poniedziałek, 18 stycznia 2010

Książka o leśnych ogrodach

Właśnie zacząłem pisać książkę o leśnych ogrodach, w związku z tym prosiłbym byście w komentarzach opisali jakie są Wasze prośby, propozycje i żądania:) O czym chcielibyście przeczytać, na co zwrócić uwagę. Jednym zdaniem, czego potrzebujecie.

Gorąco zachęcam do komentowania, gdyż dzięki temu książka ta będzie lepsza, bardziej wartościowa, bardziej odpowiadać będzie Waszym wymaganiom. To Wy w końcu będziecie za nią płacić ;p więc lepiej, by była tego warta!

16 komentarzy:

  1. Był bym trochę ostrożny z płaceniem za Twoją książkę. Ponieważ wydaje mi się, że teoria którą nam wykładasz na blogu jest pobieżnym skrótem publikacji innych osób, jestem również sceptycznie nastawiony do Twojego doświadczenia w dziedzinie Permakultury (wiedzy o naturze nie da się wchłonąć tak hop siup;) potrzeba do tego dobrych paru lat praktyki, myślę że doświadczenie z Twoim własym, funkcjonującym już, ogrodem leśmym w naszym klimacie, było by czymś co by mnie prekonało do zakupu książki), a chyba nie posiadasz za wiele praktyki w dziedzinie ogrodnictwa czy rolnictwa. Jeśli mam rację, to uważam, że lepiej byś przetłumaczył którąś książkę zagranicznych autorów np. Mollisona.
    Jeśli się mylę, to proszę naprostuj moją zbłąkaną duszę;)
    Nie neguję Twoich artykułów na blogu, są pomocne, ale jako punkt zaczepienia.
    Lepiej skorzystać z doświadczeń innych, którym się udało i poprawnie funkcjonuje, niż odkrywać Amerykę na nowo:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Permakultura wydaje się czymś racjonalnym, skupia się na rozwoju gleby i roślin, zamiast na czystej eksploatacji. Natomiast z informacji, które znalazłem wynika, że jest to fajny sposób spędzenia czasu na działce i jakiś małych projektów. Brakuje mi informacji jak tą wiedzę zamienić na coś większego(może kilkadziesiąt ha), i jednocześnie utrzymać produktywność wykorzystując maszyny i technologię.
    Nie wyobrażam sobie dużych gospodarstw korzystajacych tylko i wyłącznie z pracy rąk (wydaje mi się, że powyżej pewnej wielkości traci to sens ekonomiczny, chętnie wysłucham argumentów jeśli się mylę).
    Uważam, że znalezienie sposobu na połączenie permakultury z technologią będzie tym czym można zainteresować rolników do takiej uprawy na duża skalę.
    Jak komentarz powyżej, też chętnie dowiem się o Twoich praktycznych projektach w naszym klimacie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mylisz się anonimie - moje doświadczenie ogrodnicze jest skromne - raptem około roku. Wpisy tu prezentowane zazwyczaj są przystosowanymi na nasze potrzeby rzeczami, które inni już stosują. W końcu po co odkrywać Amerykę - jak zresztą zauważasz:) Wiedzę nt. ekologii zdobywałem już w gimnazjum. Się pochwalę, że w liceum wygrałem powiatowy konkurs ekologiczny - główną nagrodą był rower górski :D Przeczytałem setki książek i tysiące artykułów na tematy związane z ekologią/ogrodnictwem/agroleśnictwem/permakulturą. W dziedzinach tych czuję się kompetentny.

    Wiedzę o permakulturze da się "wchłonąc" szybko - kurs projektowania permakulturowego to 72 godziny wykładów i ćwiczeń podczas których człowiek uczy się sposobu myślenia, a nie konkretnych, "magicznych" technik.

    Oczywiście doświadczenie jest cenne - zdobywam je również teraz, jednak chciałbym zauważyć, że w pewnych kwestiach nie trzeba mieć doświadczenia. Czy potrzeba doświadczyć tego by stwierdzić, że nasiono w odpowiednich warunkach kiełkuje?

    Co do książek Mollisona, to nie koniecznie byłaby przydatne przeciętnemu czytelnikowi, gdyż duża jej część poświęcona jest zagadnieniom takim jak: pustynie, permakultura na wyspach, w tropikach, w klimacie podzwrotnikowym...

