piątek, 22 stycznia 2010

Permakultura na dużą skalę.


Permakultura na dużą skalę.

Jeden z Czytelników zasugerował w komentarzach, bym napisał jak permakultura może być stosowana na dużą (kilkadziesiąt ha i więcej), jak może być stosowana przez rolników dysponującymi maszynami. O tym właśnie będzie ten wpis – permakulturze na dużą skalę. Jednak Czytelnicy nie posiadający hektarów pól, łąk i sadów również znajdą w nim użyteczne informacje.

Pierwsze co rolnik musiałby zrobić to określić po co gospodaruje na ziemi. . Zwykle chodzi o osiągnięcie odpowiedniego poziomu dochodów, ot "żeby zarobić na chleb". Należy zatem albo zwiększyć przychody albo zmniejszyć koszty produkcji rolnej, a najlepiej obydwie te rzeczy naraz.

Permakultura ma w obydwu dziedzinach wiele do zaoferowania.

Zaczniemy od strefy 0 czyli obejścia. Jeśli rolnik prowadzi produkcję zwierzęcą powinien zadbać on o odpowiednią temperaturę w oborze/chlewie/kurniku. Za niska temperatura powodować będzie straty energii – zwierzęta będą zużywać ją do utrzymania stałej temperatury ciała. Większość z hodowanych w Polsce zwierząt to ssaki i ptaki, są to zwierzęta stałocieplne. Im większa różnica temperatury między temperaturom otoczenia a temperaturą optymalną dla danego gatunku zwierząt, tym więcej będzie dane zwierze zużywać energii na utrzymanie swojej temperatury. Oznacza to będzie po prostu większe zużycie paszy, czyli wyższe koszta. Jeśli zatem w oborze/chlewie/kurniku będzie bliższa optymalnej tym mniej paszy zużyją nasze zwierzęta. Prosta fizyka i biologia, no nie?

Jak zatem utrzymać tą optymalną temperaturę? Przychodzą mi do głowy takie koncepcje:
Pierwsza to zainstalowanie rekuperatora, czyli wentylacji z odzyskiem ciepła. Jest to koncepcja, na którą trzeba się trochę wykosztować(10 tysięcy zł i w górę), jednak jest to bardzo dobra inwestycja.

Drugi pomysł to wykorzystanie roślin jako żywej izolacji. Najlepszym gatunkiem wydaje się być bluszcz pospolity. Należy jednak zabezpieczyć inwentarz w ten sposób, by nie miał możliwości zjedzenia go, gdyż jest dla zwierząt trujący. Jest to pomysł w realizacji tani jak barszcz. Kwestia wybrania się do lasu/parku gdzie bluszcz rośnie i pobranie kilkunastu/kilkudziesięciu 20 cm kawałków tej rośliny. Nie potrzebuje nawet ukorzeniacza. Bluszcz rośnie raczej wolno – około 1m na rok, jednak po 3-4 latach będzie on pokrywał ściany naszego budynku gospodarczego, czym wydatnie przyczyni się do ograniczenia strat ciepła. Co się z tym wiąże zmniejszą się koszta ponoszone na paszę, a to = wyższa opłacalność = więcej pieniędzy.

Istnieją również sposoby na zamianę odchodów zwierząt w paszę o właściwościach podobnych do mączki rybnej, (ale tym sposobem dzielę się tylko podczas projektowania). Z odchodów zwierząt uzyskuje się paszę (dla świń, kur, nie dla roślinożerców) w ilości 20% wagi odchodów. Zmniejsza to zatem ilość odchodów (która w hodowli na dużą skale może być problemem) i produkuje się wartościową paszę.

Oddalając się od budynków gospodarczych dochodzimy do pól. Tutaj projektowanie permakulturowe może dać rolnikowi najwięcej. Przede wszystkim Keyline – dzięki wykorzystaniu zasad tego typu (magazynowanie wody wysoko, zwiększenie poziomu materii organicznej gleby, dzięki specjalnemu sposobowi używania zwierząt i kultywatora). Zwiększony poziom materii organicznej w glebie = wyższa żyzność gleby. Lepsze nawodnienie upraw = wyższe plony = więcej pieniędzy.

