niedziela, 21 marca 2010

10 przykładów jak jakość żywności wpływa na zdrowie człowieka i zwierząt.

Łowcy-zbieracze cieszą się dobrym zdrowiem. Może warto byłoby wyciągnąć wnioski i zmienić naszą dietę?

Nasz nowy Czytelnik Jacek Kobus napisał na swoim bardzo ciekawym blogu wpis pt. Dobrobyt.

Autor podkreśla fakt, że jednostki o słabych genach jeszcze 100 lat temu zostałyby w procesie doboru naturalnego usunięte - nie miałyby szansy doświadczyć alergii, bo tego po pierwsze by tego nie dożyły (zmarłyby w młodym wieku) a po drugie nikt nie potrafił diagnozować alergii.


W tym punkcie zgadzam się z Autorem, śmiertelność niemowląt z powodu chorób była bardzo wysoka. W niektórych społecznościach niemowlęta poddawano oględzinom i testom. Jednostki wybrakowane albo ginęły podczas testu lub chwilę po nim - jak w Tybecie (jeszcze kilkadziesiąt lat temu) albo dzieci chore od razu zabijano - jak w starożytnej Sparcie. Uzasadnieniem takiego postępowania było twierdzenie, że jeśli dzieci nie przeżyją testu (np. zanurzenia w lodowatej wodzie tuż po urodzeniu) to i tak nie poradzą sobie dalej w tym trudnym świecie. W starożytnej Sparcie mieli inną motywację - upośledzone czy chore dziecko stanowiłoby brzemię, którego to totalitarne państwo nie chciało/mogło dźwigać.


Nie rozważania nt. traktowania noworodków jednak są tematem dzisiejszego wpisu. Po krótkiej dygresji wróćmy do wpisu Pana Jacka Kobusa...

Główną tezą artykułu (przynajmniej tak ją zrozumiałem) i puentą jest:
Nie żywność zatem powinniście Państwo o swoje dolegliwości obwiniać, tylko własne geny, które w razie głodu i tak zostałyby przez Naturę brzydko bardzo mówiąc, w pierwszej kolejności wybrakowane…

Z tym stwierdzeniem jednak zupełnie się nie zgadzam. Dlaczego?
Ponieważ dieta ma ogromny wpływ na zdrowie. Oto tylko kilka przykładów:
  1. Dieta bogata w węglowodany proste (cukier, biała mąka, ziemniaki) charakteryzuje się wysokim indeksem glikemicznym. To zaś powoduje wzrost zachorowania na cukrzycę typu drugiego.
  2. Dieta ludzi współczesnych w 70% opiera się o węglowodany. Człowiek przez większa część swojej ewolucyjnej historii był wszystkożerny - zwykle węglowodany stanowiły mniejszy procent diety. Hominidy jedzą mięso od około dwóch milionów lat - dieta oparta o zboża i rośliny strączkowe to kwestia co najwyżej 10000 lat.
  3. Dieta uboga w nienasycone kwasy tłuszczowe omega 3 a bogata w nienasycone kwasy omega 6 sprzyja powstawaniu chorób degeneratywnych i stanów zapalnych.
  4. Przypadki osteoporozy są najczęstsze w krajach o dużym spożyciu mleka.
  5. U osób nie spożywających produktów pochodzenia zwierzęcego czasami występuje niedobór witaminy B12
  6. Wraz z przejściem systemu żywnościowego z opartego na zbieractwie i łowiectwie do rolnictwa obniżał się średni wzrost ludzi.
  7. Myszy karmione kukurydzą GMO mają niższa płodność i wydają na świat mniej młodych niż ich nie karmione GMO siostry.
  8. Warzywa i owoce "nieekologiczne" często zawierają więcej wody niż warzywa i owoce ekologiczne.
  9. Kury karmione żywnością ekologiczną znosiły o 28% więcej jajek.
  10. Żywność ekologiczna zawiera więcej witamin i mikroelementów.
Czy nadal ktoś myśli, że jakość żywność nie ma wpływu na zdrowie?

Jaka zatem jest alternatywa czy mamy porzucić nasze pola i zacząć szukać korzonków po lasach?
Nie, nasza dieta ma być bardzo różnorodna, uboga w przetworzone węglowodany i ma przypominać dietę do której człowiek się przystosował. Nie przez 10 tyś lat a przez 2 miliony. Moim zdaniem idealnym sposobem na produkcję zdrowych warzyw i owoców jest leśny ogród.

A Ty co o tym myślisz?

11 komentarzy:

  1. W kwestii "dobrobytu" autorowi zalinkowanego wpisu (oraz wszystkim czytelnikom) polecam lekturę Manifestu Unabombera. Ted Kaczynski żył przez 20 lat w górach polując na wiewiórki i wysyłając bomby wyselekcjonowanym ludziom - i rozmyślał nad tym dlaczego choć jest dobrze, to jest źle. Facet jest matematycznym geniuszem i wszystko precyzyjnie rozkminił.

    A co do zdrowej żywności - jeśli z szyneczki kupionej w biedronce wylewa się jakaś lepka ciecz to nie mam złudzeń że to zdrowe pożywienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ciecz to "tylko" solanka ;) Koszt kilkanaście gr za kilogram. Kilogram mięsa: kilka-kilkanaście złotych. I wszystko jasne...

    A te wiewiórki;) to a propos naturalnej, zdrowej diety?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewien co do wiewiórek - na jakimś forum survivalowym wyczytałem że ich się nie je. A jeśli chodzi o wędliny ze sklepów - odnoszę wrażenie, że ich jakość spada. Tutaj zbiór ciekawych artykułów na temat (ostrzegam ludzi o mocnej wyobraźni i słabym żołądku):
    http://www.sfd.pl/Dla_wszystkich_ktorzy_lubia_poledwice_drobiowa_i_inne_tradycyjne_wedliny_-t256709.html

    Z drugiej strony - jeśli nie ze sklepu - to może od gospodarza? Kolega robił świniobicie u sąsiada w czwartek. Zapraszał na swojskie mięso. Za kilo żywego płaci 3 zł, rzeźnik bierze stówę za ubój, rozbiór i wepchanie mięsa w jelita.. ale nie wspominał o weterynarzu :/

    Póki sobie nie wyhoduję sam, to wole nie myśleć co jem..

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zaszczycony, że moje marginesowe w sumie uwagi, zainspirowały Gospodarza do tak ciekawej i przekonywującej analizy. Nie mam zamiaru polemizować z przedstawionymi tu wnioskami, bo nie mam po temu żadnych kompetencji.

    Tylko... Czy z faktu, że dziś odżywiamy się być może niewłaściwie wynika, że 100 lat temu nasi pradziadowie odżywiali się lepiej..? Mam wrażenie, że większość z nich spożywała jeszcze więcej węglowodanów (szczególnie skrobi), za to prawie w ogóle nie miała w swojej diecie kwasów tłuszczowych czy witamin... No, powiedzmy, że spożywała je sezonowo i od święta!

    Ceaterus paribus mogę się zgodzić na to, że w skali historycznej dieta po prostu nie ma znaczenia. Bo albo jest zbyt uboga, albo niewłaściwa i zbyt bogata. Najsłabsi albo umierają z głodu, albo... z przeżarcia..?

    Pytanie, jaki rodzaj śmierci jest przyjemniejszy mogłoby już być nadto cyniczne, prawda..? To umówmy się, że o tym nie wspomniałem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tym weterynarzem badającym mięso to miejskie sztucznie podkręcone przewrażliwienie. Trochę takie, jak z domestosem i zapachami w kiblu. Jeśli ktoś myśli, że każda tusza jest w zakładzie mięsnym przebadana to się grubo myli. Jest owszem, na niej przybita pieczęć, i tyle.
    Czy weterynarz obecny przy gospodarskim uboju ma jakieś laboratorium ze sobą? Mocno wątpię. Najpewniej ma pieczątkę i papierek.
    Zasadą ostrożności przy jedzeniu "swojskiego mięsa" jest nie jeść nic na surowo, a przetworzone na ogniu. Ofiarami pasożytów świńskich padają głównie wielbiciele tatara (dlatego bywa to przypadłość np. weselna, do tego przeważnie latem, gdy temperatura się dokłada).
    U mnie na wsi takie świniobicie jest kilka razy w roku, gospodarze zaopatrują się u siebie po kolei od zawsze i nikt jeszcze nie zachorował. A są to ludzie już najczęściej po 70tce i wiele takich świń w swoim życiu zjedli.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiscie ze dieta ma znaczenie-wiadomo na przyklad iz dieta matki w ciazy ma KLUCZOWE znaczenie dla zdrowia dziecka.Ogolnie nasze spoleczenstwo nie jest takie chorowite ja to twierdza pesymisci-fakt ze genetycznie jestesmy slabsi(tu sie zgadzam-opieka prenatalna robi swoje)ale lepsze warunki mieszkaniowe,lepsza(albo po prostu jakakolwiek dostepna a nie zawsze w historii tak bylo)zywnosc,wyzszy poziom higieny,lzejsza praca itp itd jednak robia jednak roznice.Srednia dlugosc zycia czy wzrost-obecnie znacznie wyzsze niz w poprzednich wiekach jednak wskazuja iz jako spoleczenstwo jestesmy w lepszej formie niz nasi przodkowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. piotr34:
    wiesz, wszystko zalezy od punktu widzenia :)

    Kiedys "kondycja" przecietnego doroslego czlowieka byla znacznie lepsza, niz dzis, bo po prostu jednostki slabsze, chorowite, zle odzywione dosc szybko schodzily z tego swiata. W spoleczenstwie lowiecko-zbierackim nawet ci, ktorzy byli wolnymi biegaczami, mieli kiepski refleks, byli eliminowani - najczesciej zabijani przez dzikie zwierzeta.

