poniedziałek, 25 stycznia 2010

Krowy jedzą deser najpierw, czyli o tym jak zwiększyć wydajność pastwiska 5 krotnie.


Stado gnu pasące się gdzieś w Afryce.

Postanowiłem kontynuować opisywanie, co permakultura może zaoferować rolnikom wielkoobszarowym. Wiedza w tym poście zawarta może być jednak wykorzystana na bardzo małą skalę, do hodowania kilku kur, czy królików. W końcu czy osoba posiadająca mało ziemi, nie musi jej intensywniej używać niż obszarnicy?

Krowy jedzą deser najpierw. Co to oznacza?

Krowy (i inne zwierzęta również) najpierw jedzą to co im smakuje i co ładnie pachnie. To przecież oczywiste. Jak jednak wiąże się ten truizm z permakulturą?
Jak zwykle lepiej współpracować z naturą, czyli jeśli wykorzystamy naturalne tendencje zwierząt to bardziej nam się to opłaci, niż jeśli mielibyśmy walczyć z tymi prawami.

Jak zatem "hodowla" bydła wygląda lub raczej wyglądała w naturze? Czy zwierzęta przemieszczały się w obrębie małego obszaru i jadły rośliny rosnące na tym terenie?

Zależy od gatunku. Krowa pochodzi od tura a tur to było zwierze leśne, żyjące w małych grupach na stosunkowo stałym obszarze.

To co chcę opisać, to w jaki sposób inne duże gatunki roślinożerców korzystały i "utrzymywały" pastwiska. Jednym z takich największych pastwisk świata były północnoamerykańskie prerie. Utrzymywały one dosłownie miliony (naukowcy szacują, że od 30 - 200 mln) sztuk! W dniu dzisiejszym w USA populację krów szacuje się na 96,669,000 sztuk(96 milionów). Co zatem (poza obszarem) stanowiło tajemnicę tak dużej wydajności? Przecież nie było nawozów sztucznych, na prerii mogły rosnąć chwasty, które bez nowoczesnych herbicydów zaraz by "zjadły" całą prerię.

Jednak mimo braku tych nowoczesnych środków preria nie tylko utrzymywała dużą populację bizonów, ale również cały czas zwiększała swoją żyzność. Proszę to porównać z współczesnym rolnictwem, które może co najwyżej minimalizować straty materii organicznej z gleby. Czyli cały czas żyzność się zmniejsza, jednak dzięki nowoczesnej technice proces ten jest wolniejszy. Świetne rozwiązanie.

Jak zatem zwiększyć wydajność pastwiska i jeszcze zwiększać żyzność gleby?
Trzeba naśladować jak to robi się w naturze. A robi się to tak:

Antylopy gnu ogromnym stadem liczącym po dziesięć tysięcy sztuk i więcej wchodzą na dany teren. Duża wielkość stada jest spowodowana względami bezpieczeństwa - w kupie łatwiej się obronić, kupa śmierdzi, kupy nikt nie ruszy;) Zgryzają go bardzo intensywnie. Jako, że jest duża konkurencja antylopy wiedzą, że nie mogą być wybredne - muszą żreć wszystko co jest i robić to szybko. Darń zostaje wyjedzona bardzo nisko, gnu pozostawiają również duże ilości odchodów oraz kopytami "wzruszają" ziemię, czym sprawiają, że nasiona różnych roślin mają ułatwione kiełkowanie (to samo dzieje się gdy mamy grządkę - goła gleba to raj do kiełkowania nasion chwastów). Dodatkowo rośliny mające rozbudowane systemy korzeniowe i określoną ilość liści i łodyg nad ziemią są zmuszone "amputować" sobie część korzeni. Wynika to z tego, że nie były by w stanie utrzymać takiej ich ilości, przecież dana masa korzeni była dostosowana do dużo większej ilości "zieleniny" nad ziemią. Zatem w ten sposób dostarcza się dużej ilości materii organicznej do gleby.

Proces wytwarzania gleby metodą opracowaną przez P.A Yeomansa opiera się na tym procesie, przeczytać o tym możesz w tym poście.

Jak to wykorzystać te zasady w gospodarstwie, czy ogrodzie? Przecież w Polsce nie ma antylop gnu.

Odpowiedzą na to pytanie jest odpowiednia gęstość zwierząt na dany teren pastwiska. i to duża gęstość. W Afryce trzyma się bydło w kwaterach dochodzących do kilku tysięcy sztuk bydła na hektar Tak, dobrze czytasz, kilka tysięcy krów na jednym ha. Oczywiście krowy są tam bardzo krótko, raptem kilka godzin.

