Pierwszą część cyklu o obchodzeniu głupiego prawa znajdziesz pod tym linkiem - rzecz dotyczy agroleśnictwa i wycinania drzew.
Mieć swój domek i 1 ha ziemi (minimum;) to marzenie chyba wszystkich ludzi (zainteresowanych permakulturą;)
W Rosji wielu czytelników książki "Anastazja" posiadając 1ha staje się całkiem samowystarczalnych - rzucają nawet normalną robotę. Z głową zagospodarowany 1 ha ziemi umożliwia stworzenie domu całkowicie autonomicznego pod warunkiem, że mamy sporo pieniążków albo ograniczymy nasz apetyt na prąd.
Niestety Polska to nie Rosja;) często nie jest możliwe wybudowanie się na "tak małej działce" rolnej. Opiszę zatem kiedy można się wybudować:
-kiedy nasze gospodarstwo ma powierzchnię większą niż średnia gminna powierzchnia gospodarstwa rolnego
-kiedy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nasza działka jest zapisana jako działka, na której możliwa jest "zabudowa siedliskowa"
Opcja nr jeden nas zwłaszcza interesuje, gdyż nasze gospodarstwo ma mieć powierzchnię powyżej średniej gminnej. Jak się okazuje nie trzeba być posiadaczem gruntów by były one liczone do tej powierzchni. Można te grunty dzierżawić. I właśnie w ten sposób można ten głupi przepis obejść. Trzeba od jakiegoś rolnika wydzierżawić grunty. Nie trzeba oczywiście ich samemu uprawiać, bo możemy się umówić, że my będziemy tylko nominalnymi dzierżawcami tych gruntów, a on rolnik - właściciel będzie je uprawiał normalnie. Oczywiście trzeba rolnikowi odpalić jakieś pieniążki, no ale te pieniądze na pewno są dużo mniejsze niż, zakup kilku(nastu) ha gruntów.
Pewnie w artykuł jest niejasny, w wielu miejscach użyłem niefachowego słownictwa - nie jestem specjalistą od prawa. Za wszelkie sugestię w celu jego ulepszenia będę wdzięczny.
Uznałem, że te informacje mogą się Wam przydać. Piszcie proszę jeśli znacie jeszcze jakieś sposoby na tanie budowanie czy może tanie uzyskanie pozwolenia na budowę... Inni na pewno na tym skorzystają.
Aktualizacja1:
Proszę koniecznie przeczytać komentarze do tego artykułu - dużo ważnych i przydatnych informacji!
Witam,
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przez www Adama Dudy :)), którego blog też czytam nałogowo.
Ja i mój mąż zajmujemy się odtwarzaniem kultury materialnej średniowiecza ( jeździmy na turnieje itp), całkiem naturalne więc , że od poczatku chcieliśmy kupić ziemię , aby zbudować dom stylizowany na średniowieczny , mogę zatem służyć doświadczeniem , które nabyliśmy przy okazji kontaktów z gminami :))( choć ja też nie jestem prawnikiem tylko dentystą )
Po tym przydługim wstępie dodałabym do Twojego artykułu od siebie , że:
najpierw trzeba sprawdzić w gminie czy jest aktualny , obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego , jeżeli nie ma to wtedy obowiązuje średnia hektarów w gminie
jeżeli jest plan zagospodarowania wtedy posiadacz 1 hektara działki rolnej ( lub dzierżawca w części) może budować siedlisko ,ale należy poprosić o wypis z planu zagospodarowania i sprawdzić czy możliwe jest dla tej działki stawianie nowej zabudowy siedliskowej , warto również sprawdzić czy droga dochodząca do działki jest drogą publiczną , to warunek konieczny ( choć jeżeli do działki dochodzi droga gminna wewnętrzna łącząca się z drogą publiczną to też jest ok)
należy wystąpić do elekrowni o warunki przyłączenia (do 200 m elektrownia ciągnie przewody na swój koszt)
To samo z wodociągiem lub studnią
Witam,
OdpowiedzUsuńChciałbym bardziej szczegółowo rozwinąć temat i podzielić się swoimi doświadczeniami.
Większość terenów w Polsce nie posiada ustalonego miejscowego planu zagospodarowania terenu (ponad 90%), dotyczy to w szczególności nieruchomości rolnych.
Nie jest tajemnicą, że działki rolne są dużo tańsze niż budowlane, jest ich więcej (jeżeli chodzi o powierzchnię), można znaleźć działkę naprawdę w ładnym zakątku.
