Dlatego dzisiejszy wpis będzie traktować o tym, jak wykorzystać zasoby z nie swojego terenu - brak lub niedostatek jakichś surowców nie powinien być przeszkodą - wystarczy dobrze zakombinować.
Zacznijmy od wytwarzania żyzności. Załóżmy, że właśnie skończyła się budowa domu, chcemy zabrać się za zakładanie ogrodu. "Gleba", czy może trafniej mieszanina cementu, piachu, styropianu, gruzu i innych różnych dziwnych substancji to jak zapewne domyślacie się nie jest idealne medium do sadzenia truskawek, sałaty, czy chociażbyś drzewek owocowych. By móc sadzić rośliny można kupić wywrotkę ziemi, albo dwie. Można też zastosować ściółkę.
Zwykle na jesień ludzie mają pełno liści. Cześć ludzi również nie kompostuje swoich "odpadów" ogrodowych, tylko je wyrzuca. Jeśli jesteśmy w dobrych stosunkach z takimi sąsiadami można zostawić im dużą, plecioną siatkę plastikową (taką jak babcie używają ;) Regularnie będzie się odbierać taki pakunek i dzięki temu powoli zwiększać poziom materii organicznej w glebie - czyli zwiększać żyzność. Oprócz tego, że zwiększymy żyzność gleby to przyczynimy się do ochrony środowiska - z gnijącej materii organicznej powstanie metan (gaz cieplarniany) a nasze wyspiaka śmieci starczą nam na krócej.
Następnym sposobem jak wykorzystać cudze surowce są pszczoły - do ich posiadania nie potrzeba bardzo dużo miejsca a produkują nam pokarm wykorzystując duży, nie nasz obszar. Nie jest to metoda całkiem "na sępa" ;) bo osoba, która dostarcza naszym pszczołom pożytek ma lepiej zapylone rośliny - osiąga zatem potencjalnie wyższe plony.
Kolejna metoda na darmowe (po poniesieniu początkowych kosztów;) surowce to zbudowanie budek lęgowych dla ptaków. Jeśli umieścimy je na naszej posesji , to ptaki będą zjadać owady i małe owoce - te zaś posiadają w sobie dużo fosforu. Odchody ptaków zatem również są bogate w fosfor (oraz azot i mikroelementy). Widziałem w sklepie 200g opakowanie guano za kilka złotych - możemy mieć świeże, niemal za darmo. Taka budka lęgowa to nie tylko mała fabryka nawozów fosforowych, ale również lokalny punkt ochrony roślin. Jeśli zbudujemy budkę dla sikor, to możemy mieć świadomość, że jedna taka rodzina zje około 70 kg larw i owadów, głównie szkodników.* Znowu realizowana jest zasada każdy element spełnia minimum dwie funkcje.
Następny punkt jest bardzo ważny - to woda
Sposób ten ma wielkie znaczenie na bardzo dużą, jak i małą skalę.
W Polsce średnia opadów to około 600 mm na rok. W niektórych miejscach jest bardziej mokro (góry) w niektórych (Wielkopolska i Kujawy) bardziej sucho. Nie oznacza to jednak, że dysponujemy tylko taką ilością wody. Oczywiście możemy użyć studni i pompy... Jednak na dużą skalę jest to drogie do zainstalowania i niepotrzebnie zwiększa to koszta produkcji (prąd, amortyzacja pomp). Można wykorzystać przecież wodę sąsiada "z góry" - skoro on wody nie szanuje, to czemu my mamy z niej nie korzystać?
Obrazek tłumaczy o co chodzi:
Kliknij, żeby powiększyć. Na czerwono zaznaczona jest teoretyczna działka. Kolorem srebrnym zaznaczyłem skąd na działkę może potencjalnie płynąć woda. Niebieska strzałka pokazuje koryto wydrążone przez erozje wodną. Widać zatem dobrze, że woda jest tylko, że w czasie deszczu szybko spływa do morza, zamiast być produktywnie wykorzystana w tym suchym i podatnym na pożary kraju Ile wody zatem jest do dyspozycji, skoro średnie opady w Grecji to około 400mm na rok? Może odpowiednik 4000mm, może więcej. Trzeba tylko ją zmagazynować w czasie obfitości- najlepiej w za pomocą swalei i żyznej, wyściółkowanej gleby... Zdjęcie zrobione przez Aleksandrę Majdę w Diros, Grecja.
Warto wspomnieć, że można sprawić, że ludzie będą nam płacić za to, że będą nam dawać surowce.
Zatem czego mogą nas nauczyć terroryści o ochronie środowiska i permakulturze? Tego, że jednej osoby odpad jest kogoś innego surowcem. W przypadku terrorystów mam na myśli pożądane przez nich odpady promieniotwórcze, które są dla normalnych ludzi... odpadem. A dla terrorystów materiałem do produkcji brudnej bomby.
Brudna bomba nie jest teoretycznie (bo nigdy nie została jeszcze zastosowana) bardzo skuteczna w zabijaniu ludzi, jednak jest skuteczna w sianiu paniki i niszczeniu gospodarki.
My, perma-kulturyści ;) powinniśmy starać się przetwarzać swoje odpady na miejscu. Odpady, czy zanieczyszczenia to przejaw źle zaprojektowanego systemu.
*Wie może jakiś pszczelarz, czy sikorki zjadają pszczoły?
A Ty co o tym myślisz?
Zjadają i to dość bezczelnie bo jak nie maja co to zjadają pszczoły z wylotu ula - ale nie są w stanie aż tak bardzo uszczuplić kolonii. Bardziej szkodzą jesienią, kiedy szukając pokarmu stukają w ul aby pszczoła wyszła i mogła ją zjeść. Wtedy denerwują całą rodzine przez co może nie przezimować. Ale to bardziej hipotetyczna sytuacja, bo ja sie z taką nie spotkałem - widocznie sikorki preferują inne owady. Ale na bezrybiu rak też ryba...
