piątek, 12 marca 2010

Jadalne grzyby w ogrodzie i gospodarstwie permakulturowym cz.2

W poprzednim wpisie o jadalnych grzybach w ogrodzie i gospodarstwie permakulturowym opisałem dwa grzyby jadalne, które są destruentami pierwszego rzędu - shitake i pieczarkę.

To określenie "pierwszego rzędu" oznacza nic innego jak kolejność w której dany organizm rozkłada materię organiczną.

Najlepiej przedstawię to na przykładzie innego łańcuch pokarmowego.

Koniczyna - królik - lis - orzeł.
Koniczyna jest producentem, królik konsumentem pierwszego rzędu, lis konsumentem drugiego rzędu a orzeł konsumentem trzeciego rzędu. Zatem jest to opisana kolejność "zjadania" danej rośliny.

Wracając do naszych destruentów (grzybów) to poznaliśmy dwa przykłady destruentów pierwszego rzędu. Istnieją również gatunki użytecznych dla człowieka grzybów destruentów drugiego rzędu. Grzyby te nie rosną co prawda na podłożu po uprawie pieczarek, a na spróchniałym drewnie. Takim, co to powstaje np. po wstępnym rozłożeniu tego drewna przez np. grzyby użytkowe, takie jak shitake.

Takimi destruentami drugiego rzędu są:
Łysiczka uprawna (Stropharia rugosoannulata Farlow ex Murr)
Czernidłak kołpakowaty (Coprinus comatus).
Łuskwiak nameko (Pholiota nameko)

Po rozłożeniu drewna przez destruentów drugiego rzędu powstaje produkt podobny do humusu.



Krótki film o rolnictwie leśnym Uniwersytetu Missouri - jednej z odmian systemu agroleśniczego.

11 komentarzy:

  1. Fajna sprawa. Masz jakieś informacje o własnościach odżywczych/smakowych tych grzybów? Wydają mi się trochę egzotyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie ludy wschodu specjalizują się w ich uprawie.


    Polecam książkę Paula Stemetsa:

    Mushroom Cultivator: A Practical Guide to Growing Mushrooms at Home

    Pewnie też niedługo ktoś załaduje ją na chomika jak znam życie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe na ile realne jest uprawianie ich u nas. Jak by tylko znaleźć rynek zbytu (reich? francja?), to biznes mógłby być całkiem niezły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie kombinuję, że w różnych burżujskich restauracjach orientalnych w dużych miastach w Polsce może być na tego typu produkty zapotrzebowanie.
    Mamy w końcu stosunkowo dużo Koreańczyków, Japończyków, Chińczyków... Wielu z nich to całkiem bogaci ludzie.
    Pamiętam jak kiedyś w pudelku;) wyczytałem, że Kamel chodził do restauracji, gdzie jedno sushi 200 zł kosztuje a teraz (po zwolnieniu z pracy) kupował tanią kiełbasę ;) Przy takiej cenie za porcję szefowie kuchni chcieliby dbać o autentyczność i jeśli byłaby tylko taka możliwość rozszerzyć menu o tego typu grzybki.

    Myślę, że parę osób w Polsce mogłoby z tego żyć z zaopatrywania takich restauracji.

    A tak w ogóle to się dowiedziałem, że uprawa grzybów to "specjalny dział produkcji rolnej" i trzeba ZUS płacić a nie KRUS...

    OdpowiedzUsuń
  5. @WM: pierwsze 2 lata ZUS są ulgowe - niewysokie. A potem można przerejestrować się do UK i prowadzić w Polsce oddział :) Ciekawe, czy są na takie uprawy jakieś dopłaty UE, jak będę miał trochę czasu więcej to poszukam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłoby miło :)

    Co do nie płacenia ZUSu, to można otworzyć spółkę z o.o. i zgromadzenie wspólników może powołać na funkcję członka zarządu - takie "powołanie" to nie jest na zasadzie umowy o pracę, więc się dostaje nieozusowane pieniądze...

    Nie zmienia to faktu, że trzeba kombinować i to dość drogie... Normalnie ciągle wiatr w oczy :/

    Fajny artykuł o kombinowaniu - wszystko zgodne z prawem:) polecam każdemu początkującemu przedsiębiorcy, albo osobie prowadzącej działalność gospodarczą i nie specjalnie chcącej płacić ZUS..

    Może panika2008 opiszesz to na swoim blog? Ciebie więcej ludzi zainteresowanych ekonomią/biznesem chyba czyta.

    OdpowiedzUsuń
  7. @WM: problem ze sp. z o.o. jest taki, że jeśli ma ona wyłącznie członków zarządu i nikogo zatrudnionego na umowę o pracę, dzieło, zlecenie itp i żadnych faktur/umów na nabyte towary/usługi to nie za bardzo można cokolwiek sprzedawać... w tym przypadku łatwo można wykazać omijanie prawa. Jakimś tam wyjściem może być zatrudnianie "dla picu" słupa za marne grosze bez ZUSu (uod/uoz), który niby tworzy dla firmy produkt/usługę, a firma go odsprzedaje z jakąś duża marżą... tylko trzeba mieć zaufanego "słupa" - najlepiej rodzina - to już jest jednak łamanie prawa, więc nie zachęcam, chociaż sygnalizuję taką możliwość ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, czyli członek zarządu nie może się zajmować sprzedażą, a tylko i wyłączeni "zarządzaniem"?

    OdpowiedzUsuń
  9. No jak by się zajmował sprzedażą (czy świadczeniem usług za pieniądze) to jest inna działalność, niż uczestnictwo w radzie nadzorczej. Dlatego chyba to nie jest tak łatwo zorganizować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest to łatwe do zorganizowania, sam tak robię. Mam spółkę z o.o. zarabiam tam jako członek zarządu za posiedzenia zarządu właśnie. Płacę podatek wg. progów podatkowych, w istocie trochę mniejszy bo w skład każdej diety wypłacanej za posiedzenia zarządu doliczane są jakieś koszta (coś koło 100zł). Oprócz tego jestem zatrudniony na 1/4 etatu (tak księgowy doradził - już nie pamiętam dlaczego) na minimalną pensję. Składkę na NFZ płacę w całości, ale też w większości jest ona odpisywana od podatku - bardziej się to opłaca od wykupienia ubezpieczenia indywidualnie, co kosztuje 300zł i nic się nie odzyskuje (prywatne ubezpieczenia są fajne, ale co do zasady nie obejmują np. przyjazdu karetki - a wypadki chodzą po ludziach). Do tego płacę 1/4 ubezpieczenia emerytalnego, rentowego, funduszu pracy itp. od minimalnej pensji. Ponieważ są to koszta, więc odzyskuję część z tego z podatku, tak więc efektywnie ZUS kosztuje mnie ok 60zł miesięcznie. Mam pełne ubezpieczenie zdrowotne i wypadkowe. W pełni legalnie. Emerytury z tego nie będzie, ale w to że na starość ZUS czy OFE mi coś wypłaci to ja od dawna nie wierzę :)
    Oprócz tego zatrudniam kilka osób na pełny etat.
    Pamiętać trzeba, że założenie spółki z o.o. i jej prowadzenie trochę kosztuje. Wprawdzie ostatnio przy obniżeniu kapitału zakładowego do 5000zł opłaty notarialne mocno spadły, ale umowa spółki + opłaty sądowe + opłaty notarialne to wciąż przynajmniej 3000 zł. Do tego dochodzi koszt księgowości - nie polecam prowadzić samemu...

    Artur

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za informacje. Sam kiedyś pewnie tak będę kombinował.

    OdpowiedzUsuń