Należy jednak pamiętać, że nie zawsze niższe koszty związane z kupnem działki rolnej wiążą się z mniejszymi kosztami inwestycji, rozumianej jako kupno działki i budowa domu, z racji np. tego, że bardzo kosztowne może okazać się doprowadzanie mediów. To jest jednak kwestia indywidualna dla każdej nieruchomości i oddzielna, nie dotyczy ona głównego wątku wpisu.
Bardzo ważną kwestią jest to, że w momencie kupna nieruchomości rolnej należy powiedzieć notariuszowi, że w umowie kupna-sprzedaży ma być zawarte sformowanie, że nabywana nieruchomość będzie stanowiła nasze gospodarstwo rolne (oszczędzimy na opłatach notarialnych).
Jeżeli chodzi o prawo, to warunki jakie muszą być spełnione aby uzyskać pozwolenie na zabudowę
OdpowiedzUsuńna terenie, dla którego nie ma planów zagospodarowania przestrzennego
są następujące (USTAWY z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym, Artykułu 61 punkt 1 i 4. ,
http://lex.pl/serwis/du/2003/0717.htm ):
Art. 61. 1. Wydanie decyzji o warunkach zabudowy jest możliwe jedynie
w przypadku łącznego spełnienia następujących warunków:
1) co najmniej jedna działka sąsiednia, dostępna z tej samej drogi
publicznej, jest zabudowana w sposób pozwalający na określenie wymagań
dotyczących nowej zabudowy w zakresie kontynuacji funkcji, parametrów,
cech i wskaźników kształtowania zabudowy oraz zagospodarowania terenu,
w tym gabarytów i formy architektonicznej obiektów budowlanych, linii
zabudowy oraz intensywności wykorzystania terenu;
2) teren ma dostęp do drogi publicznej;
3) istniejące lub projektowane uzbrojenie terenu, z uwzględnieniem
ust. 5, jest wystarczające dla zamierzenia budowlanego;
4) teren nie wymaga uzyskania zgody na zmianę przeznaczenia
gruntów rolnych i leśnych na cele nierolnicze i nieleśne albo jest
objęty zgodą uzyskaną przy sporządzaniu miejscowych planów, które
utraciły moc na podstawie art. 67 ustawy, o której mowa w art. 88 ust.
1;
5) decyzja jest zgodna z przepisami odrębnymi.
...
4. Przepisów ust. 1 pkt 1 nie stosuje się do zabudowy zagrodowej, w
przypadku gdy powierzchnia gospodarstwa rolnego związanego z tą
zabudową przekracza średnią powierzchnię gospodarstwa rolnego w danej
gminie.
Pierwszy punkt dotyczący sąsiedniej zabudowy jest bardzo
restrykcyjnie egzekwowany przez urbanistę, któremu Urząd (Gminy/Miasta) zleca wydanie
opinii na temat możliwości zabudowy. Urbanista, na podstawie istniejących budynków,
które znajdują się w sąsiedztwie określa co można nowego wybudować (to
jest tak zwana zasada dobrego sąsiedztwa, którą wprowadzono, żeby np.
nie budowano domu jednorodzinnego obok dziesięciopiętrowego bloku).
Powyżej wymienioną Ustawę uzupełnia:
OdpowiedzUsuńROZPORZĄDZENIE MINISTRA INFRASTRUKTURY
z dnia 26 sierpnia 2003 r.
w sprawie sposobu ustalania wymagań dotyczących nowej zabudowy i
zagospodarowania terenu w przypadku braku miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego.
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2003/1588.htm
Szczególnie ważny jest zapis:
§ 3. 1. W celu ustalenia wymagań dla nowej zabudowy i zagospodarowania
terenu właściwy organ wyznacza wokół działki budowlanej, której
dotyczy wniosek o ustalenie warunków zabudowy, obszar analizowany i
przeprowadza na nim analizę funkcji oraz cech zabudowy i
zagospodarowania terenu w zakresie warunków, o których mowa w art. 61
ust. 1-5 ustawy.
2. Granice obszaru analizowanego wyznacza się na kopii mapy, o której
mowa w art. 52 ust. 2 pkt 1 ustawy, w odległości nie mniejszej niż
trzykrotna szerokość frontu działki objętej wnioskiem o ustalenie
warunków zabudowy, nie mniejszej jednak niż 50 metrów.