OdpowiedzUsuńCzy to oznacza, że 'wyciszenie' ula pomoże pszczołom?
OdpowiedzUsuńPszczoły podczas zimowania zbierają się w jednym miejscu ula w tzw.: kłąb i siedzą jedna koło drugiej trzymając się sąsiadki, dzięki czemu mogą sie ogrzać. Kiedy temperatura otoczenia znacznie spada, ich metabolizm zwalnia. Wewnątrz kłębu pszczoły zjadają zapasy(miód albo cukier) i grzeją się ciepłem innych pszczół. Gdy się najedzą i ogrzeją, wychodzą na zewnątrz kłębu aby zziębnięte pszczoły mogły się ogrzać. Wszystko dzieje się trochę w zwolnionym tempie. Kiedy jednak coś zastuka koło ula albo co gorsza w ul, pszczoły czując drgania denerwują się i zaczynają się rozchodzić po ulu w poszukiwaniu przyczyny/winnego. Powoduje to zaburzenie ich rytmu życia, wychłodzenie kłębu i śmierć niektórych pszczół. Jeżeli sytuacja się powtarza, rodzina osłabnie albo nawet zginie. Wiec pasieka powinna się znajdować w ustronnym miejscu, z dala od ludzi, dróg, zwierząt domowych, warsztatów, itp.
OdpowiedzUsuńJako, nie wiem jak można by wyciszyć ul. Ale jeśli pszczoły są zdrowe, mają co jeść i nic im nie hałasuje to powinny przezimować bez problemu.
Życzliwy pszczelarz :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńSikorki potrafią osłabić pszczoły, a nawet doprowadzić do upadku rodziny.
Cały temat:
http://free4web.pl/3/2,92259,225699,7864955,Thread.html
Pozdrawiam
Mark0wy
Dzięki za linka i informacje.
OdpowiedzUsuńMiałem dobrą teorię :) by sztucznie podnieść populacje sikor (poprzez budowanie budek lęgowych i dokarmianie zimowe) dzięki temu populacja większości szkodników owadzich byłaby dość znacznie ograniczona. Niestety teoria nie pasuje do rzeczywistości. Tym gorzej dla rzeczywistości ;)
"Miałem dobrą teorię :) by sztucznie podnieść populacje sikor"
OdpowiedzUsuńSztuczne podnoszenie czegoś w przyrodzie często powoduje nierównowagę, a potem wahnięcie wahadła w drugą stronę. Nadmiar sikor zagrozi pszczołom, bo szybko wytępią one szkodniki i zaczną przymierać głodem (pisałeś kiedyś o mszycach i biedronkach - tutaj jest to samo).
Wg mnie trzeba spróbować trafić w 'złoty środek', zamiast nadmiernie podnosić populację. W efekcie powinna być stabilna populacja i szkodników i sikor. Bo z istnieniem pewnej ilości szkodników trzeba się pogodzić, a walczyć jedynie z ich nadmiarem.
Niezależnie od tego warto próbować zabezpieczać ule :)
Racja.
OdpowiedzUsuńChodzi o to, że trudno określić co jest "naturalną populacją sikor" w okolicy. Jakby nie było większość terenu Polski, to tereny przez człowieka przekształcone. Nie ma "naturalnych" dziupli, bo nie ma aż tyle takich starych drzew. Dokarmianie zimowe jest rzeczywiście całkowicie "nienaturalne".
Zastanawia mnie również, czy dałoby się w ten sposób zwalczyć szrotówka kasztanowcowiaczka...
Warto pamiętać i o 'nocnych' tępicielach owadów, czyli nietoperzach.
OdpowiedzUsuńWystarczy zapewnić im miejsca do nocowania i zimowania (odpowiednie budki), a odwdzięczą się nam np. ograniczeniem populacji komarów (500 komarów/noc/nietoperza).
No i nie wyjadają pszczół z ula :)
Racja, i jeszcze guano wytwarzają :)
OdpowiedzUsuńCzytałem o ludziach, którzy całe pomieszczenia przystosowują do kolonii nietoperzy. Na ziemi rozpościerają duże folie i zbierają raz w roku z nich ten cenny bogaty w fosfor i mikroelementy nawóz.
W Gnieźnie w parku miejskim założyli chyba budki dla nietoperzy. To co się wieczorem nad stawkiem działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Stawek a raczej przeżyźnione bajoro od zawsze było wylęgarnią komarów. Wieczorem latem nie dało się wysiedzieć tak żarły. Po zainstalowaniu budek i fontanny populacja komarów drastycznie spadła.
Nad stawem w ciągu minuty nietoperze przelatywały kilkanaście razy.
Nie zdawałem sobie sprawy że nietoperze tępią tyle komarów i dają cenny nawóz. Coraz bardziej je lubię.Dzięki za informacje. Popracuję w temacie skrzynek. Czy ktoś ma jeszcze jakieś doświadczenia z nimi związane?
OdpowiedzUsuńTakie budki zarówno dla nietoperzy jak i dla ptaków to może być prawdziwa fabryka nawozów, bo przecież żerują na dużo większym terenie niż nasz a dużą część czasu spędzają na naszej działce, co sprawia, że stosunkowo dużo odchodów wydalają.
OdpowiedzUsuńhttp://www.cleanairgardening.com/batguano.html
W tym linku jest na sprzedaż (w USA) 10 funtowa (4,7kg) paczka suszonego guana za cenę 35 dolców...