    To czym będzie moja książka to właśnie doświadczeniem innych ludzi z tym, że ze skupieniem się na klimacie polskim. Po co miałby polski Czytelnik kupować książkę w której opisane są techniki jak stworzyć gildię opartą o banany i palmy daktylowe? Czy nie lepiej skupić się na jabłkach?
    Po co na nowo odkrywać Amerykę?

    Dziękuję bardzo za opinię i rozumiem Pana/Pani punkt widzenia. Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co prawda permakulturą zainteresowałem się bardzo niedawno, ale śmiem twierdzić, że na dzień dzisiejszy nikt jeszcze w Polsce nie ma ogrodu leśnego. Co prawda organizowane są już warsztaty permakultury (w okolicy Warszawy i Lublina), w oparciu o własne doświadczenia praktyczne, ale dotyczą one głównie zasad ogólnych takich jak zakładanie grządek, uprawy warzyw itp. Nigdzie nie znalazłem informacji o tym, że ktoś w Polsce wykorzystuje staw w celu dogrzania lub doświetlenia budynku, szklarni, czy też wymagających tego ciepłolubnych roślin, czy ma w swoim ogrodzie Swale.
    Jeżeli jest inaczej to bardzo proszę o info.
    Odzywałem się przy wątku dotyczącym uprawy zbóż jednorocznych w Polsce metodą FUKUOKA-BONIFILS.

    Przy okazji drobne sprostowanie, jeśli mogę?
    Dziękuję.
    We współczesnej agrotechnice są znane i z powodzeniem stosowane przede wszystkim na dużą skalę metody uprawy bezorkowej, ale metody te niewiele, albo jeszcze mniej mają cokolwiek wspólnego z uprawą permakulturową.

    Reprezentuję organizację pozarządową non-for-profit, która od końca ubr. użytkuje ok. 1,5ha działkę. Naszym pierwotnym założeniem było stworzenie ogrodu różanego w oparciu o ekologiczną uprawę „owocowych” odmiany dzikiej róży.
    Permakulturowa zasada „Minimum wysiłku maksimum efektów”, jest mi szczególnie bliska.
    Na początek pomyślałem, że skoro i tak mamy na działce kilka kilkudziesięcioletnich drzew jabłoniowych (resztki podworskiego sadu), to dlaczego nie spróbować pobawić się w gildie z kiwi, czosnkiem i innymi ziołami. I tak mięliśmy zamiar posadzić drzewa od północy, to dlaczego nie stworzyć ogrodu leśnego? Logiczne?

    Nie działamy dla osiągania zysków, dlatego bez problemu ponownie zgłaszam naszą działkę do eksperymentowania. Na początek możemy poteoretyzować, spróbować stworzyć założenia projektowe, itp. Jak będą chętni to mogę Was zaprosić na wizję lokalną itp.

    ... wspomniana działka "z lotu ptaka”

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. @Daek
    Na większą skalę permakultura proponuje agrolesnictwo, projektowanie Keyline, Metoda Bonfils'a i w przyszłości zboża wieloletnie.
    Elementy, które można zastosować na dużą skale, to np żywopłoty, drzewa paszowe, drzewa wiążące azot z powietrza... Podsumowując redukcja kosztów. Oszczędności na np. azocie, jakie można osiągnąć przy małej skali są małe, przy skali kilkudziesięciu ha to robią się poważne pieniądze.

    Wkrótce napiszę post o wykorzystaniu drogi do celów permakulturowych. To również będzie można wykorzystać na dużą skalę.

    Leśny ogród, to system odpowiedni raczej do skali przydomowego ogrodu lub małego gospodarstwa rolnego. Przypomnę, że książka dotyczyć będzie leśnych ogrodów, a nie permakultury jako całości:)
    prosiłbym zatem o skupienie się na tej kwestii.

    Oczywiście dziękuje za wszystkie opinie - dzięki nim ten blog będzie lepszy.

    Również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @Zeus w Dziadowicach miały być latem 2009 roku warsztaty, gdzie ktoś miął dawać warsztaty permakultury. W planie było nauka wytyczania i budowy swale'i. Niestety z powodu złych warunków atmosferycznych warsztaty nie odbyły się. Skądinąd dziwne, że dali się pokonać pogodzie na warsztatach permakultury:) Inna sprawa, że tam ostry reżim wegetariański by panował i jeszcze np wieczorem piwka by nie dali wypić, tak po całym dniu nauki...

