środa, 7 kwietnia 2010

Gnieźnieńska masakra piłą mechaniczną: Jak marnowane są nasze pieniądze cz.2

Zapewne każdy mieszczuch i wsiok widział jak w miastach naszego kraju poprzycinane są drzewa będące częścią tzw. "zieleni miejskiej". Drzewa w miastach pełnia wielorakie funkcje:
  • oczyszczają powietrze z pyłów i zanieczyszczeń
  •  upiększają okolice
  • niszczą bakterie i wirusy
  • są miejscem gdzie gniazdują ptaki
  • łagodzą ekstremalne temperatury 
  • wiele wiele innych
Ogólnie rzecz biorąc pełnią wiele pożytecznych funkcji. Czasami drzewa trzeba jednak przyciąć. Robi się to z wielu powodów. Jednym z nich jest np. wyeksponowanie pewnych szczególnie urokliwych obiektów.


Pracownicy Gnieźnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (GSM) postanowili przyciąć trochę drzewa by mieszkańcy bloków mieli możliwość podziwiania swojego śmietnika z okien i balkonów.

Innym powodem dla którego drzewa są przycinane jest ich zbyt duży rozmiar.



Również w tym przypadku pracownicy GSM przychodzą z pomocą. Na pierwszym planie dwa drzewa przycięte w tym roku. Dalej widać drzewa "przycięte" rok wcześniej.


Zapewne tak mocne cięcie powodowane jest względami ekonomicznymi - jeśli drzewo przycięte zostanie mocniej, to nie będzie trzeba przycinać go tak często.

Na moje pytanie do "kierownika" brygady wycinającej czy ma wytyczne od GSM, że ma wycinać niemal 100% korony czy nie wie, że nie należy wycinać więcej niż 1/3  uzyskałem zaskakującą odpowiedź (cytuję z pamięci):
"E tam, to tylko takie. Można wycinać więcej, nie ma z tym problemu. Zresztą drzewa w mieście żyją i tak tylko 20-30 lat. Przecież ile one mają ziemi?" . Zachowując ocenę "wiedzy" pana kierownika dla siebie i Czytelników  zapytałem, no skoro nie ma wytycznych od GSM, to dlaczego wycinane jest ponad 30% korony. Przecież to fatalnie wpływa na estetykę tych drzew. Pan kierownik przyznał mi rację: "No estetyki to tu nie ma żadnej".

Robiąc zdjęcia do tego wpisu zostałem zatrzymany przez jednego z mieszkańców mojego osiedla. Domyślił się, że fotografuję robotę rzeźników z Gniezna. W jego wypowiedzi słowa debile i idioci powtarzały się często. Mówił również, że już nie jeden raz mieszkańcy walczyli z rzeźnikami drzew.

Jakie byłoby permakulturowe rozwiązanie? Posadzić drzewo , które naturalnie dorasta do niższej wysokości i/lub ma pokrój kolumnowy. Naturalnie. Wtedy ograniczy się znacznie potrzeby przycinania. Jeśli już się przycina, to robi się to raz na 20 lat a nie jak to jest czynione w GSM - co około 5 lat. Wtedy można przyciąć tak, jak powinno się przycinać - usuwając maksymalnie 1/3 korony (a nie jak to robi GSM 100%).

Byłoby zatem taniej, byłoby ciszej, byłoby ładniej, byłoby rozsądniej. Wystarczy dostosować konkretny gatunek drzewa do danego miejsca... Niby niewiele, od władz spółdzielni nie można jednak zbyt dużo wymagać... No chyba, że to działanie świadome, by "znajomi prezesa" mieli miejsca pracy a zaprzyjaźnieni z zarządem GSM przedsiębiorcy wielotysięczne kontrakty. Ta niekompetencja albo kolesiostwo kosztuje spółdzielców w Polsce miliony złotych.

Nadal jednak widzę, że w centrum miasta (to już nie teren władania GSM) sadzone są dorastające do 20-30 metrów klony i lipy. Czy nie lepiej w tym miejscu posadzić np. głóg, który dorasta do 6-7 metrów skoro obiektywnie rzecz biorąc miejsca jest tam tylko na małe drzewo?

Jestem pewien, że rzeźnicy drzew grasują nie tylko w Gnieźnie - ich ofiary widziałem w całej Polsce. Masz może jakieś doświadczenia z Tym związane? Jeśli tak to podziel się z nami pisząc komentarz.

To jeden z przykładów w jaki możemy stwarzać sobie zbędną pracę. Polecam przeczytać również te wpisy:
Orać czy nie orać? Oto jest pytanie
Zmiana paradygmatu i pomysł na biznes, który zarabia w czasie kryzysu

9 komentarzy:

  1. Człowieku, wszędzie tak rezają.

    U nas w Białymstoku wycieli cały park w centrum miasta, żeby go potem wybetonować. Co z protestów? Nic.