Przepis ten mówi jaki terem ma przeanalizować urbanista. Jest to teren nie
tylko ściśle sąsiednich działek ale także działek które znajdują się w
"odległości nie mniejszej niż trzykrotna szerokość frontu działki
objętej wnioskiem".
Warto więc sprawdzić na mapach czy przypadkiem w takim obszarze nie ma
jakiejś zabudowy (polecam www.geoportal.gov.pl, można tam znaleźć
dokładne granice działek, jak i narzędzia do zmierzenia odległości).
Jeżeli jednak rzeczywiście nie ma zabudowy w analizowanym obrębie
można wykorzystać jeszcze innym sposób a mianowicie wystąpić o warunki
zabudowy siedliskowej.
W takim wypadku trzeba wykazać, że prowadzi się gospodarstwo rolne o
powierzchni przekraczającej powierzchnie średniej wielkości
gospodarstwa rolnego w Gminie.
Jeżeli nie posiada się tak dużego areału, wówczas pozostałą część
można wydzierżawić a następnie złożyć wniosek (w skład gospodarstwa
rolnego wchodzą zarówno grunty własne ale także i te dzierżawione,
wystarczy zarejestrować taką dzierżawę w Starostwie Powiatowym). Po
otrzymaniu warunków zabudowy i rozpoczęciu budowy dzierżawę można
zerwać.
Zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo znaleźć osobę, od której można
byłoby wydzierżawić grunty rolne z tego względu, że większość rolników
korzysta obecnie z dopłat obszarowych.
Jest jeszcze trzecia opcja. Można złożyć do Urzędu wniosek o to, żeby
ten opracował plany zagospodarowania terenu dla działki i
okolicy. Nie znam szczegółów jak to się robi, niemniej jednak z
rozmowy z urzędniczką z mojej Gminy dowiedziałem się, że najlepiej
jeżeli taki wniosek dotyczy większego terenu (no bo jasne jest, że
Urząd nie będzie wszczynał drogiej i długiej procedury dla np. 30
arów).
Urząd nie ma obowiązku rozpocząć procedury zmiany planu tereny na
wniosek petenta ale moim zdaniem warto coś takiego zrobić w
ostateczności jak już inne sposoby się wyczerpią.
Do tej pory taka procedura była bardzo kosztowna z racji odrolnienia
terenu. Jeżeli teren jest odralniany wówczas trzeba zapłacić
'odszkodowanie' za jego odrolnienie i wyłączenie z produkcji rolnej.
To są bardzo wysokie koszty.
Niemniej jednak tereny rolne znajdujące się w granicach miast zostały
w myśl nowej ustawy z mocy prawa odrolnione
więc może ta procedura nie jest już taka droga i długa.
Odrolnienie gruntów rolnych leżących w granicach administracyjnych miasta:
http://samorzad.infor.pl/gospodarka/rolnictwo/98407,Nowe-zasady-gospodarowania-gruntami-rolnymi-w-miastach.html
Proszę także dowiedzieć się czy przypadkiem miasto/gmina nie ma w
planach lub nie rozpoczęło ustalać nowego planu zagospodarowania
terenu danej działki i okolic.
Tak wygląda teoria. Wykorzystanie przedstawionego sposobu nie jest już takie łatwe ale nie jest też niemożliwe.
OdpowiedzUsuńPierwsza bardzo istotna kwestia to znalezienie rolnika/rolników, który mógłby i chciałby wydzierżawić grunty. Tak jak już napisałem, większość rolników obecnie korzysta z "dopłat unijnych", często takie dopłaty stanowią dla nich duży przychód więc nie są skłonni do ryzyka utracenia tych dopłat w momencie dzierżawy.
Dowiadywałem się w ARiMR czy możliwy jest następujący przypadek: osoba biorąca grunty w dzierżawę nie składa wniosku o dotację, osoba oddająca grunty w dzierżawę nadal składa wnioski o dopłaty.
Odpowiedz ARiMR jest taka, że prawo do dopłaty ma osoba rzeczywiście uprawiająca dany grunt, nie ważne czy jest dzierżawcą czy właścicielem.
Logicznym jest oczywiście, że to wszytko nie trzyma się kupy, bo ktoś oddaje w dzierżawę grunty, które dalej użytkuje i na które składa wniosek o dopłatę - osoba biorąca grunt w dzierżawę nic z tego interesu nie ma, więcej, płaci jeszcze czynsz dzierżawny .... nie stanowi to jednak żadnego problemu dla ARiMR.
Mimo powyższego nadal jest ciężko znaleźć dzierżawcę.