    "Permakulturowa zasada „Minimum wysiłku maksimum efektów”, jest mi szczególnie bliska." Mi również:) i chyba każdemu leniowi również;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie wcale się nie dziwię, że wymiękli.
    Po co budować swale jak się nie ma w planach degustacji nalewek z owoców leśnego ogrodu.
    Może to źle, ale nie interesują mnie żadne ideologie w tym też i te związane z tworzeniem wydzielonych społeczności, jak np. eko wioski. Jestem zwyczajnym człowiekiem, cenię tolerancję i (bio)różnorodność.
    A ja tłumaczę sobie to tak, że bez wymyślania tego „jak robić aby się nie narobić” nijaki rozwój nie byłby możliwy.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  8. Może (napewno) trochę nie na temat, ale mam pytanie do Zeusa (a może ktoś inny też dysponuje taką wiedzą), myślę że pozostali będą również zainteresowani odpowiedzią:
    Jak tą dziką różę póżniej wykożystać do wyrobu np. dżemu?
    Usunełem z niej pestki, ale przy próbie usuwania włosków z łupinki dałem sobie spokój przy drugiej sztuce. Sprawdzałem w różnych źródłach i nigdzie nie jest nawet wspomniane, że włoski te są jadalne, albo niejadalne, a niechciał bym eksperymentować na sobie.
    Wracając do książki to było by fajnie gdyby pojawiły się w niej głównie gildie roślin uznane jako "typowo polskie", czyli uprawiane u nas od dawna, nie jestem przeciwny "nowym" roślinom, ale chcę ich jak najmniej w moim ogrodzie, zresztą np. kiwi z tego co czytałem nie wychodzą u nas najpepsze
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Anonimowy
    Jeszcze nie miałem nigdy takich ilości owoców różanych aby myśleć o zrobieniu z nich konfitur. Na ten cel można wykorzystać przecież płatki.
    Niestety nie znam „permakulturowej” metody na usuwanie nasion z owoców dzikich róż. Wiem jedynie, że nasionka te są jadalne. Co niektórzy tłoczą z nich doskonały olej. Trochę eksperymentowaliśmy z ich namaczaniem, co by wykorzystać różnice ciężarów (same nasionka są trochę lżejsze). Można też pod ciśnieniem strumienia wody przecisnąć nasionka przez sito. Do wyrobu nalewki, taki stopień czystości w zupełności wystarcza.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Konfitury chciałem zrobić z dzikiej róży (tej podłużnej) w malutkich słoiczkach, jako lekarstwo na zimowe przeziębienia i nie tylko, właściwości dzika róża ma całkiem sporo. Chodziło mi konkretnie o krzemionkowe włoski (swędzą po wrzuceniu za koszule i potarciu:) a nie o pestki. Domyślam się, że są nie szkodliwe ale pewności brak.
    Mimo to dzięki za odpowiedź.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety nie wiem, czy te włoski są szkodliwe, czy nie. Permakulturowe rozwiązanie tego problemu to wybór lepszego gatunku róży:)

    Dzika róża jako tako nie jest najlepszym gatunkiem wyjściowym do przetwórstwa, czy nawet na potrzeby domowe. Dużo lepsza jest róża pomarszczona - ma więcej miąższu, kótry na dodatek łatwo odchodzi od pestki, mniej pestek i więcej witaminy C niż róża dzika. Koszt jednej sadzonki w szkółkach leśnych to około 30 groszy za 20-30 cm roślinkę.

    http://roslinyuzytkowe.blogspot.com/2009/12/roza-pomarszczona.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję anonim za sugestię dotyczącą książki. Ja moje kiwi posadziłem latem, więc pierwsze owoce zobaczę pewnie za 2-3 lata. Pisząc kiwi miałem na myśli mrozoodporne kiwi, czyli aktinidię ostrolistną
    http://roslinyuzytkowe.blogspot.com/2009/12/mrozoodporne-kiwi-aktinidia-ostrolistna.html

    Znajomy zapewniał mnie, że smak owoców z jego ogrodu (w Polsce) był dużo lepszy niż tych supermarketowych, słodsze i wchodzące w melonowo-ananasowy smak:) Niestety chatę sprzedał i przeprowadził się, wiec przyjdzie mi czekać na poznanie tego smaku:)