Można do poprawy kondycji gleby i zaszczepienia jej pożytecznymi organizmami użyć aktywnie napowietrzonej herbatki kompostowej. Ta tajemnicza mikstura (o której będzie można przeczytać w mojej książce "Ogród bez chemii") składa się głównie z wody, jednak zawiera 4 razy więcej pożytecznych bakterii niż sam kompost!

Następnym elementem, który dobrze jest zastosować jest żywopłot chroniący od wiatru. Jeśli zostanie zasadzony w odpowiedni sposób, to rolnik będzie w stanie zwiększyć plony o kilka – kilkanaście procent (nawet z uwzględnieniem terenu zajętego przez ten żywopłot). Oczywiście żywopłot może służyć nie tylko jako wiatrochron, ale również miejsce gdzie produkuje się drewno, paszę...

Skoro przy wykorzystaniu żywopłotów jesteśmy to następną ciekawą propozycją dla rolników są systemy agroleśnicze. Agroleśnictwo umożliwia stopniowe przejście z uprawy roślin jednorocznych na uprawy wieloletnie.

Permakulturę nie trzeba stosować od razu "totalnie" na całym obszarze. Można w jednym roku wypróbować jakiś element, np. żywopłot, jeśli się sprawdzi po roku, dwóch, to stosujemy na większym obszarze.

Już wkrótce opiszę prawdziwe przykłady rolników, którzy skorzystali z wprowadzenia systemów agroleśniczych na swojej ziemi.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii
A Ty obszarniku;) co o tym myślisz?

4 komentarze:

  1. "Istnieją również sposoby na zamianę odchodów zwierząt w paszę o właściwościach podobnych do mączki rybnej, (ale tym sposobem dzielę się tylko podczas projektowania). Z odchodów zwierząt uzyskuje się paszę (dla świń, kur, nie dla roślinożerców) w ilości 20% wagi odchodów. Zmniejsza to zatem ilość odchodów (która w hodowli na dużą skale może być problemem) i produkuje się wartościową paszę."
    Oj Panie Wojtku, Panie Wojtku tyle wysiłku i wszystko na nic. Skoro jesteśmy juz przy absudrach to zapytam wprost: Co Pan na to żeby przetwarzać ludzkie odchody na pokarm dla ludzi? Po co iść okrężną drogą ? Co mądrego wyczytał Pan na ten temat? Smacznego.Po co odkrywać świat na nowo?
    Prościej chyba wrócić od starych ras np. swiń , ktore chodowano ongiś na tej ziemii. Nie potrzebują one ani żadnych chlweni, ani rekuperatora, ani klinatyzacji bo sa przystosowane do warunków w których żyją. A to dzieki selekcji naturalnej i wieloletniej pracy hodowlanej mądrych i cierpliwych ludzi. Może nie jest to wtedy "wysokowydajna produkcja mięsna" ale mięso tych zwierząt ma nieporównalnie lepsze walory smakowe i juz teraz może osiągać dużo lepsze ceny przy odpowiednim markietingu regionalnym. Mało tego ze względu na to, że hodowla jest ekstensywna praktycznie nie wymagająca dokarmiania nawet zimą przestaje istnieć "świńska górka". Ta jest bowiem raczej przejawem ludzkich nie świńskich zachowań stadnych. Co do stołu do, krórego możemy zaprosić nasze świnki to polecam "mieszankę pionierską". Swinkom wystarczy tylko część plonu. Reszte można zebrać na własne potrzeby a najlepiej zostawić na pastwisku gdzie będzie jeśli nie zostanie zjedzona zielonym nawozem. Jeśli do tego dodamy drzewa owocowe uszlachetnione i dzikie, orzechy, włoskie, laskowe, kasztany owocujace żywopłoty dające schronienie i pokarm ptakom to mamy niepełny obraz sielanki. A co robi w tym czasie nasz obszarnik skoro nie jest już przywiazany jak chłop pańsczyżniany do wideł albo maszyny skarmiającej? Kontempluje? Knuje jak ulepszyć pastę powstrzymującą zwierzęta przed obgryzanie młodych gałazek drzew owocowych? Eksperymentuje z ziołami do gnojówki ziołowej działające przeciw mszycom? Czyta pamiętniki babci w nadziei znalezienia przepisu na tą kiełbasę, którą zawsze podawała na wielkanoc? Zapewne może juz sobie na to pozwolić zaraz po tym jak dokończył rachunek ekonomiczny i energetyczny takiego przedsięwzięcia. Ale najpierw musi dokonać jednego: zmienić swoj stosunek do natury, do misji życiowej, do własnej godności a przede wszystkim zrozumieć, że prawnie jest wprawdzie właścicielem tej ziemii ale z ewolucyjnego punktu widzenia jest tylko jej gościem.
    Pozdrawiam Panie Wojtku