Na Agencję Nieruchomości Rolnych też nie ma co liczyć, z tego co słyszałem oni już nie wydzierżawiają gruntów tylko sprzedają (nie wiem ile jest w tym prawdy).
Można także złożyć wniosek do Gminy o wydzierżawienie gruntów (hehe, tak to nie jest pomyłka). Gminy często posiadają tereny do wydzierżawienia (w bardzo korzystnych cenach oscylujących wysokości podatku gruntowego), niestety są to zazwyczaj małe areały.
Co do samej umowy dzierżawy to w moim Urzędzie Gminy wymagano ode mnie, żeby była to umowa na czas 10, 15, 20, 30 lat albo na czas nieokreślony. Logiczne jest, że w takim przypadku podpisujemy umowę na czas nieokreślony z powiedzmy pół rocznym / rocznym okresem wypowiedzenia.
Ja po powiększeniu powierzchni mojego gospodarstwa rolnego do powierzchni większej niż średnia powierzchnia gospodarstwa w mojej gminie złożyłem wniosek o wydanie warunków zabudowy siedliskowej.
Wniosek jest w trakcie rozpatrywania, co z tego wyjdzie to dopiero się okaże. Cała procedura i zmagania się z urzędnikami kosztują mnie dużo zdrowia i nerwów.
Myślę, że pomimo obszernego komentarza nie wyczerpałem całego tematu. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś bardziej szczegółowego proszę o kontakt na nieruchomosci.rolne@gmail.com
Jestem stałym czytelnikiem bloga Wojtka, zazwyczaj jak coś komentuję to loguje się za pomocą mojego konta prywatnego w gmailu ale teraz muszę odstąpić od te reguły, jakoś nie bardzo chcę się afiszować kim jestem bo może tego bloga czyta też ktoś z urzędników mojej Gminy ;-)
Pozdrawiam,
Anonimowy
@kasia
OdpowiedzUsuńW momencie gdy jest plan zagospodarowania terenu to wszytko jest łatwiejsze ....
Nie wiem z jaka elektrownią miałaś do czynienia ale w moim przypadku za przyłączenie prądu i wody muszę w całości sam zapłacić.
Prądu obejść się nie da ale odnośnie wody to raczej wybuduję własną studnię głębinową.
Pozdrawiam,
Anonimowy
Informacje jak najbardziej na czasie i sadze ze je wykorzystam.Dzieki.
OdpowiedzUsuńJa pisałam o koszcie doprowadzenia linii , bo za przyłącze zawsze trzeba zapłacić osobiście :))
OdpowiedzUsuńA propos wody , to nasza gmina dała nam możliwość przyłączenia się do wodociągu ale najgrubszą rurą ( koszt 20tys) więc będziemy wiercić studnie , problem w tym , że ujęcie we wsi jest na głębokości 70 m i geolog powiedział nam , że u nas będzie podobnie:)) no , ale będziemy samowystarczalni bpod warunkiem ze nie wylączą prądu :)
Niedobry googiel połknął mój komentarz...
OdpowiedzUsuńDziękuje wszystkim za bardzo wartościowe informacje - to lubię w blogu, że dzięki Czytelnikom (a zwłaszcza Komentatorom:) mam dostęp do wielu informacji (nawet ze źródłami), za które normalnie musiałbym płacić - dzięki Wam za to jeszcze raz.
Anonimowemu życzę wygrania wojny z urzędnikami - naprawdę warto :D
Rozumiem, że warto ustalać jakieś zasady co do planowania przestrzennego. Żeby człowiek co się buduje nie miał po 2 latach fabryki cegieł za płotem, ale to co jest w tej chwili to masakra.
Zwykły człowiek, by zaspokoić podstawową potrzebę, jaką jest mieszkanie musi kupować działkę, która jest zwykle kilkadziesiąt razy droższa niż analogiczny obszar "ziemi rolnej". Wiele urzędników dobrze sobie żyje z tego.
Jak mamy mówić o zrównoważonym rozwoju, jak wieś nam się wyludnia? Żeby naprawdę mieć ekologiczną gospodarkę potrzeba, by "na ziemi" pracowało dużo więcej ludzi...
Anonimowy napisał
"Zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo znaleźć osobę, od której można
byłoby wydzierżawić grunty rolne z tego względu, że większość rolników
korzysta obecnie z dopłat obszarowych."