W filmie tu umieszczonym rolnik z USA posiadający gospodarstwo o powierzchni 220 ha (550 akrów) wykorzystuje te zasady. On trzyma krowy w kwaterach 0,2 ha w ilości około 100 sztuk. Codziennie krowy przenoszą się na inną kwaterę. Wszystko jest bardzo łatwe - rolnik ten korzysta z elektrycznego pastucha. Wystarczy, że przeniesie płot i zawoła krowy a one same biegną w to miejsce - w końcu tam jest nowa, świeża roślinność. Umożliwiło mu to zwiększenie wydajności pastwiska. Normalnie 1 akr (0,4 ha) pastwiska w jego rejonie ma wydajność roczną 80 krowo-dni (nie wiem, czy dobrze przetłumaczyłem;). On stosując tą metodę zwiększył ją do 400 krowo-dni. Wszystko to bez stosowania nawozów sztucznych i podsiewania od 50 lat...
Jak to ma się do redukcji kosztów i zwiększania wydajności na dużą skalę?



Od 4 minuty zaczyna się wytłumaczenie dlaczego i jak system ten działa.

Mechanizm dlaczego jest to możliwe zostanie opisany w następnym poście temu poświęconym.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Wikipedii. Jak widzicie widzicie;) pierwszy filmik na tym blogu, coraz lepszy webmajster się ze mnie robi :D

A co Ty o tym myślisz?

9 komentarzy:

  1. Niektore te Twoje dane mnie po prostu szokuja.TAAAAKA wydajnosc?Nigdy nie mialem byc rolnikiem ale normalnie zaczynam o tym myslec(tym bardziej ze niektorzy specjalisci od inwestycji(np:Jim Rogers)widza w tym najlepszy biznes na przyszlosc).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak... Takie rzeczy dzieją się, gdy nie ignoruje się zasad ekologii i fizyki. Wiele osób bogatych ją kupuje - ziemi nie przybywa, ziemi rolnej jest coraz mniej (zasolenie i pustynnienie) a w 2012 ludzi będzie już 7 mld. Do tego biopaliwa...

    OdpowiedzUsuń
  3. To 7 miliardów ludzi, to pod warunkiem, że świat się nie skończy. Wszyscy przecież wiemy, że kalendarz Majów kończy się właśnie na 2012 roku...

    :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli chodzi o wypasanie zwierząt to wypas wielopastwiskowy jest bardzo dobry. Jeżeli mamy 10 pastwisk na stado [dopasowanych wielkością oczywiście] można bardzo zmniejszyć ryzyko występowania pasożytów u naszego bydła [koni, świni, kur, owiec...]. Średnio czas wylęgania pasożyta trwa 3 dni [wtedy pastwisko jest "bezpieczne" :)]. Okres, przez jaki larwy pasożytów są inwazyjne [mogą zarazić nasze zwierzaki] trwa ok. 28 dni. Oczywiście jeżeli kwatera się do tego nadaje to można na niej np. po koniach wypasać kozy, po kozach króliki, a na sam koniec wpuścić tam drób. Króliki muszą być przed drobiem...

    Piszę to tak na wszelki wypadek, może komuś ta wiedza się przyda :).

    Pozdrawiam
    Hania

    Ps. Od razu mówię, że filmu nie oglądałam, jeżeli się powtarzam to musicie mi to wybaczyć... o tej porze pół godziny oglądania to dla mnie za dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, w filmie farmer opowiada, że on nie musi szczepić swoich zwierząt, właśnie z tego powodu rotacji.

    Mogłabyś powiedzieć dlaczego króliki muszą być na pastwisku przed drobiem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Drób przenosi groźną dla królików chorobę [teraz z głowy nie powiem, o jaką chorobę chodzi, musiałabym sprawdzić]. Z tego powodu nie można trzymać królików na jednym wybiegu z drobiem [chyba, że najpierw są one, a później drób], nie mogą być trzymane w jednym pomieszczeniu itp... Po prostu trzymając te zwierzęta razem ryzykujemy, że nasza hodowla królików skończy się w bardzo szybki i nieprzyjemny [chyba nikt nie lubi patrzeć jak mu zwierzaki padają] sposób.

    Przypomniało mi się też, że świetnym, naturalnym środkiem odrobaczającym jest.... dynia. Wydaje mi się, że dałoby się wykorzystać ją np. w "trzech siostrach" zamiast kabaczka.

    Pozdrawiam
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ciekawe - dobrze wiedzieć. Dynię można jak najbardziej wykorzystać w "trzech siostrach". Dynia i kabaczek krzyżują się ze sobą dając płodne nasiona...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. O tym, że dynia i kabaczek się krzyżują nie wiedziałam :).

    A tak swoją droga pomysł wykorzystania dyni w trzech siostrach przyśnił mi się dzisiaj w nocy ;). Jeszcze parę innych pomysłów na ogród leśny mi się przyśniło, będę musiała się nad tym zastanowić. Zwłaszcza nad wykorzystaniem dębu [z żołędzi można robić mąkę]...

    Pozdrawiam
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  9. Gwarantuje, że to nie pierwszy permakulturowy sen jaki będziesz miała :)

    Jeśli chcemy oszczędzać swoje nasiona, to musimy oddzielać dynie i kabaczki/cukinie bo może nam się w następnym roku cukidyna :) z małymi i twardymi pestkami np. Albo inne dziwne rzeczy :D


    Co do mąki z żołędzi polecam te przepisy :
    http://wolny-strzelec.blogspot.com/2010/02/jak-przygotowac-zoedzie-do-jedzenia.html

    OdpowiedzUsuń