Z żyznością gleby i kompostem jest jak z życiem - niekoniecznie ten który najwięcej "robi" ma najlepsze rezultaty.
Robienie kompostu to sposób na zmniejszenie objętości odpadów organicznych oraz (jeśli wykorzystamy kompost na miejscu) sposób na zamknięcie cyklu obiegu wielu pierwiastków. Kompost to również świetny produkt, który poprawia strukturę gleby.
Jak zatem można być przeciwko robieniu kompostu? To tak jakby było się przeciwko małym kotkom czy niewycinaniu pierwotnych puszczy.
Kompost wbrew pozorom ma również swoje ujemne strony. Dokładnie rzecz biorąc to nie sam kompost a proces jego tworzenia.
Po pierwsze proces kompostowania jest dość energochłonny- trzeba materiały na kompost przenieść na odpowiednie miejsce (kompostownik), potem jeszcze należy wszystko układać w odpowiednich proporcjach następnie od czasu do czasu wypadałoby taką pryzmę kompostową przerzucić. Na koniec trzeba gotowy kompost rozrzucić na grządki (czy tam gdzie jest potrzebny).
Konsekwencje zaniedbania (brak przerzucania) jest przeciągnięcie całego procesu kompostowania do roku a nawet dłużej i większe straty substancji nawozowych.
Jeśli natomiast brak nam wiedzy dotyczącej odpowiedniego kompostowania to doprowadzamy do nadmiernych strat różnych cennych substancji z kompostu (azot się ulatnia, fosfor jest wypłukiwany, a węgiel utleniany...) Sprawia to, że nasz kompost staje się gorszym nawozem. Przy okazji zanieczyszczamy wody gruntowe...
Zaniedbywanie i brak wiedzy dotyczące kompostowania to połączenie najgorsze. Niestety z moich obserwacji wynika, że również najbardziej popularne...
Jakie zatem są alternatywy?
Na skalę przydomowego leśnego ogrodu najlepiej jest wrzucić produkty, które normalnie byśmy chcieli kompostować na grządki, jako ściółka. W przypadku odpadów kuchennych najlepiej włożyć je pod ściółkę - w myśl przysłowia "co z oczu to z serca" (cienkie warstwy). Tego typu działanie ma dużo korzyści:
- Ogranicza się nakład pracy - nie trzeba kompostu przerzucać, rozrzucać itp. Wystarczy raz położyć i już gotowe.
- Zwiększamy populację dżdżownic i innych pożytecznych organizmów na grządce (czyli tam gdzie są one naprawdę potrzebne) a nie 15 metrów dalej (na pryzmie kompostowej)
- Nie dochodzi do strat substancji nawozowych - wszystko wykorzystywane jest od razu przez rośliny rosnące nieopodal.
- Nie dochodzi do zanieczyszczenia wód gruntowych (z ww powodu).
- Gleba i rośliny dostają substancje odżywcze stopniowo a nie dopiero wtedy gdy my będziemy mieć czas rozrzucić kompost na grządkach.
- potrzebujemy kompostu do wysiewania nasion/robienia sadzonek/aktywnie napowietrzanej herbatki kompostowej
- dysponujemy dużą ilością odpadów o wysokiej zawartości azotu (np.odpady kochenne) przykładowo gdy odbieramy resztki kuchenne ze stołówek, internatów, sklepów...
- chcemy zmniejszyć objętość obornika/odpadów (dużo łatwiej rozprowadzić 20 ton kompostu niż 40-50 ton obornika)
- chcemy pozyskać energię z procesu kompostowania
- mamy toaletę kompostową
- lubimy robić kompost i chcemy się odstresować
Masz może jeszcze inne spostrzeżenia na temat kompostu?
Jak się trochę ogarnę, to dam u siebie jakiś fotoreportaż z naszej "pustyni", gdzie już prawie rok zrzucamy obornik. Wzeszło pięknie żyto (ze słomy) i owies, a w miejscu, gdzie z natury tylko mchy i porosty rosły, jest wcale zielono. Oczywiście, to w sumie przypadek i nie ma nic wspólnego ani z tym, co Pan proponuje, ani z tzw. "dobrą kulturą rolną" - ale i tak jest śmiesznie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGdyby ktoś miał bardzo mało ziemi a chciał coś uprawiać na niewielką skalę to polecam
OdpowiedzUsuńhttp://www.windowfarms.org/
@Pan Jacek
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością
@cedric
Ciekawa sprawa. Sam zamieniłem mój balkon w teren o intensywnej produkcji pomidorów, nasturcji i ziół. Wkrótce może zacznę karmę dla zwierząt tam hodować :D