Słowo "holistyczne" oznacza całościowe - całościowe podejście do problemu zarządzania ziemią. Zarządzanie holistyczne uwzględnia trzy ważne czynniki, które musi uwzględnić każda osoba, która chce:
- mieć wysoką jakość zycia
- mieć pieniądze
- być w zgodzie z naturą
- być w zgodzie z lokalną społecznością
- ekonomia
- ekologia
- kultura
Przykładowo ferma przemysłowa świń może i jest ekonomicznie opłacalna (1), ale zatruwa się środowisko (2) - najpierw pod uprawę soi wycinane są lasy deszczowe potem jeszcze ogromna ilość odchodów gromadzonych w jednym miejscu zanieczyszcza wody gruntowe i powierzchniowe. Czy takie mięso jest zdrowe dla ludzi?
Następnie dochodzi czynnik społeczny (3). Czy jakaś lokalna społeczność chce mieć fermę na 5 tysiące świń na swoim terenie? Kto chce mieć taką fermę "za płotem"? Czy ludzie chcą jeść mięso z ferm przemysłowych (nie uwzględniając ceny)?
Innym przykładem jest system agroleśniczy. Powiedzmy główne piętro to kasztan chiński. Jako niższe drzewo w rzędach kasztana uprawia się cieniolubny pawpaw (egzotyczne drzewo owocowe). W międzyrzędach wypasane są krowy. Pod koniec zbiorów kasztanów do tego "lasu pastwiskowego" puszcza się świnie by pozjadały niezebrane i zakopane przez myszy kasztany. W ten sposób zapobiega się chorobom kasztana przy okazji produkując drogie świnie.
W ten sposób czynnik ekonomiczny (1) jest dobry - zdywersyfikowaliśmy produkcję (kasztany, pawpaw[asymina], wołowina/mleko/świnie). W przypadku braku odbiorców na te lekko egzotyczne płody rolne można chociażby dać je świniom. Ograniczone są koszty nawożenia i "odchwaszczania" - zwierzęta robią to za nas. Czynnik ekologiczny (2) również jest uwzględniony. Erozja gleby w tego typu systemie jest dużo mniejsza niż w przypadku gruntów ornych, przy odpowiednim zarządzaniu gleba może być nawet wytwarzana. Z racji małej gęstości zwierząt na jednostkę powierzchni i niemal ciągłej okrywy roślinnej nie są zanieczyszczane wody gruntowe. Taki system agroleśniczy przyczynia się również do łagodzenia skrajności pogodowych - suszy i powodzi. Zwłaszcza jeśli wykorzystane są w nim zasady projektowania Keyline.
Czynnik kulturowy (3) - w tym przypadku system ten jest nowością mogą być problemy z przekonaniem ludzi do spożywania większej ilości naszych produktów. Również regulacje prawne mogą nie być najbardziej przyjazne tego typu rozwiązaniom. Nie mniej lokalna społeczność i sąsiedzi nie powinni mieć większego problemu z zaakceptowaniem tego typu rozwiązania.
Warto zawsze odpowiedzieć na pytanie jakie cele chcesz osiągnąć?
Szczerze mówiąc wątpię, żeby właściciel przemysłowej fermy świń miał za cel produkować na rok 10000 ton wieprzowiny. To raczej jest środek do celu. Domyślam się również, że chodzi o pieniądze (hodowla świń przemysłowych IMO nie zapewnia dobrej jakości życia) Istnieją natomiast lepsze sposoby zarabiania pieniędzy na ziemi niż stłaczanie kilka tysięcy świń na obszarze mniejszym niż hektar...A Ty jaki cel chcesz osiągnąć?
W języku polskim pawpaw to asymina.
OdpowiedzUsuńDzięki, dopisałem w nawiasie.
OdpowiedzUsuńO rety, dlaczego w kółko o tych kasztanach jadalnych...
OdpowiedzUsuńCzy nie istnieją holistyczne rodzime systemy? Przeglądając książki Mollisona, zauważyłem, że on sporo wie i przytacza ciekawostki o tradycjach rolniczych... naszych regionów! (Europa wschodnia)...
Wielu moich znajomych, i ja sam również, stawiamy na "swojskie" rośliny. Może to szownizm, ale nie zamierzam czynić kasztana chińskiego i asyminy podstawą swojej egzystencji :D
Mamy dęby, buki, cedry, orzech włoski i parę innych fajnych drzew "paszowych", a krzewów owocowych to już w ogóle co niemiara[...]
