czwartek, 30 września 2010

Czy istnieje jakaś róznica między ogrodnikiem ekologicznym a Eichmannem? Czyli rzecz o gatunkowiźmie

Bardzo denerwuje mnie, jak ludzie bezmyślnie powtarzają, że zwierzęta są równe ludziom...

Co to jest gatunkowizm?

Gatunkowizm (z ang. speciesism) to pogląd w myśl którego interesy swojego gatunku można stawiać nad interesami innych gatunków. Zwykle tego pojęcia używają obrońcy praw zwierząt, gdyż uważają oni, że tak samo złe jak niewolnictwo czy rasizm, złe jest dyskryminowanie kogoś (czegoś?) ze względu na gatunek do jakiego należy.

Obersturmbannführer Adolf Otto Eichmann

Jak łatwo się domyślić głównymi wyznawcami gatunkowizmu i zarazem istotami o niego oskarżanymi są przedstawiciele zarozumiałego  gatunku Homo sapiens sapiens. W chwili obecnej dowodów na obecność kosmitów nie ma zbyt wiele ("Archiwum X" się nie liczy ;) , więc ich do artykułu mieszać nie będę. Lew nie ma rozterek moralnych, że zjada antylopę na obiad - jego gatunkowizm nie dotyczy, choć trzeba przyznać, że czasami zdarzy się mu zjeść przedstawiciela swojego gatunku (dotyczy to samców zabijających młodych nie będących ich potomstwem - chcą pozbyć się konkurencyjnych genów) więc niejako wszystkich "równo" traktuje.

Często osoby sprzeciwiające się gatunkowizmowi  uważają, że ludzie i zwierzęta są sobie "równi" i powinny im przysługiwać równe prawa (w Nowej Zelandii chcą nawet dać prawa wyborcze szympansom :) . Pozwolę sobie polemizować z tym poglądem. Dość przekornie porównam ogrodnika ekologicznego z Eichmannem m.in. zbrodniarzem hitlerowskim, twórcą logistycznego "sukcesu" i złowrogiej wydajności niemieckich obozów koncentracyjnych.

Celem (niektórzy twierdzą, że niemożliwym do osiągnięcia!) ogrodnictwa i rolnictwa ekologicznego jest osiągnięcie równowagi biologicznej między poszczególnymi organizmami, w tym stworzonym przez człowieka ekosystemie. Jeśli doprowadzimy ekosystem do tego stanu, presja ze strony chorób i szkodników będzie na tyle mała, że uzyskamy zadowalające plony. By tą równowagę osiągnąć bez stosowania "chemii" stosuje się takie metody jak odpowiedni płodozmian, sadzenie roślin w polikulturze, wypas mieszany (wielogatunkowy) czy tworzenie habitatów pożytecznych organizmów. W tym krótkim opisie dałem dowód mojego gatunkowizmu, no bo czy słowo szkodnik nie oznacza, że "potępiamy" istnienie danego organizmu/gatunku? Czy słowo "pożyteczny" nie sugeruje od razu, że cenimy dany organizm/gatunek bardziej niż inne?

Wracając do tytułowego Eichmanna... skoro nie ma różnicy w wartości miedzy ludźmi a zwierzętami to jaka jest różnica między Eichmannem a dobrym ogrodnikiem ekologicznym? Eichmann swoje obozy też projektował w taki sposób by były wydajne, stosował różne "miękkie" metody by łatwiej i taniej osiągnąć chore cele III Rzeszy. By zwiększyć produktywność wykorzystywał do tego nawet więźniów (niewolnicza praca, słynni "Kapo"..). Znajomość natury człowieka (np. psychologia czy fizjologia) używał do tego by wydajniej zabijać "nieludzi". Gdyby jeszcze w piecach nie używali brudnego węgla... Można zatem niemal powiedzieć, że stosował zasady permakultury? Napewno nie stosował jednak permakulturowej etyki czyli:
  1. Dbania o Ziemię (Lebensraum się nie liczy)
  2. Dbania o ludzi
  3. Redystrybucja nadmiaru dóbr i ograniczenie konsumpcji (Niemcy kradli co niemiara a Polakom konsumpcję chleba czy jakichkolwiek kalorii ograniczali aż nadto)

Każdy cywilizowany człowiek czuć będzie obrzydzenie i potępi te ohydne, barbarzyńskie praktyki. Czy jednak Ci sami ludzie będą się czuć podobnie w ogrodzie ekologicznym w którym stwarzamy (celowo!)  warunki do rozowju pasożytniczych os? Przypomnę tylko, że te osy składają jaja w gąsienicach czy mszycach (różne gatunki w różnych owadach) by ich młode miały świeże jedzenie, by zjadały te szkodnika "na żywca" od środka. To tylko jeden z wielu elementów. W takim
permakulturowym gospodarstwie wykorzystuje się (jakie brzydkie słowo) również kaczki do tego by zjadały ślimaki z permakulturowego warzywniaka a kury i świnie by zjadały szkodniki i zepsute spady.

Czy to jest opis obozu koncentracyjnego dla "czujących istot" czy może sielanki do której większość Czytelników dąży?

Pamiętajmy jednak, że idee mają swoje konsekwencje!

2 komentarze:

  1. Lepsza Połowa twierdzi, Panie Wojciechu, że te zaskakujące doprawdy zbieżności w naszych wpisach (przysięgam, że nie czytałem Pańskiego nim dałem własny!) to skutek pochodzenia z tego samego zaboru... Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście myślimy podobnie:) Ten wpis chodził mi po głowie już od kilku tygodni...

    Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń