czwartek, 12 listopada 2009

Permakultura a weganizm - czyli jak wyżywić świat?

Dzisiejszy post dotyczyć będzie kwestii wyżywienia, a mianowicie tego, czy idealną dietą dla świata byłby weganizm (dieta oparta na całkowitym wyeliminowaniu produktów pochodzenia zwierzęcego, w tym mleka, jajek, miodu).

Wiele źródeł informuje, że do wyprodukowania 1kg białka zwierzęcego potrzeba 10 kg białka roślinnego.

Jak wiadomo im dalej w łańcuchu pokarmowym, tym mniejsza ilość energii dostępna jest na danym poziomie. Już tłumaczę obrazowo(dane nieprawdziwe i z głowy).
1 ha może utrzymać populacje:

10000 koniczyn
10 zajęcy
1 lisa
0,1 wilka

Dość intuicyjnie każdy zdaje sobie sprawę, że więcej ludzi można wyżywić karmiąc ich soją, niż wołowiną, czy wieprzowiną.

Główną tego przyczyną jest strata energii powstała podczas:
ruchu zwierzęcia, podtrzymanie podstawowych procesów życiowych, produkcje ciepła.

Sprawa wydaje się oczywista.. Zwierzęta to marnotrawstwo, skoro by wyprodukować 100kg wieprza potrzeba ~300kg paszy. Jak to zazwyczaj w życiu, nic nie jest tak oczywiste na jakie wygląda..

Przy odpowiednim zaprojektowani naszego systemu zwierzęta mogą sprawić, że z danego obszaru ludzie będą uzyskiwać więcej żywności niż bez zwierząt. Jak to możliwe?


1.Zwierzęta mogą zjadać resztki po ludziach. Słowo "pomyje" pochodzi od wody ,w której myto naczynia. Pomyje później dawano świniom, lub nie mile widzianym gościom;)

2.Zwierzęta mogą zjeść żywność, która w innym wypadku byłaby zmarnowana (np.kiepskiej jakości spady w sadzie zjedzone przez świnie czy ziarno, które osypało się na pole w czasie zbioru zjedzone przez kury)

3.Zwierzęta mogą jeść trawę:) Tradycyjnie gęsi były wypasane w sadach. Co zapewniało wyższe zbiory, gdyż ograniczało żywotność trawy - największego konkurenta drzew.

4. W dawnych czasach świnie jadły ludzkie odchody

5.Dzikie zwierzęta mogą zostać zjedzone. Zabijanie zwierząt w celu kontroli ich
liczebności (np. zajęcy/saren/jeleni/dzików) i nie zjadanie ich to zwykłe marnotrawstwo. Ww zwierzęta nie są oczywiście "wydajne" w konwersji paszy - roślin w mięso, ale nie o to przecież chodzi by zabić/zniszczyć wszystko co nie jest najbardziej wydajne.

6.Dobrze oblatane przez pszczoły miodne rośliny (przy innych warunkach również dobrych) mogą dać plon kilka razy wyższy, niż w przypadku gdy ich nie ma ( głównie chodzi o drzewa i krzewy owocowe, natomiast dobre zapylenie zwiększa plony rzepaku do 30%). Skoro mamy pszczoły w celach poprawy zbiorów, to czemu nie zbierać miodu/wosku/propolisu?

7.Projektanci permakulturowi w Azji wschodniej opracowali sposób uprawy ryżu w którym wykorzystuje się kaczki i ryby do kontroli chwastów oraz azolli (rośliny wodnej, która za pomocą sinic wiąże azot z powietrza). Plony ryżu są wyższe niż w "normalnie" zarządzanym polu. Dodatkowo jest jeszcze białko i tłuszcz w postaci ryb i kaczek. W tak zarządzanym systemie  ogranicza się również zużycie herbicydów oraz ilości larw komarów rozmnażających się na polu ryżowym (istotny czynnik w zapobieganiu malarii).

8.Świnie mogą jeść odchody innych zwierząt... właściwie jest to dla nich zdrowe! W przeszłości biedacy zbierali z ulicy odchody koni i karmili nimi swoje świnie.

9.Zwierzęta mogą paść się na obszarach w których uprawa roślin jest nieopłacalna, niemożliwa lub niepożądana z powodu kruchości środowiska naturalnego. Przykłady to łąki wysokogórskie wykorzystywane pod wypas zwierząt, rolnictwo na większości obszaru dawnego Tybetu czy stepy Mongolii.

Oczywiście sposoby wymienione przeze mnie(poza 6 i 7) sprawdzają się tylko na małą skalę. Nie mniej stanowią dowód na to, że w dobrze zaprojektowanym systemie zwierzęta mogą zwiększać plony.

Proszę zostaw komentarz, jestem ciekaw tego co myślisz, chętnie również odpowiem na Twoje pytanie.

7 komentarzy:

  1. Miło że ktoś to zauważył. Bardzo często czytając strony i blogi "eko" czuję się znienawidzonym barbarzyńczą tylko dla tego że jem mięso.
    Oczywiście żal mi zwierząt, z którymi przemysł spożywczy się zbytnio nie liczy... Saram się również ograniczyć spożycie mięsa (polecam kotlety sojowe!) jednak nie jestem przekonany do całkowitej rezygnacji z mięsa, a własnych zwierząt, jako mieszkaniec bloku, nie mam jak hodować.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Corch, takich przykładów jest sporo. Czy lew jest niemoralny bo zjada antylopy? Czy kura jest niemoralna, bo oprócz ziarna zjada robaki?

    W chwili obecnej jedzenie mięsa wiąże się z dość nieciekawymi warunkami życia zwierząt (zwłaszcza drobiu, wieprzowiny). W mniejszym stopniu dotyczy to wołowiny i jagnięciny. Nie dotyczy to zaś dziczyzny (takiej z lasu).
    Będę musiał napisać kilka kolejnych przykładów, bo udało mi się je poznać, jak zwierzęta podnoszą plony.

    Soi staram się unikać niemal jak ognia, a zwłaszcza produktów z niefermentowanej soi.
    Polecam przeczytanie moje artykułu na ten temat:
    http://permakulturnik.blogspot.com/2010/01/gmo-niewygodny-list-i-jeszcze-bardziej.html

    http://permakulturnik.blogspot.com/2010/01/odpowiedz-z-vitalpolu.html
    Jeśli władasz w miarę dobrze angielskim, to polecam również lekturę strony fundacji Westona Prica, zwłaszcza część zwaną "alarm sojowy"
    http://www.westonaprice.org/soy-alert.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tej soi :(
    Kotlety sojowe pomagały mi zmniejszyć ilość mięsa w diecie, a tu taki cios/alarm ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Corch, bez paniki - Sante sprzedaje soję bez GMO

    "Nieciekawe" (lepszym słowem byłoby w niektórych wypadkach katastrofalne) warunki życia zwierząt dotyczą również tzw wołowiny (słyszałeś o kojcach porodowych?). Odnośnie tzw dziczyzny - uciekanie w popłochu przed nagonką czy kilku godzinne umieranie w cierpieniach po nieśmiertelnym postrzeleniu, bo mysliwy czeka kilka godzin aż zwierzyna opadnie z sił, trudno nazwać brakiem "nieciekawych" warunków życia.

    Cytat ze strony fundacji weston price: "Dr. Price's research demonstrated that humans achieve perfect physical form and perfect health generation after generation only when they consume nutrient-dense whole foods and the vital fat-soluble activators found exclusively in animal fats." - jak widać ta fundacja ma pewną agendę i punkt widzenia który stara się udowodnić i propagować. Mają do tego prawo rzecz jasna :)

    Ale jeśli już wolno cytować organizacje które mają agendę i chcą dowieść swojej prawdy, to czemu nie poczytać o soji np tutaj (raport 60+ stron o soi z obszerną literaturą, żeby nie było - widzę reklamy producentów wyrobów sojowych): http://www.vegetarian.org.uk/guides/THE-SOYA-STORY.pdf

    Z prawdą jest jak z dupą - każdy ma własną

    Jeśli chodzi o spożycie soi przeze mnie, to może raz/dwa na tydzień (a jestem weganinem), jest tyle innych fajnych warzywnych źródeł białka że ograniczanie się tylko do soi uważam za kiepski pomysł

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt, większość zwierząt hodowlanych życia nie ma zbyt dobrego, choć z drugiej strony nie wszystkie zwierzęta w Polsce są z ferm przemysłowych. Zdecydowanie lepiej dla zwierząt jak i dla jedzących je później ludzi będzie jeśli zwierzęta będą z wypasu pastwiskowego.

    Jakoś jednak zwierzę musi umrzeć. Te dzikie nie umierają ze starości (no może poza naprawdę dużymi (żubrami) a i to dlatego, że nie ma drapieżców szczytowych (wilków i niedźwiedzi). Człowiek wybił drapieżniki to teraz ich miejsce musi zająć i zabijać nadmiar zwierząt - inaczej doprowadzą do degradacji środowiska.

    W naturze zwierzęta też giną w podobnych a nawet gorszych okolicznościach - do głowy przychodzi mi waran z Komodo. Ogólnie to strasznie niefajnie jest być ofiarą...

    Fundacja Westona A. Pricea zajmuje się popularyzacją odkryć tego dentysty. On swych odkryć dokonał w latach 30 ubiegłego wieku. Opisał je w książce "Nutrition and Physical Degeneration". Weston zaobserwował, że właśnie te substancje w diecie (tłuszcze zwierzęce) i cześć z nich spożywana na surowo wpływają na dobre zdrowie spożywających je ludzi. Weston będąc dr. stomatologii określał zdrowie przez pryzmat zębów (licząc ubytki i to czy nie są krzywe), więc to trzeba uwzględnić.

    Wg. mojej wiedzy podróż Pricea (w latach 30 przypomnę) nie była finansowana przez przemysł mięsny z jednego powodu - wtedy nikt się mięsa czy tłuszczu zwierzęcego nie bał - były bardzo pożądane w diecie niemal każdego...

    Różnica między pracą Price'a a podanym przez Ciebie ebookiem jest taka:

    Weston udokumentował co tradycyjnie jadły zdrowe ludy charakteryzujące się zdrowym uzębieniem, zauważył również co się działo jak do diety ludów pierwotnych (i prostych rolników czy pasterzy) zostaje włączona mąka, cukier, oleje roślinne.

    Podany przez Ciebie ebook to katalog opisujący korzyści spożywania produktów przemysłowych wymyślonych w większości w drugiej połowie XX wieku (izolat białka sojowego, mleko sojowe). Tradycyjne ludy spożywające soje nie jadły jej w tej postaci w jakiej jada się ją w większości dzisiaj (wspomniane wcześniej mleko czy izolat ale również soja gotowana). Zwykle spożywano ją w formie fermentowanej i często z rosołkiem z ryb... No i oczywiście jako przyprawa (słynny sos sojowy).

    Podsumowując moją wypowiedź - ludzie jedli mięso i tłuszcze od zawsze. Soję w jakiejkolwiek postaci jakieś 2000 - 3000 lat, a jako główne źródło białka od jakichś kilkudziesięciu.

    A z prawdą nie jest jak z dupą. Prawda po prostu jest - niektórzy nie są wstanie jej dostrzec.

    Dobrze, że nie jadasz jej dużo, bo to jeden z większych syfów jakie istnieje. Ze strączkowych soczewica jest dużo lepsza (czy może dużo mniej gorsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałem dodać - puszkowane/zakonserwowane w słoikach warzywa(canned vegetables) jeszcze są na liście podejrzanej "żywności białego człowieka".

    Ogólnie tak sobie myślę, że po prostu odkrycia Pricea są bardziej... konserwatywne. Przemysł sojowy chce stworzyć postępowy "Nowy, wspaniały świat".

    OdpowiedzUsuń