    W epoce neolitycznej i pozniej znacznie sie pogorszylo: ludzi zaczely dreczyc najrozniejsze pasozyty, choroby takie jak dzuma, trad, czerwonka, cholera i inne zakazne. Gestosc zaludnienia na obszarach zamieszkanych wzrosla, poziom higieny sie obnizyl, jakosc pozywienia spadla - ludzie masowo przestawili sie na zarcie oparte na weglowodanach. Nie gnebily ich tak bardzo choroby-zmory wspolczesnosci jak np. choroba wiencowa czy rak bo po prostu zbyt wczesnie umierali albo nawet jesli ktos zachorowal na raka, to zmarl bez diagnozy.

    Dzis jest znacznie lepiej, ale to tez zalezy od tego, jaka czesc populacji bedziemy oceniac. Przecietny mieszkaniec Szwecji albo Norwegii ma znacznie lepsza kondycje i zdrowie niz przecietny mieszkaniec Kenii albo Etiopii - mimo tego, ze to w tych dwoch ostatnich krajach dziala "dobor naturalny" na populacji ludzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. @mp
    Wiewiórki szare są uznanym i jadanym pożywieniem w USA. Są trochę większe niż te nasze rude. Jedyne co może z nimi być złego, to mała ilość tłuszczu - jeśli ta sytuacja ma miejsce przez długi czas, może dojść do zmian w mózgu.

    Nie wiedziałem, że ta solanka to aż taki hardcore.

    Znajomy powiedział mi, że jeśli chcemy kupić mięso bez dodatków, to trzeba kupować mięso z kościa - nie faszerują tego solanką, bo nastrzykiwarka się popsuje (igły się złamią na kości).


    @Boska Wola

    100 lat temu nasi przodkowie odżywiali się... inaczej. Jedzenie było bardziej monotonne, ale to co jedli miało większą wartość odżywcza, bo miało więcej witamin i mikroelementów. Nie mniej dieta oparta o zboża jest niezdrowa.

    @Ewa
    Rzeczywiśćie zapach domestosa i jego "higieniczność" to ściema. Skład profesjonalnych środków czyszczących jest zmieniany co pół roku, żeby bakterie i wirusy nie mogły się przystosować. Ten ostry zapach daje poczucie higieny. Coś podobnego jak ubezpieczenie w ZUS daje poczucie bezpieczeństwa, że będzie się miało emeryturę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @piotr34 i futrzak

    IMO Wyższy wzrost to skutek większej ilości mięsa w naszej diecie. Nasze zdrowie (jako ogółu społeczeństwa) wcale się nie poprawia. Eliminowane są po prostu przypadki w których ludzie umierają od powszechnych chorób, poprawiła się higiena oraz warunki pracy.
    Higiena jest bardzo ważna. Najlepiej świadczy o tym jak było czysto, to że kur nie musiano dokarmiać - same znajdowały pożywienie w odpadkach i odchodach wyrzucanych na ulicę...

    Współcześni łowcy-zbieracze są z zdrowsi niż my. Stosunkowo niska długość życia to była przyczyna niebezpiecznych "warunków pracy". Te kilkanaście tyś lat temu to po ziemi chodziły jeszcze ogromne leniwce, bobry, mamuty i tygrysy szablozębne.

    Ciekawy punkt widzenia z tą Etiopią futrzak.
    Czytałem rok temu książkę "Organic Baby" autorka/autor opisywali w niej sposób jak mieć "ekologiczne" dziecko. Opisany jest tam sposób na lecenie bezpłodności.
    Połączenie głodówek z jedzeniem po tych głodówkach tylko produktów ekologicznych dawało rodzicom wysoką szansę na dziecko (coś koło 40%). Wyższą nawet niż in vitro (które nie jest metodą leczenia płodności skądinąd).
    Mężczyźni zaczynali produkować więcej plemników, były one żywotniejsze, a kobietom (już nie pamiętam dobrze) regulował się cykl, komórki równomiernie dojrzewały...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe jest właśnie leczenie bezpłodności naturalnym jedzeniem. W tym filmie, w 27 minucie:

    http://video.google.com/videoplay?docid=-6370279933612522952#docid=659155658226666080

    facet twierdzi że dzięki owocom niepokalanka mnisiego (vitex agnus castus) jego bezpłodna żona zaczęła miesiączkować (czego wcześniej nie robiła) i urodziła syna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście ciekawa sprawa.

    Ken Fern to w ogóle bardzo ważna postać w dziedzinie permakultury. Sam jest weganem i swoją działkę uprawia bez zwierząt.

    OdpowiedzUsuń