    Za to np. w takim Mińsku (Białoruś) sami mieszkańcy wychodzą z inicjatywą sadzenia drzew. W samym centrum posadzili wielką cedrową aleję, przy współudziale polityków i różnych postaci medialnych...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu gdzie mieszkam (Dolina Krzemowa) na szczescie zachowali rozsadek: wycinaja tylko najnizsze galezie i te, ktore groza np. zlamaniem i spadnieciem na samochod albo cudza posesje.
    Drzew dookola dostatek i nie brakuje naprawde poteznych (np. sekwoje) nawet w srodku miasta.

    Zeby jeszcze przestal stan dofinansowywac wode to moze ludzie przerzuciliby sie na natywne rosliny zamiast pompowac hektolitry wody w idiotyczne trawniki....

    OdpowiedzUsuń
  3. BTW: mam pytanie zupelnie z innej bajki, mianowicie: jaki nawoz naturalny mozna stosowac do roslin doniczkowych?
    Moja rodzicielka dawno temu tlukla skorupki jajek i wrzucala do konewki, rozwiazanie takie ma jednak wade: smierdzi strasznie jak juz sie skorupki zaczna rozkladac :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy

    To się musi zmienić. Mam nadzieję, że takie artykuły i nękanie spółdzielni telefonami sprawi, że zaczną sadzić odpowiednie drzewa w odpowiednie miejsce.

    @futrzak
    Najśmieszniejsze jest to, ze drzewa mocno przycinane mają gałęzie dużo słabiej przytwierdzone do pnia niż te nie cięte. Także polityka "drzewna" w Polsce jest też dla nas niebezpieczna.

    Potęga demokracji i socjalizmu jest niesamowita - co tam wykorzystywanie nieodnawialnych źródeł wody do podlewania trawniczka i pól golfowych. Kalifornia przecież to taki zielony stan :)

    Ja do moich roślin domowych używam swojego moczu. Musi być rozcieńczony 1:10. IMO naturalniej się już nie da:) Nie śmierdzi, rośliny rosną jak głupie - dostatek azotu potasu i mikroelementów. Stosować tak często jak normalny nawóz, ewentualnie w miarę potrzeby częściej. Zwłaszcza jak jest mężczyzna w domu to łatwo pozyskać ;)

    Niektórzy jako ozdobną ściółkę wykorzystują łuski kakaowca - wydziela przyjemny zapach czekolady i stanowi dobry, uniwersalny nawóz. Sam nie stosowałem, ale wiele ludzi sobie chwali.

    OdpowiedzUsuń
  5. @futrzak

    Nie wiem dokładnie gdzie ty w Dolinie Krzemowej mieszkasz ale swego czasu głośna była wycinka drzew na California Avenue w Palo Alto, widać głupota pod tym względem nie ogranicza się jedynie do Polski.

    http://www.paloaltoonline.com/news/show_story.php?id=13827

    http://www.paulgraham.com/californiaavenueoaks.html

    OdpowiedzUsuń
  6. tfaruk2:
    zdania byly podzielone. Podobna akcje zrobili na San Antonio w Mountain View i ja to rozumiem: korzenie tych drzew rozwalily chodniki i wrosly tak w jezdnie, ze mozna sobie bylo zerwac zawieszenie w samochodzie.
    Wszystkie drzewa usunieto, rozkopano ulice i polozona nowa nawierzchnie, zasadzono nowe mlode drzewa.

    Nie popadajmy w skrajnosci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zafascynował mnie wpis o środku którego używa Pan do podlewania roślin domowych.
    Kilka pytani z nim związanych.
    1. Jak często należy nawozić?
    2. Czy środek musi być świeży czy lepszy odstały.
    3. Czy wskazana jest jakaś szczególna dieta przed pozyskaniem środka np. piwo ?
    4. Czy w ten sam sposób można/należy użyźniać rośliny w ogrodzie (owocowe i iglaki, ewentualnie trawę) i czy dieta piwna również w tym przypadku jest wskazana.

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. W zależności od potrzeby i pamięci. Ja zwykle robię to raz na miesiąc.
    2.Duużo lepszy świeży, bo odstały śmierdzi niesamowicie - oprócz brzydkiego zapachu oznacza to również, że tracimy azot
    3.Zawartość mocznika w moczu zależy od ilości białka w naszej diecie. Im więcej białka tym więcej mocznika. Piwo powoduje tylko, że więcej wody wydalamy (no i że można się upić).
    4. Można nawet należy.
    W moczy przeciętnego człowieka jest 11 g azotu dziennie. Jako, że przeciętny człowiek wydala niecałe 2 -1,5 l można wnioskować, że jedne sikanie (200- 300) ml zawiera około 1,5 g czystego azotu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedz !!!!
    Już drukuję i pokazuję żonie.

    OdpowiedzUsuń