    Kiwi znane ze sklepu to inny gatunek - ten rzeczywiście byłoby trudno uprawiać w warunkach polskich.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Aktinidia_smakowita


    Wracając do róży pomarszczonej pamiętam, że jadłem je jakoś w październiku/listopadzie. Z tego co pamiętam udało mi się gołymi rękami oddzielić od pestki miąższ, bez żadnego problemu z włoskami. Dodam, że to już było po przymrozkach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja od takiej książki oczekiwałbym przede wszystkim rozdziału opisującego w sposób wyczerpujący jedną lub kilka ścieżek do założenia własnego ogrodu leśnego na przestrzeni kilku-kilkunastu lat. Czyli co po kolei sadzić, najlepiej, jak wspomniałem, w kilku wariantach -- od wariantu dla cierpliwych, ale leniwych (mało roboty, ale dużo czekania na efekt) do wariantu dla niecierpliwych dysponujących wolnym czasem w dużych ilościach (efekt osiągnie się szybciej, ale trzeba włożyć więcej pracy).

    Ideałem byłoby jakby ta książka była potem uaktualniana w razie potrzeby.

    Jakby co, służę namiarem na świetne wydawnictwo, które mogłoby chyba wydać Twoją książkę. W razie czego, pisz na priv. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki za informację o oczekiwaniach. Na pewno to uwzględnię.

    Opiszę w niej teorię stojącą za powstawaniem leśnego ogrodu, sporo o sukcesji ekologicznej. Wszystko to napisane przystępnym językiem. Czytelnik zatem dostanie nie tylko przepis na gotowy leśny ogród, ale również wiedzę stojącą za tym. Będzie więc rozumiał dlaczego dany element jest w konkretnym miejscu i ewentualnie czym go zastąpić i w jakim czasie.

    Uaktualnienia w przypadku ebooka są jak najbardziej możliwe i w miarę łatwe. Zamierzam z tego żyć, więc na pewno będę tak czynił.

    Normalnie już piszę jak sprzedawca:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaka przewiduje Pan cene - gdyz jak widac ,sa glosy ktore mowia ze nie zaryzykuja kupna :) mysle ze 40 pln to nie ryzyko :)
    Rowniez sklaniam sie ku propozycji by w opisach gildii bardziej egzotyczne rosliny stosowac jako alternatywe - np co do m.o. kiwi zainteresowalem sie juz i na forach ogrodniczych pisza ze owocow nie dostali , o zgrozo, nie kwitly nawet - rozumiem ze w rozwiazaniu permakulturowym duzo latwiej o owoce - duzo lepsze warunki, lecz jednak jestem sceptyczny. Pozatym to kiwi moze padnac mimo wszystko przy mrozach niegdys normalnych w naszym klimacie - wiec troszke problematyczne to z zalozeniami permakultury.

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślę, że cena będzie właśnie w okolicach 40 zł. Jeszcze zobaczymy ile czasu mi to zajmie (czyżbym był wyznawcą laborystycznej teorii wartości? :)

    Oczywiście będą przedstawione różne rodzaje roślin: te znane, te tradycyjne, ale trochę zapomniane (jak np. dereń jadalny) i te "egzotyczne".

    Czego jednak bym się nie obawiał, to problemów z przemarzaniem aktinidii ostrolistnej znosi mrozy do -32 stopni, aktinidia pstrolistna do -40 stopni.

    Oczywiście to nie jedyne "jadalne" pnącze, które można stosować w leśnym ogrodzie. Jest jeszcze nasturcja, chmiel, cytryniec chiński...

    Klimat staje się cieplejszy - to fakt, którego nikt nie kwestionuje. Co jest dyskusyjne, to czy człowiek jest tego przyczyną.

    Będę jednak bronił roślin "egzotycznych", ponieważ umożliwiają one zwiększenie plonów z naszego ogrodu. Wiele z nisz ekologicznych jest niezagospodarowanych nawet w naturalnych ekosystemach. Skoro dysponujemy gatunkami z całego świata, to dlaczego ich nie wykorzystać? Jeśli je użyjemy, to nasz ogród będzie bardziej produktywny, a co się z tym wiąże będzie bardziej "ekologiczny".

    Rdzenna flora Europy jest dość uboga (w porównaniu do Azji) głównie z powodów ukształtowania terenu, ale to temat na odrębną dyskusję...

    Już wiem jaki będzie temat jutrzejszego posta:)

    OdpowiedzUsuń