Wtedy trzeba po prostu większe pieniądze zapłacić. Przykładowo jeśli za dopłatę jest 500zł, a my chcieliśmy dać rolnikowi 500, to dajemy rolnikowi 1000zł (500zł co by uzyskał za dopłatę i 500zł "za usługę") W naszej umowie jest, że rolnik sam użytkowuje "wydzierżawione" pole. Nam chodzi tylko o "papierek".
@Kasia
OdpowiedzUsuńZalecam pomyśleć o tym, by mieć co najmniej dwa niezależne źródła wody - bo woda jest ważna :)
Można tę zasadę zastosować również do studni - dla wygody i wydajności pompa elektryczna, a dla niezawodności również wiatrak, który będzie bezpośrednio energię kinetyczną wiatru używał do pompowania wody (bez zamiany na energię elektryczną). Dodatkowo może się zdarzyć (nie mówię, że się zdarzy), że woda w studni zostanie przez kogoś zanieczyszczona - wtedy również warto mieć jakieś źródło wody. W tym miejscu można wykorzystywać deszczówkę, która po przefiltrowaniu można wykorzystać nawet do picia.
Może jakiegoś różdżkarza wynająć do znalezienia wody. Może znajdzie jakieś płytsze ujecie?
co do różdżkarzy.
OdpowiedzUsuńkorzystałam z dwóch porad. każda powtwierdziła miejsce cieku wody. Przy okazji dowiedziałam się, jak go "zobaczyć" własnymi oczami na powierzchni. Ocenia się rodzaj zadrzewienia np. U mnie na działce jest to pas, na którym rosną świetnie 3 dęby, kilka grabów i osik, poletko dzikiej róży, a na starym drzewie owocowym kilka hub. Są to rośliny klasyczne dla cieków, lubiące wodę.
Pierwszy z róźdżkarzy określił głębokość wody na 7 metrów wgłąb.
Drugi, który zresztą prowadził firmę studniarską i którego wynajęłam do wydrążenia studni, znalazł miejsce wody w tym samym obszarze, wytyczył punkt na podstawie profesjonalnej różdżki i znalazł wodę na głębokości 12 metrów.
Jednak pompa ciągnąca wodę ma zasięg 7 metrów i radzi sobie w zupełności, co oznacza, że pierwszy różdżkarz określił poziom lustra wody w studni, a nie jej źródła.
Jeszcze, spotkałam się z tym, że na niektórych terenach jest spora opłata za kopanie własnego ujęcia wody i trzeba występować o pozwolenie. Tak jest w okolicach Tarnowa np.
Pozdrowienia
Ewa S.
Nasza działka to było orne pole , więc na razie zadrzewienia są młode , nie liczac 1500 drzew które sami posadziliśmy osobiście( intuicyjnie zrobiliśmy żywopłot od strony największych wiatrów ) i powiem Wam , że zamiar posadzenie 600 80 cm drzew w weekend to głupi pomysł bo pod koniec prawie płakaliśmy nad szpadlami we dwójkę z mężem , na szczęście sąsiad się zlitował i trochę nam zaorał , wtedy idzie błyskawicznie :))
OdpowiedzUsuńZnajomy za to zrobił nam odwierty do budowy i wszędzie woda dopiero 1,5m 2m
Ujęcie musimy mieć sporo głębiej niż 10m , bo wspomniany sąsiad hoduje świnie :)), tak mi się przynajmniej wydaje
Ciekawe. Może od strony sąsiada warto posadzić żywopłot z wierzby lub żywokost lekarski - one mają bardzo baardzo duży apetyt na azot, fosfor, potas (czyli tych wszystkich "dobrodziejstw" co się możesz spodziewać u świń). Żywokost ma system korzeniowy sięgający 2 metrów (i chyba więcej).
OdpowiedzUsuńCo do ujęcia wody... Może lepsza będzie właśnie płytsza studnia, bo odchody świńskie nie będą miały możliwości spłynięcia do Waszego ujęcia?
Głębsza studnia to teoretycznie większa "szansa", że zanieczyszczenia spłyną z innych obszarów. Wszystko zależy od konkretnej struktury geologicznej Waszego terenu. Tak na chłopski rozum mi się tak wydaje.
Jeśli użyje się ww roślin, to może to stanowić swego rodzaju filtr wodny. Trzeba uwzględnić, że będzie ona przestawał działać zimą (z wiadomych względów).
Istnieją również jakieś grzyby, których grzybnia sięga głęboko w ziemię i pobiera bardzo dużo biogenów (NPK)...