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Technika o której mowa (zamiany odchodów w paszę) jest bardzo wartościowa. Nie polega na tym, że skarmia się świnie podgrzanymi odchodami czy coś, tylko za pomocą odpowiednio zaprojektowanego systemu i użyciu określonego gatunku owada zmienia się te odchody w larwy. Larwy właśnie mają ww. właściwości mączki rybnej.
    Odchody ludzkie skądinąd również można by przetworzyć za pomocą tej techniki. Gdyby nie kwestie logistyczne, nie widziałbym problemów by przerabiać je na pokarm, dla świń/kur. Dla ludzi się to raczej nie nadaje z 2 powodów:
    -kto (w naszym kraju) chciałby zjadać larwy owadów?
    -kwestie potencjalnego zagrożenia patogenami.

    Idealnie by było, żeby larwy tuczone na odchodach świń były dawane kurczakom i na odwrót.
    Nie robi się nic innego jak wydłuża łańcuch pokarmowy - w naturze dziki też żrą larwy występujące w odchodach (nie swoich). Dzięki temu lepiej wykorzystuje się energię słoneczną. Chciałbym zauważyć, że w tym systemie nie karmi się zwierząt nimi samymi (tym samym gatunkiem zwierząt).


    Ja również wolałbym, żeby wszystkie zwierzęta pasły się na wolnym wybiegu...
    Wpis jest odp na prośbę jednego z Czytelników, który chciał bym opisał, co permakultura może zaoferować wielokobszarowym rolnikom, z uwzględnieniem maszyn oraz technologii.
    Zgodzisz się Anonimowy, że łatwiej przekonać rolnika, do ulepszenia jego gospodarstwa stosując ww technologię (te larwy, rekuperator, żywą izolację), niż by zmienił całkowicie sposób produkcji trzody chlewnej (na wypas pastwiskowy).

    Opisany przez Ciebie wypas dla świń jest bardzo ciekawy, wkrótce o tym miałem napisać:)

    Mógłbyś/mogłabyś Anonimowy napisać kilka słów, o roślinach tworzących takie pastwisko, kilka już opisałeś/łaś ale prosiłbym o więcej, zwłaszcza roślin tworzących ruń pastwiskową.

    Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Wojtku groch i groszek z kukurydza tworza niezastapioną mieszankę.Mogą być razem zbierane. Kukurydza jest wysokoenergetyczna i rewelacyjnie nadaje się na paszę zawieza niestety b. mało białka. Ten brak uzupełnia doskonale groszek z grochem. Ekologicznie ujmując Kukurydza stanowi doskonałe rusztowanie dla groszków, które z kolei oddaja azot poprawiajacy wzrost "rusztowania". Najnizsze piętro stanowi kolorowa mieszanka z róznych rodzajów koniczyn,które zapewniają odpowiednią wilfotnośc gleby. Dla świń szczegolnie dobrze nadaje się topinambur,kapusta pastewna i rosyjska, burak.Dla rozrzutnych również wszystkie warzywa ale wtedy stoimy w bezposredniej konkurencji pokarmowej do naszych zwierzaków ;-)Lubin maże okrasić nasze pastwisko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za informacje. Czy taką mieszankę trzeba wysiewać albo podsiewać co roku?

    OdpowiedzUsuń