategię - przechodzi większą część swojego cyklu życiowego gdy drzewa nie mają jeszcze liści, zatem nie ma problemu z dostępem do światła, substancji mineralnych i wody.
Po co kopać się z koniem, zwłaszcza gdy ten koń jest większy i silniejszy? Nie lepiej go obejść?
Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii.


Co Ty o tym myślisz?


Aktualizacja 1. Uprawa zbóż wieloletnich jest jeszcze na etapie wczesnych eksperymentów - plony w tym przypadku są (jeszcze) niższe w porównaniu do uprawy konwencjonalnej.