czwartek, 7 stycznia 2010

Dlaczego odradzam kupowanie gruntów rolnych na obszarze Ziemi Odzyskanych?


Chciałbym ostrzec czytelników bloga przed zakupem ziemi albo domu na Ziemiach Odzyskanych

Ten link przeniesie Cię czytelniku do serwisu Drewnozamiastbenzyny.pl, do wpisu pod tytułem "Biopaliwa pod lupą" o ile sam artykuł nie przedstawia jakiejś wyjątkowo wysokiej wartości "permakulturowej", bardziej w formie ciekawostki) to dyskusja, która wywiązała się w komentarzach jest bardzo...pouczająca.

Gorąco zaczyna być od wypowiedzi:
Irek napisał dnia 7. Styczeń 2010 o godzinie 15:02.

Dodam tylko, że opinia tam wyrażona stanowi moją prywatną opinię, a nie stanowisko Polskiego Instytutu Permakultury. Instytut polityką się nie zajmuje. Nie mniej uważam, że osoby czytające tego bloga zasługują na poznanie... opinii jednego(czyżby?) Niemca.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ permakultura to połączenie dwóch słów: permanent (trwałe) i agriculture (rolnictwo, uprawa, agrokultura). Co to zatem za trwałe rolnictwo jeśli po kilku latach przyjdzie Niemiec i nas wyruguje z ziemi?

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii.

Proszę wszystkich o skomentowanie, tym razem to dotyczy każdego z nas!

4 komentarze:

  1. Tak się składa, że buduję dom i mam gospodarstwo na ziemiach odzyskanych, jedno co powiem, to żywcem mnie nie wezmą!!!
    Co do analogii z sąsiadem i pożyczką, to ku przestrodze: należy mocno uważać na kredyty, ponieważ już paru znajomych rolników ma problemy z płynnością finansową i szybki rozwój ich gospodarstwa może się źle dla nich skończyć. Wszystko za sprawą destabilizacji cen, będącej wynikiem tworu współczesnej ekonomii zwanym "wolnym rynkiem", dającego wszystkim (czytaj: mającym duże pieniądze i wpływy) równe możliwości rozwoju.
    Część ziem w naszej okolicy (woj. zachodniopomorskie) jest już od jakiegoś czasu w nieformalnym posiadaniu Niemców i Holendrów, którzy wykupują je na podstawione osoby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejmy nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie. Nadzieja to chyba jedyne co nam pozostało po grudniowej utracie niepodległości.
    Jedna kwestia to wykup ziem przez cudzoziemców. Ostatecznie były właściciel dostaje za to pieniądze. Druga, dużo ważniejsza to fakt, że Niemcy, którzy zostali "wypędzeni" posiadają starsze akty własności, niż Polacy aktualnie je zamieszkujący. Europejski Trybunał Sprawiedliwości, czyli de fakto polski "Sąd Najwyższy" może uznać ich za prawowitych właścicieli terenu. W takim wypadku właściciel (były) zostanie wyrugowany z ziemi. Bez odszkodowania. Kto wie czy nie złożą pozwu o to by to byli właściciele terenu nie zapłacili jakiegoś opłaty za te wszystkie lata co "prawowici" właściciele nie mogli korzystać z ich własności. Jak śpiewała Anita Lipnicka "Wszystko się może zdażyć"(od siebie dodam) gdy nie ma się niepodległości.

    OdpowiedzUsuń
  3. W prawie polskim istnieje zapis o zasiedzeniu (w złej lub dobrej wierze) i po pewnym okresie (kilkadziesiąt lat) nieruchomość/ziemia przechodzi na własność. Oczywiście trzeba mieć porządek w papierach i ksiegach wieczystych(to też kosztuje, ale zwiększa szanse na to że nas nie wyrugują), pozatym nie wiem jak sprawa wygląda gdy właściciel żyje, co na to prawo Trybunał, i jest jeszcze sporo innych "ale", ale porządek w papierach wcale nie zaszkodzi...

    Anonimowy

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście Anonimowy porządek nie zaszkodzi, zabezpieczyć się można.

    Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że prawo polskie od 01.12.2009 (wejście w życie Traktatu Lizbońskiego) już nie jest prawem najwyższym w naszym kraju.

    Nie zmienia to nadal mojego zdania...

    OdpowiedzUsuń