Jeśli Wasze ujęcie wody jest niżej niż chlew sąsiada, to koniecznie filtr odwróconej osmozy (czy inny dobry). Raki żołądka i inne tego typu dziadostwa właśnie z takich rzeczy się biorą i z magicznych szamb, których nie trzeba opróżniać przez kilka lat, mimo, że są intensywnie użytkowane.
@Ewa S
Ile bierze taki różdżkarz?
Pierwszy wziął 60 złotych. Drugi miał tę usługę w ramach wiercenia. Spotkałam się też z ceną 100 złotych. Pozdrawiam, Ewa S.
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze taki kruczek. Jest przepis, że każde wiercenie głębinowe poniżej jakiejś określonej głębokości (nie pomnę dobrze, ok. 30-40 metrów) wymaga zezwolenia urzędowego.
"...wymaga zezwolenia urzędowego."
OdpowiedzUsuńA jakże:)
Dlaczego niby miałoby być dozwolone coś co może wymagać zezwolenia?
Dzięki za cennik.
Rozumiem, że jak by się chciało wodę mineralną butelkować, no ale na potrzeby gospodarstwa?
Dobrym rozwiązaniem na własną wodę jest wspólny z sąsiadami wodociąg . Tam gdzie się wybudowałem jest wodociąg wiejski płaci się nieco ponad 1zł za m3 wody , nie ma tego co w mieście gdzie 1 m3 wody 3 zł , a odprowadzenie drugie 3 zł . U moich rodziców na wsi jest tylko roczna opłata konserwacyjna ok. 50 zł . Warto na ten temat porozmawiać z sąsiadami .
OdpowiedzUsuńSąsiad , który mieszka powyżej mnie i ma słabe ciśnienie zaproponował wykorzystanie żródła wody z góry - wtedy woda jest bezpłatna , pod własnym ciśnieniem .
Przy kopaniu fundamentów wykorzystałem sprzęt ciężki do wykopania dwóch studni głębokich na 4 kręgi przy granicy w obniżeniu terenu . Płynie tam mały potok , więc wody nie braknie , a kiedyś wykorzystam do podlewania .
Cedric
Dobry pomysł Cedricu. Wie ktoś może ile wynosi cena za m3 wody gdy ma się studnię? Chodzi mi o koszta z uwzględnieniem kosztów energii do wypompowania i konserwacji sprzętu.
OdpowiedzUsuńa propos głębinowych studni. zezwolenie jest wymagane (firma wiercąca studnie, jeśli nie znajdzie wody do pewnej głębokości przerywa robotę na tej głębokości, chyba że... no, wiadomo, ale o tym sza), gdyż każdy głęboki odwiert obniża poziom wody gruntowej i pitnej w jakimś określonym promieniu, zatem wywiera wpływ na obszar o wiele większy, niż działka. Tworzy się nisza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa S.
Rzeczywiście, ma to uzasadnienie. A tak w ogóle to wimy, rozumimy :)
OdpowiedzUsuńBłagam! Dajcie spokój z różdżkarzami i innymi szamanami!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Anonimowy co masz do różdżkarzy - to sprawdzona metoda (w przypadku dobrego różdżkarza). Ewa S. opisuje, że jeden z wykonawców odwiertów korzysta z tej metody. Musi być to skuteczne, bo chyba nie robi tego, by zabawić klienta?
OdpowiedzUsuńSzamani wbrew pozorom mają ogromną wiedzę nt. ziołolecznictwa (i nie tylko)... A że na czarach się znają przy okazji ;) to w czym to szkodzi?
To jest dokładnie to co z szamanami - jest jakaś rzeczywista wiedza (szaman oryginalny - zioła, zwierzęta itp - różdżkarz z przykładu - zauważył drzewo wodnolubne). Ale jest też cała ta otoczka - magia czy też jakaś różdżka. To jest naprawdę niesamowite - każdy ci powie, że w magię nie wierzy a wielu to w działania różdżkarzy wierzy, w stosuje homeopatię i czyta z uwagą horoskopy.
OdpowiedzUsuńW horoskopy wieżę, z tym, że tylko te dobre. Te złe uważam, za ciemnotę i zabobon;)
OdpowiedzUsuńJeden mój znajomy, inżynier zna się na różdżkarstwie. Sam to stosował. Jest to ostatnia osoba, którą bym podejrzewał o stosowanie magii, bo to prawdziwy katolik jest. Nawet z gatunku tych "przedsoborowych".
mam problem czy remont starego szamba wymaga zgłoszenia i ile się na nie czeka
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wartościowy wpis. Super
OdpowiedzUsuń