Wątek z drugiej baczki, cytuję:
""W ten sposób zapobiega się chorobom kasztana przy okazji PRODUKUJĄC drogie świnie.""
Taką nowomowę słyszałem już w szkole rolniczej i miałem jej serdecznie dosyć. Czy permakulturowcy również traktują zwierzęta w kategorii >produktów< czy to po prostu "błąd w druku"?
Na owoce urodlina (indiańskie pawpaw) poczekasz pewnie z 10 lat. Do tego trzeba świetnie trafić z miejscem i odmianą, by nie drzewo premarzło którejś zimy.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy 1
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dużo pisze o kasztanie. W to miejsce można jednak wrzucić inne drzewa dające wysokiej wartości plony.
Asymina jest bardzo dobrym przykładem, bo to drzewo wymagające cienia. Wiele agroleśników poleca to połączenie jako pasującą do siebie gildię.
Co do szowinizmu :) IMO to jest szowinizm. Rdzenna flora Europy jest stosunkowo uboga z powodu ukształtowania terenu - gdy przychodziły zlodowacenia rośliny z powodów geograficznych (góry) nie miały się gdzie wycofać. Zwierzęta zawsze roznosiły nasiona różnych roślin - na piórach, w sierści czy brzuchu. Człowiek też zwierzę, dlaczego zatem miałby być wykluczony z naturalnych czynników przenoszenia nasion?
Słowo "produkcja" użyłem jako synonim słowa hodowla. Nie widzę nic złego w tym by używać tego słowa. Wieprzowina może być jednym z produktów systemu. To, że używam słowa produkcja w odniesieniu do zwierząt nie oznacza, że nie chcę by świnie żyły w dobrostanie.
@ Anonimowy 2
Urodlina można kupić w odmianie. Osobiście sam zamierzam tak zrobić. Można wybrać odmiany bardziej mrozoodporne. Ich naturalny zasięg (jeżeli chodzi o USDA hardiness zones) sięga strefie 4. Suwałki są w strefie 5, większość Polski w 6. Zgadzam się jednak, że trzeba wybierać te mrozoodporne i dostosowane do naszego klimatu.
Szczepione drzewka dają pierwsze plony w 3-4 roku życia.
Nie mnie wolałbym by uwaga komentatorów bardziej była skupiona na holistycznym zarządzaniu a nie asyminie/urodlinie/pawpawie :)
OdpowiedzUsuńWidać jednak, że tego typu rośliny (kasztan i pawpaw) sprawiają dużo kontrowersji jako czynnik 3 - kulturowy. Warto to uwzględnić.
Nie widze przeszkód by uprawiać kasztany, asyminę czy inne mango, jeśli tylko w Polsce rośnie i daje dobre plony. Trzeba tylko jeszcze pamiętać o zbycie. Jak ktoś sobie robi leśny ogród koło domu zamiast np. boiska, bo żyje z czego innego, to nie ma sprawy. Jak ktoś jest rolnikiem i chce z tego wyżyć, musi hodować rośliny na które jest zbyt. Stworzenie popytu na zbyt egzotyczne rośliny raczej przekracza możlwości pojedyńczego rolnika, nawet kilkudziesięcio hektarowego. Zasadzić najpierw a potem dopiero szukać czy wogóle jest ktoś chętny plon kupić to prosta droga do bańkructwa.
OdpowiedzUsuńArturro
Niezbyt to rozsądne zacząć coś produkować bez znajomości rynku. Nie mniej sprzedając za pomocą CSA można mieć na to zbyt i zadowolonych klientów.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałem w Kauflandzie gruszki azjatyckie - za 1 sztukę 2,99 zł. Kasztany w sezonie też był.
Wojtku, jeśli pierwsze owoce pojawiają się po kilku, a nawet więcej latach, to warunki zbytu mogą się w tym czasie diametralnie zmienić. Pozdrawiam, Ewa S.
OdpowiedzUsuń@Ewa następny wpis o tym napisałem. Nie można powiedzieć, że warunki zbytu na pawpawy się zmienią diametralnie, bo w chwili obecnej nie ma na nie zbytu - rynek jeszcze nie istnieje.
OdpowiedzUsuńEkologiczna kwatera sadownicza
OdpowiedzUsuńhttp://podszarotka.republika.pl/index1.html?http%3A%2F%2Fpodszarotka.republika.pl%2Fnawozy.html