Marketing jest bardzo ważny, zwłaszcza w produkcji ekologicznej.
Jak znaleźć klienta, który zapłaci za żywność odpowiednią cenę, która uczciwie wynagrodzi trud włożony w jej produkcję?
To pytanie zadaje sobie większość rolników, czy ogrodników a zwłaszcza producenci żywności ekologicznej. Rynek w Polsce na produkty ekologiczne jest mały, co powoduje, że często rolnik ekologiczny nie jest w stanie dostać ekstra za to, że produkuje ekologicznie. Koszty zwykle jednak są wyższe lub produkcja jest niższa niż w gospodarstwie konwencjonalnym (gdy się zasady permakultury dobrze zastosuje to jedno i drugie dużo lepiej wygląda). Przeczytaj wpis o niszach ekologicznych w permakulturze i jak zwiększyć wydajność pastwiska pięciokrotnie.
Zatem co można z tym zrobić?
Stworzyć więź z klientem - do tego nie potrzeba mieć działu marketingu z budżetem w wysokości setek tysięcy złotych.
Wystarczy darmowy blog. Celem prowadzenia takiego bloga jest informowanie o tym, jak się rzeczy mają w gospodarstwie, czy jest plaga szkodników, czy zdrowie krowy, która chorowała się poprawiło, jak tam świnki się mają... W skrócie opisuje się normalne, codzienne życie w gospodarstwie. Dość istotne jest by prowadzić produkcję ekologiczną. Nie trzeba mieć do tego certyfikatu, ważne by czytelnicy bloga wiedzieli jak się rzeczy mają. Od czasu do czasu można coś napisać o szkodliwości GMO, pestycydów w żywności - to przyciągnie ludzi szukających informacji.
Trudno oczekiwać, że ludzie będą kupować Twoje truskawki jak będziesz opisywał tego typu rzeczy:
"Wczoraj na truskawkach pojawiła się szara pleśń, nie ma się jednak co martwić, bo jak tylko zauważyłem to opryskałem pole podwójną dawką fungicydów. Jak tylko minie okres karencji, to będzie można jeść te smaczne i bogate w witaminy owoce. Wyobraź sobie ten cudowny smak świeżo zerwanych truskawek. Daję specjalną zniżkę w wysokości 10% dla Czytelników. Wystarczy użyć hasła "Lubię Bloga Zdzicha-Rolnika" :)"
Rozumiecie o czym piszę? Dlatego ważne jest by produkować żywność ekologiczną, ewentualnie starać się przejść na taką produkcję. Ludzie to kupią, całkiem możliwe, że nawet przyjadą do Twojego gospodarstwa, by te produkty sami odebrać. W ten sposób zmniejszasz koszta transportu i pośredników. Może uda Ci się w ten sposób rozpocząć program zwany "Rolnictwo wspierane przez wspólnotę"? Zwykle taki model sprzedawania żywności jest możliwy blisko dużych miast, gdzie ludzi chcących zdrowo jeść jest więcej.Można też zdywersyfikować dochód i zająć się agroturystyką - wtedy rynkiem w jakimś sensie będzie cała Polska. Jeśli stworzy się leśny ogród, może to przyciągną ludzi jego pięknem, a gospodarzowi dostarczyć ciekawych, rzadkich roślin, które można serwować klientom (za odpowiednią cenę). To sposób na wyróżnienie się.
Oto amerykański przykład takiego bloga rolniczego - również na bloggerze (czyli strona internetowa jest za darmo) The Beginning Farmer (Początkujący rolnik). W Polsce również są już takie blogi rolnicze. Jednym z nich jest blog Indianki Rancho na Mazurach Garbatych.
Indianka opisuje w nim z jakimi trudnościami przychodzi jej się zmierzyć i jak je przezwycięża. Opis bloga dużo tłumaczy o czym Indianka Pisze:
"Codzienność na Mazurach Garbatych. Blog samotnej emigrantki z miasta, wielbiącej naturę i życie w harmonii z nią, wiodącej sielskie życie na rancho zakłócane od czasu do czasu brutalną lokalną specyfiką regionu... Prawdziwe życie na wsi mazurskiej, nie żadne obłudne, lukrowane pierdoły ;)"
Dość istotną częścią takiego przedsięwzięcia jest możliwość osobistego odbioru produktów, czy odwiedzane gospodarstwa - dzięki temu dokonuje się również "inspekcji" warunków produkcji żywności. Widząc jak prowadzona jest produkcja można mieć pewność, że żywność jest naprawdę zdrowa (mimo, że rolnik może nie posiadać certyfikatu ekologicznego.
Inny sposób na promowanie działalności permakulturowej jest odpowiedni marketing (najlepiej łączyć bloga i zasadę, którą zaraz opiszę).
Niedawno odpowiadałem na wiadomość jednego z Czytelników bloga. Zajmuje się on produkcją mleka. Myśli o tym, by produkować sery żółte, gdyż to pozwoli uzyskiwać większy dochód. Doradziłem mu by pomyślał o tym, by karmić swoje krowy drzewami :) Konkretnie karaganą syberyjską, oliwnikami, morwą białą, wierzbą...
W ten sposób jego ser żółty nie będzie zwykłym serem żółtym, ale będzie serem żółtym z mleka od krów jedzących drzewa :) W marketingu ważne jest by się wyróżniać - myślę, że taki sposób wyróżni go z tłumu producentów mleka/sera.
Jeśli stworzysz blog rolniczy i zajmujesz się produkcją żywności ekologicznej zgłoś się do mnie po napisaniu kilku postów. Chętnie Cię podlinkuję.
Zdjęcie pochodzi ze strony Speak Media Blog
A Ty co o tym sądzisz?
Na wstępie (jako ze to moj pierwszy komentarz) gratuluje blogu. Forma jak i ogolna koncepcja godne nasladowania!
OdpowiedzUsuńDzisiejszy temat porusza dosc wazna kwestie. Nie tyle moze marketingu co informacji o produkcie. Czesto producenci czy to zywnosci czy ubran, urzadzen rtv/agd, chemii itp itd skupiaja cala sile w wypromowaniu produktu co nie jest tożsame z podaniem informacji o nim. Np. duza siec (nie chce wchodzic w szczegóły) "polskich" ubran to defacto import z chin. Czesto zdarza sie ze takie produkty są opatrzone polskim kodem kreskowym (590....) co juz wprowadza lekko w błąd. Internet jest doskonałym narzędziem do informowania i idea wykorzystania blogów do promocji swoich gospodarstw wydaje sie bardzo dobra. Na tyle, że mozna by przeszepić ją szerzej (oczywiscie korzystali by ci producenci którzy nie mają sie czego wstydzić) - co dla konsumenta mogloby byc tylko i wyłącznie na korzyść.
Przy okazji zapytam : czy znalazl sie chetny do zrobienia strony ?
Witamy na blogu wiktorku:)
OdpowiedzUsuńRacja. Z tą informacją nie jest najlepiej. Raz potrzebowałem sól morską do eksperymentu i musiałem spędzić w sklepie ponad pół godziny, by znaleźć odpowiednią sól, która nie była przetwarzana zbyt mocno i posiadała naturalny poziom NaCl
Jeszcze do strony się chętny nie znalazł.
Ze względu na niedostosowanie polskich ferm kurzych do wymogów unijnych może dojść do likwidacji wielu ferm.
OdpowiedzUsuńhttp://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,7702797,Jajecznica_tylko_dla_bogatych__To_niewykluczone.html
Wg mnie jest to szansa dla tych, którzy mają jajka od biegusów. Bo ceny prawdopodobnie wzrosną ze względu na spadek podaży.
Rzeczywiście szansa... Dziwne, że ludzie inwestujący grubą kasę w te kurniki nie wiedzieli o tych zmianach...
OdpowiedzUsuńKtoś straci, a ktoś zyska.
OdpowiedzUsuńTo nie pierwszy raz gdy 'dobrze poinformowani' i mający odpowiednie źródła finansowania wzbogacą się kosztem pozostałych.
To stara jak świat metoda tworzenia oligopoli: wystarczy odpowiednio dużo regulacji i przepisów, a w efekcie na rynku utrzyma się jedynie kilka największych podmiotów.
Niestety rzeczywiście tak jest. Doxa kiedyś napisał dobrze pasujący tu tekst (cytat z głowy):
OdpowiedzUsuń"Położył się spać praworządnym obywatelem, obudził się kryminalistom"